Wraz ze zbliżającym się rozpoczęciem nowego roku szkolnego Częstochowa stanęła przed kolejnym problemem. Tym razem jego źródłem są braki w kadrach dydaktycznych. Poszukiwani mieli być głównie nauczyciele kierunków zawodowych i informatycznych, których absolwenci wolą pracować w branżowych firmach, niż w placówkach oświaty.
Dokładniejszych informacji udziela p. o. naczelnika częstochowskiego Wydziału Edukacji Rafał Piotrowski: – Faktycznie, podobnie jak w całej Polsce, w Częstochowie brakuje nauczycieli. W tym roku to około trzydzieści wolnych wakatów. Na szczęście po spotkaniu z dyrektorami placówek udało się znaleźć rozwiązanie i problem został zażegnany. Część szkół zatrudniło pracowników półetatowych na pełen etat, część zwiększyła ilość godzin już zatrudnionym nauczycielom. Chociaż są to doraźne rozwiązania, wszyscy częstochowscy uczniowie mogą być spokojni, plan zajęć nie ulegnie zmianie, a zajęcia będą odbywały się zgodnie z jego porządkiem.
Zdaniem Rafała Piotrowskiego braki są głównie w kadrach pedagogicznych przedmiotów zawodowych, informatycznych. Zdecydowanie ponad normę pracują także nauczyciele fizyki, chemii, geografii i co ciekawe katechezy. I chociaż tegoroczny problem udało się ostatecznie rozwiązać, zdaniem naczelnika bez gruntownych reform każdy następny rok będzie coraz gorszym dla nauczycieli i ich podopiecznych. Znakiem nadchodzących problemów ma być spadek liczby absolwentów kierunków pedagogicznych, których w roku 2020 było stu trzydziestu – o siedemdziesiąt mniej względem roku 2019. Punktem załamania się oświaty zdaniem Piotrowskiego ma być rok 2026.
Trendy są ponure i mówią jasno: liczba nauczycieli będzie spadać znacznie szybciej, niż liczba uczących się dzieci. Jedynym rozwiązaniem jest zwiększenie ilości zatrudnionych pedagogów w placówkach oświaty, jednak by to się stało konieczne są reformy. „Dosypywanie” pieniędzy zdaje się nie przynosić żądanych rezultatów.