Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, w styczniu bieżącego roku inflacja wyniosła 4,4%. Jest to najwyższy wynik w ciągu ostatnich ośmiu lat.
Rzeczywisty poziom wzrostu cen może być jednak bardziej odczuwalny dla naszych portfeli. Wszystko za sprawą znacznego wzrostu cen żywności, np. w postaci podatku cukrowego, który ma obowiązywać dla słodzonych napojów.
– Rzeczywistą inflację najbardziej odczuwają ci, którzy na co dzień robią zakupy. Gdyby porównywali koszyk zakupów z 2016 roku i wartość 500+ z dzisiejszymi zakupami to mieliby rzeczywisty obraz bardzo złego zjawiska, którego należy się najnormalniej w świecie bać – powiedział ekonomista dr Mirosław Kurek.
Do wzrostu cen z pewnością może przyczynić się brak zimy oraz związane z tym letnie susze. Sytuacji nie polepsza również fakt rosnących kosztów pracy spowodowanych m.in. wzrostem płacy minimalnej.
– Zaczyna brakować nam rąk do pracy w bardzo wielu sektorach gospodarki, m.in. w budownictwie i w rolnictwie. Rekompensują nam to pracownicy z Ukrainy, których według skrajnych szacunków na rynku polskim może pracować nawet 3 mln. To dziś nas w jakiś sposób ratuje, ale należy mieć świadomość, że rąk do pracy zaczyna ubywać – dodał specjalista.
Nie bez znaczenia pozostaje także kwestia koronowirusa i związane z tym obawy importu towarów z Chin.
BNO
Transkrypcje na podstawie dźwięków Radia Via
Fot.: pixabay.com