Chyba wszyscy mieszkańcy Częstochowy już zauważyli, że w tym roku miasto na potęgę zarasta trawami, chaszczami i innymi różnymi mniej lub bardziej pospolitymi chwastami. Patrząc nie tylko na częstochowskie trawniki, ale również nawet różne place i aleje, które powinny być przecież wizytówką miasta, niektórzy przypominają sobie czas lockdownu, kiedy przez kilka tygodni nie mogli odwiedzić fryzjera. Jak się okazało, również w tym przypadku za brakiem strzyżenia częstochowskich zieleni, stoi pewna idea!
Czy idea jest czy jej nie ma, wielu mieszkańców nie kryje swojego oburzenia, widząc jak miasto coraz częściej chowa się za wysokimi źdźbłami traw, przeradzając się w niektórych rejonach w busz na miarę puszczy Amazońskiej. Swoje niezadowolenie wyrażają nie tylko internauci w social mediach, ale także zwykli mieszkańcy, którzy w Częstochowie żyją od urodzenia i podobnych zjawisk dotąd jeszcze nie doświadczyli. Jednym z nich jest pan Sylwester, którego spotkaliśmy z naszym mikrofonem na nowo powstającej Częstochowskiej dżungli „Solidarności”.
– Całkowicie tragedia! Ja przychodziłem tu będąc małym dzieckiem, a mam ponad 50 lat, przychodziły tu moje dzieci i tu było całkowicie inaczej. Tu tętniło życie, a teraz tego życia nie ma. Postaram się to powiedzieć kulturalnie: ktoś, kto za to odpowiada – jeśli ma trochę godności – powinien zrezygnować, a nasuwają się całkowicie inne słowa. Każdy słuchacz sobie na pewno sam sobie to przytoczy, a nie są to miłe słowa. Po prostu Częstochowa – no nie wiem, no – robimy z tego miasta wieś, albo nie wiem, kury mają tu latać, czy coś? No nie rozumiem tego – stwierdził mężczyzna. – Przecież to jest centrum miasta, jesteśmy miastem pielgrzymkowym, czyli nas turyści odwiedzają. Na pewno nie w takim stopniu jak Kraków, Warszawę czy inne, ale jest tych osób jednak dość sporo, a my się tak prezentujemy jak typowa wieś? – spytał pan Sylwester.
Niemniej krytycznie na temat nowej idei zagospodarowania skweru Solidarności, wypowiedziały się dwie inne częstochowianki.
– To jest koszmar, to jest dramat, Częstochowa to jest dziura nieprawdopodobna! Właśnie idziemy, centrum miasta, piękny park i tak zaniedbany! No to, to aż się płakać chce! Jesteśmy zbulwersowani wyglądem Częstochowy!
– Tak samo Jana Pawła główna ta ulica!
– Ja jeżdżę samochodem i, po prostu, do niedawna po prostu trzeba było stawać, bo na rondzie nie było widać, czy ktoś jedzie, bo takie są 2 metrowe trawy!
Za koszenie częstochowskich trawników odpowiada istniejące od kwietnia ubiegłego roku Centrum Usług Komunalnych w Częstochowie. Po nieudanych kilku próbach połączenia telefonicznego z Centrum, postanowiliśmy udać się do biura CUK-u, aby dowiedzieć się jaka jest przyczyna braku reakcji na coraz wyższe trawy w mieście. Mówi naczelnik Usług Komunalnych, Łukasz Kot, powołujący się na wyniki badań naukowych dotyczące koszenia traw w upały:
– W przypadku, gdy jest taka temperatura tak, jak teraz, trawa wysoka działa tak, jak klimatyzacja. Wczoraj byłem w Krakowie, i też była wysoka trawa! Oczywiście, zrobili podobnie tak, jak i my – drogi krajowe i drogi wojewódzkie były wystrzyżone tak, żeby samochody widziały, natomiast inne rzeczy, które nie wpływają na zagrożenie ruchu drogowego, były puszczone wyższe, tylko po to, aby było chłodniej. Tak, jak są teraz te wielkie ulewy, to też żeby ta wysoka trawa tę wodę przetrzymywała. Oczywiście, temat jest nowy. Nie każdy jest też świadomy, że wysoka trawa produkuje tyle tlenu, co duże drzewo – stwierdził naczelnik. – Zgodnie z zapowiedziami kosiliśmy przy drogach wojewódzkich i krajowych, tak żeby było bezpieczniej. Wykosiliśmy tak, żeby było 800 czy 900 tys. metrów kwadratowych jednego miesiąca – to jest bardzo dużo – a teraz będziemy kosić zieleńce. Musimy to natomiast robić z głową, bo najnowsze badania wskazują, że po pierwsze: wykoszenie trawy na krótko nie jest wcale dobre dla alergików, bo ta trawa w tym momencie pyli. Lepiej jest skosić trawę, jak już wysieje nasiona i wtedy jest dla alergików lepiej. Po drugie, dowiadujemy się coraz częściej, że w przypadku takich upałów jak są teraz, trawa wysoka pełni funkcję też klimatyzacji. Mimo tego, że są te decyzje niepopularne, będziemy musieli brać je pod uwagę przy kształtowaniu zieleni miejskiej, tym bardziej że widać, że klimat się zmienia, tak? Jest bardziej gorąco, jest on bardziej subtropikalny, właściwie teraz od kilku tygodni mamy u siebie klimat afrykański – zaznaczył Łukasz Kot. – Wydaje mi się, że będziemy się musieli odzwyczaić od tradycyjnego sposobu modelowania zieleni w mieście, to znaczy ta trawa będzie zawsze wyższa, pomijając te aspekty, gdzie jest ważne bezpieczeństwo ludzi i kierowców, z racji tego żeby było chłodniej, żeby zatrzymywała wodę, trzy: ważna jest ekonomika, no bo wykoszona trawa, powoduje, że jest ona wysuszona i jest kłopot dla alergików – zakomunikował naczelnik Łukasz Kot.
