W ostatnich tygodniach informowaliśmy o tym, jak Częstochowa coraz bardziej – z miasta niegdyś wojewódzkiego – staje się marginalnym zakątkiem na polskiej ziemi, skąd bardziej chce się wyjeżdżać, niż tu powracać, a tym bardziej zamieszkać na stałe. Duży rozwój – datowany zwłaszcza na XIX i XX w. – miasto zawdzięcza w dużej mierze przemysłowi, niegdyś bardzo prężnemu i dobrze rozwiniętemu, a dziś praktycznie już nieistniejącemu. Po tych czasach świetności i rozkwitu Częstochowy dziś, niestety, zostają tylko wspomnienia mieszkańców, bo nawet stare budynki fabryk – które mogłyby o tych czasach przypominać – ulegają zniszczeniu, ze względu na brak właściwego ich zagospodarowania, a czasem wręcz przez cichą zgodę na ich dewastację.

Komin i opuszczona hala Elanexu | fot. Radio Fiat

Na problem niszczenia częstochowskich zabytkowych budynków pofabrycznych zwracają uwagę internauci, wymieniają się poglądami w mediach społecznościowych na różnych grupach, poświęconych Częstochowie, jej okolicom oraz historii miasta i regionu. Częstochowianie dzielą się tam swoimi spostrzeżeniami na temat zaniedbanych zabytków, udostępniają ich zdjęcia oraz piszą swoje opinie na ten temat w komentarzach. Wśród nich jest Sebastian Kostrzewa, fotograf, który na swoich zdjęciach często pokazuje zaniedbane zabytki Częstochowy i okolic. Ubolewa on nad tym, że wiele budynków, które kiedyś stanowiły o świetności miasta, dziś – przy swoistej zmowie milczenia – popada w coraz większą ruinę.

– Myślę, że ogniskiem zapalnym tego, co się ostatnio wydarzyło, było zburzenie tzw. pralni runa na terenie dawnego Elanexu. Tam funkcjonuje dość dobrze grupa “Elanex”. Są to ludzie, pasjonaci, którzy walczą o to żeby te obiekty przetrwały, żeby je jakoś odrestaurować. Kilka lat temu chciano też wyburzyć tzw. kolonię Mottego. Są to budynki mieszkalne około Elanexu. Argumentowano to koniecznością budowy drogi, która jest w planach, aczkolwiek okazało się, że można zbudować ją w taki sposób, że niemalże nie koliduje z byłymi zakładami – stwierdził Sebastian Kostrzewa. – Muszę przyznać, że większość tych hal dawnego Elanexu jest w naprawdę opłakanym stanie. W zasadzie niektóre z nich pod własnym ciężarem, pod wpływem czasu i warunków atmosferycznych uległy już zawaleniu. Zburzony budynek pralni runa pochodził z roku 1891 r., czyli to kawał historii. Był to budynek skonstruowany w niezwykły sposób, niemal z przeszklonym dachem i był takim najbardziej wartościowym budynkiem – zaznaczył fotograf. – Przy nim stała istniejąca jeszcze do dziś – kontynuował mężczyzna – zabytkowa wieża ciśnień i też jej przyszłe losy nie są znane, też ciężko ocenić w jakim dokładnie jest stanie i czy ktoś się tym zajmie, ponieważ zgodę na wyburzenie tej pralni runa wydał oficjalnie Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, także nie działo się to w sposób nielegalny. Problemem – z tego, co odczytałem – był ubytek w jednej ze ścian, który spowodował zawalenie się fragmentu tego budynku i decyzja była taka, że trzeba go było wyburzyć całego, dla bezpieczeństwa – powiedział Sebastian Kostrzewa.

Budynek dawnej guzikarni Polgal dziś tylko straszy. 5 lat temu z dachu budynku do szybu wentylacyjnego spadła 16 letnia dziewczyna | fot. Radio Fiat

Zwróciliśmy się do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków Oddział w Częstochowie z zapytaniem o to, kto odpowiada za budynki dawnego Elanexu. Mówi rzecznik Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Katowicach, Mirosław Rymer.

– Budynek dawnej pralni wełna runa w zakładach włókienniczych Elanex, pochodzący z końca XIX w., nie jest wpisany indywidualnie do rejestru zabytków. Jest natomiast ujęty w Wojewódzkiej Ewidencji Zabytków oraz wchodzi w skład zespołu Przędzalni Czesankowej “Elanex”, ujętej w Gminnej Ewidencji Zabytków miasta Częstochowa. Obecnie właścicielem pralni jest Skarb Państwa – powiedział Mirosław Rymer. – Budynek od wielu lat nie był użytkowany, w związku z czym nie podejmowano przy nim żadnych prac, mających na celu zadbanie o jego stan techniczny. Taki stan rzeczy spowodował zawalenie się w marcu 2021 części obiektów. Decyzją Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Częstochowie nakazano likwidatorowi wykonanie zabezpieczenia poprzez zawalenie nieużytkowanego budynku, w celu wyeliminowania zagrożenia spowodowanego krytycznym zużyciem technicznych elementów konstrukcyjnych. Zachowana została wieża wodna – oznajmił rzecznik.

