Salwador jest krajem pięknym i zarazem niebezpiecznym, pełnym ludzi potrzebujących pomocy. Takimi słowami można podsumować wieczór misyjny z Sabiną Kuk – misjonarką, która niedawno zakończyła swój pobyt w niewielkim państwie Ameryki Środkowej.

Spotkanie zorganizowano wieczorem, 3 stycznia w klimatycznej księgarnio-kawiarni „Niebo w mieście”. Wszyscy, którzy zdecydowali się przybyć, mieli okazję poznać Salwador oczami misjonarki, a także ludzi i ich historie, niejednokrotnie trudne i dramatyczne.

– O Salwadorze mówi się, że jest to kraj niebezpieczny ze względu na przemoc i liczbę morderstw przypadających na jednego mieszkańca. Problem leży w istnieniu dwóch gangów, które się wzajemnie zwalczają. Dla nas jako wolontariuszy nie było żadnego zagorzenia. Mieszkaliśmy wewnątrz dzielnicy, w której niemal każdy ma w rodzinie kogoś, kto jest w więzieniu lub został zamordowany. Wszystkie te rodzinie są naznaczone cierpieniem ludzi – opowiadała misjonarka.

Salwador jest drugą misją Sabiny Kuk. Pierwsza miała miejsce 5 lat temu na Filipinach:

– Filipiny różnią się od Salwadoru, ze względu na ubóstwo materialne, wręcz nędzę, która jest tam tak ekstremalna, że trudno ją opowiedzieć komuś, kto tego nie widział. Nie ma tam natomiast dużej przemocy, a ludzie mają dużo radości. Dzieci bawią się czymkolwiek, a rodzice są wdzięczni Bogu za nie. Populacja jest tam bardzo duża – dodała Sabina Kuk.

Misjonarka spędziła na Filipinach półtora roku, natomiast w Salwadorze dwa lata. Obecnie ma zamiar udać się (tym razem bezterminowo) do Ekwadoru, gdzie chce na stałe pomagać ludziom w potrzebie.

BNO

Skip to content