Mirosław Jabłoński z Włókniarza Częstochowa przesłał wczoraj do opolskiego klubu 3-dniowe zwolnienie lekarskie, Adrian Miedziński nie przysłał nic, z występu w półfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski zrezygnował nawet taki “as” jak Piotr Dym. To pokłosie trudno wytłumaczalnych decyzji trenera kadry Marka Cieślaka oraz osób decyzyjnym w polskim o żużlu o awansowaniu do finału przy zielonym stoliku Piotra Protasiewicza i Krzysztofa Buczkowskiego, a co za tym idzie odebrania miejsc do awansu na drodze rywalizacji sportowej. W efekcie wczorajsze zawody rozpoczęło 13 zawodników, a kończyło… 11. Niektóre biegi odbywały się w dwuosobowej obsadzie. Tomasz Gapiński (Stal Gorzów) powiedział po zawodach, że GKSŻ na przyszłość nie powinna się trudzić z rozgrywaniem zawodów, tylko od razu przyznać medale wedle swego uznania. Mimo wywalczonego awansu, zdegustowany działaniami sterników dyscypliny był również Przemysław Pawlicki z Unii Leszno: [audio:https://czestochowskie24.pl/wp-content/uploads/2014/07/pawlicki-na-portal.mp3]
Oprócz Pawlickiego awans na opolskim torze wywalczyli: Grzegorz Zengota, Tomasz Jędrzejak oraz Krzysztof Jabłoński. Dziś na torze w Rawiczu drugi turniej półfinałowy. Jedynym reprezentantem Włókniarza w tych zawodach miał być Grzegorz Walasek, który wczoraj doznał kontuzji w lidze niemieckiej.
Rozmawiał Mariusz Rajek