Godziny dla seniorów to temat kontrowersyjny dla wielu Polaków. Jedni uważają, że koncepcja jest słuszna i potrzebna a inni, że faworyzująca i niesprawiedliwa.
Zdaniem wielu częstochowian skoro seniorzy mają wyznaczone godziny robienia zakupów, nie powinni ich robić w godzinach ogólnodostępnych. Podobnie jest także w przypadku obsługi w różnych instytucjach oraz placówkach.
– Moim zdaniem seniorzy powinni przychodzić do sklepów tylko w tych godzinach. Prawda jest jednak taka, że przychodzą kiedy chcą, robiąc przy tym harmider – mówiła mieszkanka ul. Piłsudskiego.
– To istotna głupota, wręcz nieodpowiednia decyzja. Bo jakie to ma znaczenie, że od 10:00 do 12:00? – pytał mężczyzna.
– Syn mi opowiadał, że szedł w tych godzinach do sklepu, ale i tak nie mógł wejść, bo godzina dla seniorów była. Kiedy on mógł już wejść to seniorzy wchodzili w tym samym czasie – tłumaczyła jedna z klientek sklepu spożywczego.
Osoby starsze dementują takie zarzuty, twierdząc, że w ciągu dwóch godzin nie da się wszystkiego załatwić, a czas na wyłączność zapewnia im bezpieczeństwo i skraca czas w kolejkach:
– Będę korzystała z tych godzin, bo nie ma innego wyjścia, ale jak będzie trzeba wcześniej wyjść, to nie będę mogła? – pytała zaniepokojona seniorka.
– Wiem, że w tych nikt mnie nie zarazi, ani ja nikogo nie zarażę, bo jest duży luz. Gdy jest tłok i ścisk to młodzi nie zdają sobie sprawy, że nam jest bardzo ciężko – twierdził emeryt.
– Swobodnie można sobie iść wtedy do sklepu, bo po prostu nie ma tłoku – przekonywała starsza kobieta.
Zdaniem częstochowskich klientów i przedsiębiorców, mimo wyznaczonych godzin seniorzy przychodzą na zakupy w godzinach, które najbardziej im odpowiadają. Niestety rzadko są to godziny wyznaczone przez rząd. Często jest też tak, że w godzinach dla seniorów sklepy świecą pustkami, a przecież wówczas zakupy mogliby zrobić inni. Czy tak ma wyglądać ratowanie polskiej gospodarki? Na pewno nie ma możliwości uratowania jej spadkiem obrotów w największych godzinach szczytu.
BNO
