W tym roku Wielki Piątek, stanowiący drugi dzień Triduum Paschalnego, przypada 10 kwietnia. Tego dnia w Kościołach w całej Polsce wspominamy mękę i śmierć Zbawiciela – Jezusa Chrystusa. W Bazylice Archikatedralnej w Częstochowie o godz. 18:00 została odprawiona Liturgia Męki Pańskiej, której przewodniczył bp Andrzej Przybylski.

Podczas Liturgii słowa ks. Łukasz Połacik oraz Przemysław Kmieć odśpiewali z podziałem na role opis Męki Pańskiej według Ewangelii św. Jana. Wielki Piątek to przede wszystkim dzień Krzyża, o czym w swojej homilii nieustannie podkreślał bp Przybylski:

– Kochani, ciągle patrząc na krzyż Jezusa, mając ten krzyż w centrum swoich myśli, swojego serca, zaraz pokłonimy się temu krzyżowi, temu tu w Katedrze stojącemu przed nami i tym krzyżom, które mamy teraz przed sobą w swoich domach, które nam towarzyszą w codzienności. Przez chwilę zatrzymajmy się w najważniejszym punkcie całej tej okrutnej męki z sądu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Najważniejszym punktem tego co usłyszeliśmy przed chwilą, był moment śmierci Boga. Ta chwila, kiedy Jezus oddał wszystko, wyzionął ducha i wypowiedział ostatnie ze swoich ziemskich słów: wykonało się – consummatum est i umarł. Zobaczcie, Jezus nie powiedział: skończyło się, skończyłem swoje dzieło, skończyło się moje życie. On nie mówi, że to koniec. Koniec jego misji, koniec wszystkiego. On, w chwili śmierci mówi: wypełniło się, jakby dojrzało, jakby coś w jego życiu dojrzało do tego, aby już osiągnąć pełnię. Jak czasem owoc długo dojrzewa, żeby był smaczny? Na koniec w momencie śmierci tuż przed tym momentem, kiedy wyzionął ducha, zawołał do Ojca: Ojcze, moje życie się spełniło. Właśnie to Jezus chce nam powiedzieć dziś najbardziej, że w naszym ziemskim życiu wcale nie chodzi tylko o to, żeby nasze życie było długie. Wcale nie chodzi tylko o to, żeby to życie było bogate, przyjemnie. Nawet nie chodzi o to, żeby było tylko zdrowe, bez epidemii. Chodzi o to, aby to życie było spełnione, nawet gdyby miało być krótkie, ważne, aby było spełnione. Cóż z tego, że będziemy żyć długim życiem, jeśli to życie byłoby okrutne, pełne cwaniactwa, grzechów i prowadziłoby nas do piekła? Cóż z tego, jeśli nawet w zdrowiu przeszlibyśmy przez nasze życie, mając mnóstwo pieniędzy, skoro poranilibyśmy mnóstwo ludzi? Skrzywdzili… Zostawili po sobie masę złych wspomnień… Czy umierając, moglibyśmy wtedy jak Jezus powiedzieć, że dojrzeliśmy? Wypełniło się nasze życie? Kochani, w naszym życiu, tak jak w życiu Jezusa, nie chodzi o to, aby było długie, ani zdrowe, ale, żeby było życiem spełnionym. Dlatego Jezus mówi: consummatum est – spełniło się. Sami widzimy, że Jezusowi wystarczyło zaledwie 33 lata życia, by wypełnił wszystko. 33 lata to z naszej perspektywy bardzo mało. To młody człowiek, ale może powiedzieć: wypełniło się. Znamy przecież wielu świętych, którzy żyli bardzo krótko, a o ich życiu możemy powiedzieć: wypełniło się. Św. Franciszek żył 44 lata. To całkiem niedużo. Św. Tereska od Dzieciątka Jezus, Doktor Kościoła. Ta, o której dzisiaj tak dużo ludzi mówi i od której uczy się życia Bogiem, żyła zaledwie 24 lata. Św. Stasio Kostka – 18 lat. Św. Siostra Faustyna, sekretarka Bożego Miłosierdzia żyła 33 lata. Bardzo młodo umarła. A nasz ks. błogosławiony Jerzy Popiełuszko? Zamordowano go w pełni kapłańskiego i ludzkiego życia, miał wtedy zaledwie 37 lat. W życiu naprawdę nie chodzi o to, żeby było długie. Po co komu długie, ale podłe życie? Po co komu takie życie, które nie dojrzeje do tego, aby przejść do nieba, aby pokonać śmierć? Dlatego Jezus mówi: wykonało się. Spełniło się. A kiedy to nasze życie będzie spełnione? Nie będzie spełnione w zależności od długości lat. Spełnione życie, tak jak Jezusowe życie to życie spełnione przez miłość. Dojrzałą do końca miłość. Ten