Spotkanie 26. kolejki III ligi opolsko-śląskiej pomiędzy Nadwiślanem Góra a Skrą Częstochowa zapowiadane było jako hit rundy wiosennej i z pewnością nie zawiodło nawet najbardziej wybrednych kibiców piłki nożnej. Po pierwszych badawczych minutach, piłkarze obu drużyn stoczyli prawdziwą bitwę na wymiany ciosów, ostatecznie zakończoną remisem 1-1. Na prowadzenie jako pierwsi, w 34. minucie wyszli gospodarze po indywidualnej akcji zakończonej silnym strzałem Tomasza Matyska. Radość gospodarzy nie trwała jednak długo, niespełna trzy minuty później akcję Skry po zamieszaniu podbramkowym wykończył Marcin Chmiest.
W drugiej połowie częściej przy piłce utrzymywali się częstochowianie, jednak to gracze Nadwiślana stworzyli sobie 100-procentowe sytuacje, po których piłka powinna zatrzepotać w siatce. Jan Woś miał w tym dniu na szczęście pomiędzy słupkami Roberta Widawskiego, który trzykrotnie broniąc sytuacje sam na sam z napastnikami górzan został bohaterem meczu. – Mecz był bardzo emocjonujący, to pokazuje jak bardzo obie drużyny chcą awansować, Nadwiślan zainwestował spore środki finansowe i chce zagrać w nowym sezonie w drugiej lidze nie mniej niż my. Z przebiegu meczu jestem zadowolony z jednego punktu – przyznał po meczu szkoleniowiec Skry. – Wszystko wskazuje na to, że losy awansu rozstrzygną się dopiero w ostatnim meczu w Częstochowie – dodał trener Nadwiślana Adam Nocoń. Na cztery kolejki przed końcem obie ekipy mają na swoim koncie po 58 punktów. Za tydzień (24.05) Skra zmierzy się na wyjeździe z Pniówkiem Pawłowice Śląskie.
Nadwiślan Góra – Skra Częstochowa 1:1 (1:1)
1-0 Tomasz Matysek ’34
1-1 Marcin Chmiest ’37
Kameralny obiekt w Górze położony jest w przepięknych okolicznościach przyrody
Dla miejscowych kibiców każdy mecz jest prawdziwym świętem
Służby medyczne obu zespołów miały w niedzielę pełne ręce roboty
Nadwiślan pamięta o swojej historii
Mariusz Rajek