Taki zatem mamy klimat, że do wysokich traw i zarośli będziemy musieli się już na mieście przyzwyczaić. Szkoda, że nie było żadnej kampanii informacyjnej dla mieszkańców Częstochowy, że z tymi trawami, to tak świadomie i naukowo, i że tak już raczej w przyszłych latach będzie. Co do klimatyzacyjnej funkcji roślin, to z pewnością szczególnie miło pewnie będzie mieszkańcom i pielgrzymom pooddychać świeżym, klimatyzowanym przez rośliny powietrzem na alei Sienkiewicza.
Gdy będą sobie chcieli odsapnąć na ostatniej prostej przed wejściem do jasnogórskiego klasztoru, bez problemu będą mogli usiąść w gąszczu częstochowskiej zieloności, poczuć bliższy kontakt z naturą w postaci chociażby żyjących w zaroślach owadów (i nie tylko!), a to wszystko w towarzystwie jakże ekologicznych koszy i worków na śmieci, które o zachowanie dystansu społecznego wobec ławek nie mogą raczej zostać posądzone. To zdanie niektórych z przechodzących tamtędy mieszkańców i pielgrzymów:
– Tragedia jest, no jak w całej Częstochowie. Tragedia. No co – Europa Wschodnia, no nie? Blok Wschodni. Alkohol tu się pije i to wszystko, co mam tu do powiedzenia.
– Siedzieć?! Nie, iść – to miło!
– No nie bardzo…
– Trochę za dużo tych kwiatków i to trzeba uporządkować, ławki do przodu. Za dużo tego kwiecia… KG: Czy to jest wizytówka miasta? – To?! Czy ja wiem… (śmiech) Wizytówka miasta to jest ten plac Biegańskiego – szaleństwo z betonu. To jest poroniony pomysł. Jakiś wariat, ponieważ mieszkał cały czas na wsi, widział tylko zielone pola, to mu się wydawało, że to będzie bardzo elegancko, a tam można jajecznicę usmażyć i nie tylko! Ja mieszkałem przy placu, to jak jest 30 stopni to w mieszkaniu – no nie wiem – można było oszaleć. Teraz klimy to i tak nikt już nie założy, bo energia kosztuje. To trzeba by przyciąć, no a ławka nie może być gdzieś w buszu! To przecież nie jest Amazonka! No, do przodu ławka, albo wystawić ją tu. No co, boją się, że ukradną taką ławkę? Przecież to jest ciężar jak piorun! Należałoby puścić szpaler zieleni lub krzewów, takich ładnych, środkiem – ludzie by się zmieścili!
– To akurat mi się nie podoba, no i te wory tak samo – też nie. Psują całą atmosferę! No nie, no w tym momencie mówię prawdę, bo te worki to tu nie pasują, no do czego te worki. Tym bardziej, że przed chwilą szła pielgrzymka na Jasną Górę…
– Myślę, że lepiej by było, gdyby ławki były troszkę lepiej zadbane. Trochę odmalować, niektóre poprawić. Mi się wydaje, że kwiaty są w porządku, tylko ta trawa żeby była trochę przykoszona, no i to estetyczniej żeby jakoś wyglądało.
Czy trawy bardziej chłodzą czy szpecą nasze miasto – oceńcie sami! Dobrze, że nie tylko nie kosimy traw, ale również (bezobjawowo) sadzimy coraz więcej drzew, śpieszymy się, aby jak najszybciej oddać na nowo do użytku linię tramwajową, aby emitować mniej spalin, a nade wszystko dbamy o to, by w Częstochowie wszystkim żyło się coraz milej, schludniej i było nam zielono.
W sumie to i dobrze, że mamy tak wiele traw – jak wytnie się kolejne drzewa w mieście, tlenu i zielonej klimatyzacji na pewno nam nie braknie, a pod wysoką trawą, prawie jak pod gruszą.