Trzecia sesja częstochowskiej Rady Miasta miała przebiegać pod znakiem spokoju i braku niespodzianek. Tak nam się przynajmniej wydawało, bo tematyka sesji w miarę prosta i spokojna. Jednak wybuchała jedna bomba po drugiej i każda kompromitowała rządzący układ SLD – PO.
Na początku odbyło się pierwsze czytanie projektu budżetu miasta na rok 2019. W zasadzie tylko radni z klubu PiS zadawali pytania odnośnie tego projektu, a prezydent miasta odpowiadał na nie z należytym sobie animuszem i z propagandową fantazją. Odpowiadając na zarzuty dotyczące tego, że w budżecie są fikcyjne pozycje zatytułowane np.: “Program budowy dróg” czy “Program budowy chodników”, niezawierające żadnej treści, bo nie ma w nich informacji o tym, jakie drogi i chodniki będą budowane i remontowane w ramach danego programu, prezydent powiedział: “Czekam na wasze (radnych) wnioski do budżetu, bo chciałbym, aby budżet był odzwierciedleniem potrzeb…” No to teraz radni oczekują… Okazało się, że zostało złożonych ponad 60 wniosków do budżetu i wnieśli je tylko radni z klubu PiS. Pozostałe kluby były bierne w tym zakresie. Za dwa tygodnie będziemy wiedzieć, ile wniosków prezydent włączył do budżetu, a ile odrzucił i jak dalece Krzysztof Matyjaszczyk operuje frazesami, a na ile dotrzymuje słowa.
Kolejną niespodzianką był projekt Programu ochrony środowiska przed hałasem dla miasta… i tu był problem, bo na planszach prezentacji ukazał się tytuł programu dla miasta Opole. Jeden z radnych szybko wychwycił błąd i planszę przewinięto. Jednak każda kolejna plansza zawierała tytuł: “Program ochrony środowiska przed hałasem dla miasta Opole”. Przedstawiciel prezydenta z uporem przez kilkanaście minut omawiał program twierdząc, że jest on właściwy dla nas i przygotowany fachowo. Ale to kompromitacja prezydenta. Widać, jak rządzi miastem: metodą “kopiuj – wklej”. Jeszcze większą kompromitacją było twierdzenie, że program był fachowo przygotowany. Fachowo na kolanie… Koniec końców program został przyjęty, bo jak ktoś to podsumował, lepiej, żeby Częstochowa miała program miasta Opole niż żaden.
Na samym końcu sesji wybuchła jeszcze jedna bomba. Radny PO Przemysław Wrona oświadczył, że kończy pracę w Radzie Miasta i rezygnuje z mandatu, bo zakłada własną firmę. Budzi to uzasadnione zdziwienie, bo trzy tygodnie temu radny składał ślubowanie, dwa tygodnie temu został wybrany głosami SLD i PO na wiceprzewodniczącego Rady, a tu nagła zmiana planów. Pomysł na własny biznes chyba przyszedł szybko i w nocy, bo dzień wcześniej wpłynęło do Urzędu Miasta pismo od wojewody, który wskazuje, że radny Przemysław Wrona nie miał w dniu wyborów lub utracił prawo wybieralności na radnego, ponieważ nie mieszka w Częstochowie, co stanowi warunek prawa wybieralności. Zarzut dość poważny, ale też i poważny dowód, jakim jest fakt mieszkania z rodziną i praca zawodowa radnego na Śląsku. Skutek, jaki musiałby nastąpić, to pozbawienie mandatu radnego. Widać, że Przemysław Wrona wybrał ucieczkę do przodu i sam, nie czekając na odwołanie, zrezygnował z mandatu. Gdyby tego nie zrobił i tak straciłby mandat. Robiąc to samemu, mógł przedstawić swoje powody, które były zupełnie inne od przytoczonych przez wojewodę. Przemysław Wrona przestał być radnym dość szybko po wyborach. Można powiedzieć, że startując w wyborach w Częstochowie nie mając do tego prawa, nie tylko oszukał organy wyborcze, ale przede wszystkim samych wyborców.
Tak oto zachłanność PO na stanowiska w częstochowskiej Radzie Miasta została ukarana.
Paweł Ruksza