W Topolowie zginęło 11 osób. Porozmawialiśmy z jedynym ocalałym

Dziś mijają 4 lata od katastrofy lotniczej, do której doszło w Topolowie w gminie Mykanów. W jej wyniku zginęło 11 osób – uczestników kursu spadochronowego. Wśród ofiar katastrofy był np. młody mężczyzna, który w ramach imprezy kawalerskiej – tuż przed ślubem – chciał skoczyć ze spadochronem.

Po przesłuchaniu około 100 świadków i przeprowadzeniu wielu ekspertyz ustalono trzy prawdopodobne przyczyny zdarzenia: według pierwszej katastrofa samolotu była wynikiem awarii jego podzespołów, druga wskazywała na błąd pilota, trzecia z kolei – że przyczyną tragedii było m.in. nadmierne przeciążenie samolotu. Organizator przelotu był jedną z ofiar katastrofy. Jedynym ocalałym był natomiast Marek Haczyk, instruktor kursu spadochronowego. Zgodził się na wypowiedź, o zdarzeniu mówi spokojnym tonem.

Wznosząc się na wysokość zrzutu zaraz po stracie słychać było w kabinie inny dźwięk silnika, w pewnym momencie pilot odwrócił się do nas i powiedział, że będziemy lądować awaryjnie. Krzyknąłem do ludzi, którzy nie mieli jeszcze założonych kasków, żeby natychmiast je założyli. W pewnym momencie samolot przechylił się na lewe skrzydło, potem – zapewne tego już nie pamiętam – ponieważ uderzenie było lewym skrzydłem – mówi Marek Haczyk.

Jak mówi – przeżył dzięki dwóm mężczyznom, którzy uwolnili go z kabiny samolotu.

Gdy widziałem, że może dojść do wybuchu paliwa krzyknąłem, żeby uciekali ci, którzy próbowali nas ratować. Ale dwie osoby, Pan Zdzisław i Pan Roman, mimo to wyciągnęły mnie z palącego się samolotu – mówi Marek Haczyk.

Jednym z mężczyzn, którzy uratowali Marka Haczyka był Zdzisław Głowinkowski.

Były problemy z uwolnieniem tego człowieka (Marka Haczyka – red.), w ogóle z odpięciem uprzęży ze spadochronu. On mówił, żeby lepiej odejść, bo za chwilę będzie wybuch. Widziałem, że ogień w samolocie był coraz silniejszy, udało mi się go uwolnić w tym momencie kiedy nastąpił wybuch. Najpierw nastąpiła jedna eksplozja, później druga zbiornika z paliwem. Było wiele osób, które były w środku i wołały o pomoc, ale nie udało im się pomóc… – wspomina Zdzisław Głowinkowski.

Prawdopodobną przyczyną szybkiego zapalenia się samolotu po zderzeniu z ziemią było zastosowanie paliwa samochodowego zamiast paliwa lotniczego.

PK

czestochowskie24

Polityka prywatności: Redakcja czestochowskie24.pl zastrzega wszelkie prawa do portalu. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości portalu informacyjnego czestochowskie24.pl wyłącznie do użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie zawartości niniejszego portalu lub jej sprzedaż (także framing i in. podobne metody), są bez uprzedniej pisemnej zgody redakcji zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim, ochronie baz danych i uczciwej konkurencji - będą ścigane przy pomocy wszelkich dostępnych środków prawnych.

Skip to content