Larwoterapia pomocą przy leczeniu ran przewlekłych

stetoskop

Rana – jako przerwanie anatomicznej ciągłości tkanek – nie zawsze łatwo się goi. Niekiedy mamy do czynienia z przewlekłym gojeniem się ran, zwłaszcza w przypadku odleżyn, poparzeń, zespołu stopy cukrzycowej czy owrzodzeń. Brak holistycznego podejścia do leczenia ran przewlekłych sprawia, że lekarze nie zawsze potrafią sobie z nimi radzić. Istnieje jednak stara metoda, która jako narzędzie pomocnicze odnosi świetne rezultaty. Metodą tą jest larwoterapia. I w tym miejscu należy wyraźnie zaznaczyć, że nie jest to metoda niekonwencjonalna, albowiem według Międzynarodowej Klasyfikacji Procedur Medycznych (ICD-9CM wersja 5.19) larwoterapia objęta jest procedurą nr 86.289 pod nazwą „Inne oczyszczenie rany, zakażenia lub oparzenia bez wycinania”. Stosowanie tej metody przez polskich lekarzy należy jednak do rzadkości, trudno jednoznacznie wytłumaczyć dlaczego.

– Larwoterapia to biochirurgiczna metoda polegająca na zastosowaniu sterylnych larw Lucilia sericata, dostarczanych z laboratorium w celu oczyszczenia rany zainfekowanej, ropnej, pokrytej zakażoną martwicą. Jeśli chodzi o działanie tej metody, to można wyróżnić trzy aspekty. Po pierwsze, jest to oczyszczenie rany. W tym przypadku należy podkreślić, że larwy są specjalistycznymi nekrofagami – odżywiają się one martwą tkanką, nie uszkadzając żywych komórek. Wydzielają do środowiska zewnętrznego enzymy, które rozpuszczają martwą tkankę. Po drugie, jest to działanie przeciwbakteryjne – pod wpływem larwoterapii w środowisku rany zmniejsza się ilość szczepów gronkowca złocistego, paciorkowca A i B, pseudomonas, jak również gronkowca opornego na metycylinę – te kwestie są potwierdzone w różnych publikacjach naukowych. Po trzecie, jest to stymulowanie rany w procesie gojenia – larwy wytwarzają do środowiska rany również alantoinę, która sprzyja procesowi gojenia, ziarninowania i naskórkowania. Zmienia się w tym przypadku również środowisko w ranie z kwaśnego na zasadowe, co również ma pozytywny wpływ na gojenie się rany. Z kolei mechaniczne samodrażnienie tkanki w ranie powoduje stymulację fibroblastów i dzięki temu zachodzą również procesy naskórkowania. Przy pierwszej wizycie konsultacyjnej, po wywiadzie pacjent jest kwalifikowany do zabiegu. Głównie są to pacjenci diabetyczni – w przypadku występowania zespołu stopy cukrzycowej, są to również pacjenci z raną zainfekowaną, po wszelkiego rodzaju urazach, oparzeniach. Często zdarzają się także osoby z owrzodzeniami goleni. Po kwalifikacji pacjenta do zabiegu w następnej kolejności obliczana jest liczba potrzebnych larw, w zależności od powierzchni i stopnia martwicy. Kolejną kwestią jest dobór systemu terapeutycznego – otwartego lub zamkniętego. Dotyczy to dwóch stosowanych typów opatrunku. Jeśli chodzi o opatrunek otwarty, to charakteryzuje się on tym, że larwy są uwolnione, umieszczane w ranie i zakrywane specjalnym opatrunkiem zewnętrznym. Natomiast w przypadku systemu zamkniętego mamy do czynienia z półprzepuszczalną membraną i larwy nie mają tutaj bezpośredniego, wolnego dostępu do rany. Osobiście preferuję system otwarty, dlatego że larwy mają możliwość penetracji każdego zagłębienia rany i dzięki temu istnieje dodatkowa stymulacja tej rany. Po trzech lub czterech dobach, podczas których opatrunek z larwami znajduje się na ranie, następuje jego ściągnięcie. O pomyślności zabiegu świadczy to, że podczas przykładania na ranę larwa ma ok. 1 mm wielkości, natomiast po tych trzech lub czterech dobach ma ok. 1 cm, co świadczy o tym, że udało się pozbyć części martwicy – mówi Anna Anisimo-Chłąd, członek Polskiego Towarzystwa Leczenia Ran, biotechnolog specjalizujący się w dziedzinie kosmetologii z medycyną estetyczną, podologią i farmacją.
Terapia ta nie niesie za sobą powikłań. Podstawową wadą larwoterapii jest to, że – po pierwsze – larwy nie żyją długo i muszą być szybko wykorzystane, po drugie – zabiegu tego nie finansuje Narodowy Fundusz Zdrowia.

– Dla pacjenta, oprócz uczucia dyskomfortu, larwoterapia nie ma żadnych powikłań. Główną wadą jest wada techniczna. Larwy żyją jedynie ok. 72 godziny, więc zabieg należy przeprowadzić w tym samym dniu, w którym dostarczane są one z laboratorium. Inną kwestią jest to, że obecnie larwoterapia nie jest refundowana w Polsce, pomimo tego, że w innych europejskich państwach istnieje finansowanie tej metody. W Polsce ten rodzaj terapii nie jest wykorzystywany w odpowiednim stopniu, a przecież zabieg ten umożliwia pacjentom oczyszczenie ran, dzięki czemu odsetek istniejących powikłań, amputacji mógłby być mniejszy. W takim przypadku potrzebny byłby jednak zespół, który działałby w sposób interdyscyplinarny. Rany byłyby leczone, ale także profilaktycznie przeciwdziałalibyśmy temu, aby te rany nie powstawały – dodaje A. Anisimo–Chłąd.

Larwoterapia nie należy do metod nowych. Jej początki sięgają kilkudziesięciu lat wstecz. Stosowanie jej zostało na długi okres wyparte z lecznictwa poprzez antybiotykoterapię. Obecnie obserwuje się jednak powrót tej metody, spowodowany w dużej mierze zmniejszeniem się wrażliwości drobnoustrojów na antybiotyki.

Michał Bobra

Skip to content