W sobotę, 7 maja o godz. 17:00, czerwono-niebiescy podejmą na własnym stadionie Stal Stalowa Wola. Częstochowianie jeżeli nadal chcą się liczyć w walce o awans, muszą to spotkanie wygrać. Stal jednak również będzie miała apetyt na trzy punkty, gdyż mimo, że aktualnie zajmują miejsce tuż nad strefą spadkową, to aby być spokojnym o ligowy byt na przyszły sezon, potrzebują jeszcze kilku zwycięstw.
Raków swoimi występami w rundzie wiosennej bardzo utrudnił sobie sprawę awansu. Z pięciu kwietniowych potyczek na konto RKS-u trafiły zaledwie dwa punkty, a nie jest to wynik, jakiego oczekiwano. Odkąd do klubu trafił nowy trener Marek Papszun widać zmianę taktyki. Czy jest to zmiana na lepsze? Wyniki na razie tego nie pokazują, natomiast sama gra częstochowian mogła się momentami podobać. Na boisku dominuje teraz bardziej defensywny styl, Matheus Bissi wkupił się w łaski nowego trenera, ale jest on teraz ustawiany w roli cofniętego pomocnika. Powoduje to, że pomimo czterech nominalnych obrońców, blok obronny składa się teraz z pięciu piłkarzy. Zdarza się też, jak na przykład w meczu z Puszczą, iż mamy okazję zobaczyć też, będącego w obwodzie Adama Mesjasza, wtedy formacja Rakowa staje się już ultradefensywną.
Problemu w aktualnej grze należałoby jednak szukać w piłkarzach, których zadaniem jest atakowanie bramki przeciwnika. Czerwono-niebiescy w kwietniu zdobyli tylko dwie bramki i zostały one strzelone przez obrońców, Klepczyńskiego w Zambrowie i Mesjasza w meczu przegranym 1:8 z Tychami. Przypomnijmy, że Raków dzięki niesamowitej formie strzeleckiej w rundzie jesiennej, jest aktualnie nadal najskuteczniejszą drużyną w lidze.
Skąd więc tak drastyczna zmiana? Powodów może być wiele. Może to najzwyczajniej niemoc strzelecka naszych snajperów: Warchoła i Okińczyca. Może to wina założeń taktycznych. Tu nasuwa się też zmiana ustawienia Piotra Malinowskiego, który wcześniej mógł skupić się na grze skrzydłowego, gdzie może wykorzystywać wszystkie swoje najlepsze walory, jak szybkość i drybling. Ostatnio jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że przez to, iż musi ustawiać się bliżej środka i czasem jest nawet najbardziej wysuniętym graczem, nie może w pełni wykorzystywać swoich umiejętności. Coś co rzuca się w oczy, to również brak pomysłu na przenoszenie gry w strefę ataku. Jest swego rodzaju dziura pomiędzy defensywnymi pomocnikami a snajperami. Sposób na rozgrywanie akcji, polegający na szukaniu długimi podaniami Piotra Malinowskiego, lub też dośrodkowania ze skrzydeł na osamotnionego Warchoła albo Okińczyca, to taktyka bardzo łatwa do rozczytania przez przeciwników. Rozwiązaniem mógłby być może piłkarz, który ustawiłby się za plecami napastników, jako łącznik, musiałby być to zawodnik, który potrafi przyjąć piłkę z obrońcą na plecach i obrócić się. Czasem w tej roli widzimy Carlinhosa lub innego z pomocników i wtedy Raków kreuję najniebezpieczniejsze sytuacje. Nie ma w tym jednak konsekwencji.
Przed meczem ze Stalówką wszystko jest jeszcze możliwe. Oczywiste jest to, że wszyscy kibice chcą wierzyć w awans swojej drużyny i jest to do osiągnięcia. Warunek jest jeden – Raków musi zacząć zwyciężać i to już od najbliższego meczu. Trzeba pamiętać o tym, że kluby sąsiadujące z RKS-em w tabeli mają jeszcze w większości do dopisania trzy punkty, dzięki walkowerom z Okocimskim. Przy Limanowskiego, więc wielka mobilizacja i chęć zwycięstwa. Oby kibice wychodzący ze stadionu w sobotę mieli w końcu jakieś powody do optymizmu.
Bezpośrednia transmisja z meczu w Radiu FIAT od godz. 16:45.
Krzysztof Kolanus