krzyż, który będziemy adorować, jest znakiem dojrzałej, pełnej miłości Boga. Twoje i moje życie będzie spełnione, jeśli będzie życiem w miłości. Jeśli po latach, które Pan Bóg da każdemu z nas inaczej, umierając, będziemy mogli powiedzieć: kochaliśmy, kochaliśmy zawsze i pomimo wszystko. Życie spełnione to życie wypełnione miłością i to taką miłości, jaką z krzyża chce nas uczyć Jezus. To taka miłość, która nie myśli o sobie, ale o drugich. Tam na krzyżu usłyszeliśmy, że oddał wszystko. Zobaczyliśmy ciało, które oddał, krew, którą wylał, ducha, którego wyzionął. Wszytko… nic sobie nie zostawił, bo człowiek będzie spełniony, jeśli nie myśli tylko o sobie. Przecież gdyby Jezus myślał tylko o sobie, o swoim długim i zdrowym życiu, to pewnie niewielu by uzdrowił, niewielu by wskrzesił, nie naprawiłby wielu sytuacji w naszym życiu, gdyby myślał tylko o sobie. Gdyby myślał tylko o sobie, nbie oddałby życia za nas, za każdego z nas, a my nie bylibyśmy zbawieni. Życie spełnione to takie życie, które jest dla drugich. Dzisiaj patrząc na ten krzyż, w tej sytuacji, w jakiej jesteśmy, sytuacją, która dla nas jest okazją do takiego spełnionego życia. Zapytajmy się o naszą miłość, czy w tym wszystkim nie myślimy tylko o sobie? Żebyśmy my byli zdrowi? Żeby nam się jakoś udało ominąć choćby tę epidemię? Myślę, że nawet w tym czasie pandemii widzimy i słyszeliśmy o świętych tego czasu. Ze wzruszeniem pewnie usłyszeliśmy o kapłanie we Włoszech, któremu zaproponowano w ciężkim stanie zapalenia płuc skorzystanie z respiratora. Kapłan ten powiedział, widząc, że obok umierają ludzie: nie chcę tego respiratora, dajcie go innym. Ja wolę umrzeć. Inny kapłan z Lombardii już bardzo ciężko chory, pytany co chwila przez lekarzy, jak jego zdrowie, odpowiadał: zdrowie mnie interesuje. Interesuje mnie niebo. Jego życie było spełnione, mimo tak trudnych warunków. To jest krzyż Jezusa, to jest consummatum est. Życie nie dla ciebie, ale dla drugich. To jest taka miłość, która kocha pomimo wszystko, wierzy nawet wtedy, kiedy inni nie wierzą. Kocha nie tylko tych, którzy mnie kochają, ale swoich wrogów, nieprzyjaciół. Tak, jak to przebite serce Jezusa. Kochani, za chwilę przecież, dlatego, że wierzymy w tę miłość na krzyżu Jezusa, powiemy mu o naszych prośbach. Będziemy Go prosić za Kościół, za papieża, za wszystkie stany Kościoła, a nawet za tych, co nie wierzą, za rządzących. Będziemy Go prosić, żeby zachował nas od epidemii, bo wierzymy, że na tym krzyżu jest taka miłość, która zawsze wysłucha i obroni. Potem odsłonimy to rozpięte ciało Jezusa na krzyżu, żeby adorować Boga. Tam na krzyżu przed śmiercią powiedział jeszcze jedno słowo: pragnę… pragnę… On oddaje swoje życie nie tylko z obowiązku, nie tylko, że tak trzeba, nie tylko dlatego, że trzeba usprawiedliwić i odkupić ludzi przed Ojcem w Niebie. On tego pragnie, on chce naszej miłości i pragnie nam dać miłość. Pragnie też, żebyśmy na Jego miłość odpowiedzieli spełnionym, dojrzałym życiem. Adorując krzyż, pomyślmy o tym czy nasze życie jest spełnione i dojrzałe. Czy może ciągle myślimy, aby tylko było zdrowe, możliwe jak najdłuższe, najwygodniejsze i najbogatsze. Tak jak w życiu Jezusa, nie chodzi o to, by życie było długie, ale żeby było dojrzałe, spełnione, jak owoc dojrzały, żeby to życie było dojrzałe do zbawienia. Oto się módlmy.

Jedną z ważniejszych intencji podczas uroczystej modlitwy było uchronienie ludzkości od nieustannie szerzącej się epidemii. Tegoroczne Święto Wielkanocy ze względu na zaistniałą sytuację będzie inne, niż dotychczas. Triduum Paschalne gromadzące do tej pory tłumy w kościołach, możemy przeżywać nielicznie. Z pomocą wychodzą naprzeciw wideo streamingi online oraz transmisje radiowe z uroczystości. Pokarmy możemy natomiast święcić w domowym zaciszu.

BNO

Skip to content