Budynki Elanexu niszczeją na naszych oczach… | fot. Radio Fiat

Sebastian Kostrzewa zwrócił również uwagę na słynny mur przy ul. Piłsudskiego, o którego wyburzaniu informowaliśmy na bieżąco już dwa lata temu. Od tamtego momentu, resztkę muru – bez żadnych większych zabezpieczeń – pozostawiono samej sobie. Przy murze, który został ogrodzony jedynie metalową siatką i na którym pojawiają się pojedyncze tagi graficiarzy, nic się nie dzieje, jakby czekano, aż – jak śpiewał artysta – mury runą…

– Można odnieść – w przypadku tego muru – takie wrażenie, że nikt do końca nie dba o ten zabytek. Wiadomo, że miasto musi się rozwijać, jest to rzeczą oczywistą, ale nie jest konieczne w wielu wypadkach – tak jak w przypadku wspomnianego wcześniej Elanexu – burzenie wszystkiego do zera. Można zostawić jakiś fragment, zadbać o niego. Można zbudować jakąś tożsamość naszego miasta, bo przecież jak pojedziemy do Krakowa czy Wrocławia, to czym się tam zachwycamy – nowymi, szklanymi budynkami? Właśnie nie! Zachwycamy się tymi zabytkami, zatem jeżeli o nie nie zadbamy, no to pozostanie nam tylko Jasna Góra no i, faktycznie, fragment starego rynku – stwierdził Sebastian Kostrzewa. – Wiem, że Kraków boryka się z tym samym problemem, że tworzy się piękne hotele w starych kamienicach, które, tak naprawdę, zostały tylko elewacjami, a wewnątrz zostały całkowicie przerobione na zupełnie inne obiekty. Ostatecznie, z wszystkiego złego, jest coś po nich, prawda? Nie są wyburzone do zera, to już jest jakiś plus – spostrzegł mężczyzna.

Jedynie tyle zostało z zabytkowego muru przy ul. Piłsudskiego w Częstochowie | fot. Radio Fiat

Zapytaliśmy Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków o to, kto odpowiada za niszczejącą pozostałość muru przy ul. Piłsudskiego. Mówi rzecznik Urzędu, Mirosław Rymer.

– Mur Odrodzenia przy ul. Piłsudskiego w Częstochowie powstał około 1896 r. i stanowił pozostałość dworca kolejowego Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Obecnie zachowany jest fragment muru: róg ul. Piłsudskiego i ul. Piotrkowskiej, który nie jest wpisany do Rejestru Zabytków. Figuruje, natomiast, w Wojewódzkiej Ewidencji Zabytków. Jego stan techniczny nie jest zadowalający. Tutejszy Urząd opiniował projekt renowacji części muru przy ul. Piłsudskiego. Z posiadanych przez nas informacji wynika, że prace nie zostały jeszcze podjęte. Zachowany fragment muru znajduje się na działce należącej do PKP. Pozostała część muru została rozebrana w 2019 r. w związku z realizacją gminę Częstochowa węzła przesiadkowego zlokalizowanego bezpośrednio w sąsiedztwie fragmentu muru – powiedział Mirosław Rymer. – Podkreślić należy, że zgodnie z Ustawą o Ochronie Zabytków i Opiece nad Zabytkami, opieka nad zabytkiem sprawowana przez właściciela lub posiadacza polega na m. in. na prowadzeniu prac konserwatorskich, restauratorskich i robót budowlanych przy zabytku oraz ich zabezpieczeniu i utrzymaniu zabytku i jego otoczenia w jak najlepszym stanie – dodał rzecznik.

Mur został “zabezpieczony” przed zniszczeniem metalową siatką… | fot. Radio Fiat

Na ile przepisy o ochronie zabytków są respektowane w Częstochowie, każdy niech oceni sam. My zapytaliśmy częstochowian, co myślą na temat popadających w coraz większą ruinę budynków dawnych częstochowskich zakładów przemysłowych i jakie widzieliby dla nich nowe zastosowanie.

Posłuchaj naszej sondy TUTAJ.

Zabytkowa wieża ciśnień na praktycznie opuszczonych terenach Elanexu | fot. Radio Fiat

W relacjach międzyludzkich burzenie starych murów dzielących zwaśnionych i budowanie mostów, to coś bardzo wskazanego. Te zasady nie przekładają się jednak w pełni na zarządzanie miastem i jego infrastrukturą. Mamy nadzieję, że wśród remontów dróg, ulic i mostów – których w ostatnim czasie w mieście nie brakuje – znajdą się również jakieś sensowne pomysły zagospodarowania tego, co kiedyś sprawiło, że Częstochowa rozwinęła się i przyciągnęła wielu nowych mieszkańców, osiągając przez to ważny status wśród innych miast Polski. Dzięki Jasnej Górze, przybywających do naszego miasta nie brakuje. Dobrze jednak by było, gdyby Częstochowa mogła poszczycić się jeszcze czymś innym, co realnie zainteresowałoby turystów, a zarazem byłoby znakiem i symbolem przemysłowej – a nie tylko religijnej – tożsamości miasta. Chyba, że z racji lokalizacji miasta na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej, chcemy dołączyć ruiny starych częstochowskich fabryk do szlaku Orlich Gniazd i ciągu ruin zamków i warowni jurajskich. Dziś, jesteśmy na „dobrej” drodze czy – mówiąc bardziej po „turystycznie” – szlaku w tym kierunku. To chyba jednak czarny szlak, który prowadzi donikąd i równie czarny scenariusz tego, co może spotkać niedługo budynki byłych częstochowskich fabryk.

Dziś to już, niestety, tylko droga donikąd… | fot. Radio Fiat
Skip to content