W czwartek 27 stycznia klub radnych PiS zorganizował konferencję prasową w związku z wyciekiem danych osobowych z częstochowskiego MOPS i oskarżeniem radnej Moniki Pohoreckiej o oczernianie tej instytucji. Przypomnijmy, że chodzi o wyciek danych, które zostały następnie wykorzystane w głosowaniu nad Budżetem Obywatelskim.
Ofiarami kradzieży danych w grudniu 2020 roku padli m.in. pracownicy MOPS i MPK, a ich dane wykorzystano do przeforsowania w Budżecie Obywatelskim 2021 projektu nr 821, dotyczącego stworzenia Dzielnicowych Klubów Mieszkańca w dziesięciu dzielnicach Częstochowy. Wartość realizacji tego projektu oszacowano wówczas na 1 150 000 złotych. Sprawę jako pierwsza nagłośniła radna Monika Pohorecka, którą następnie dyrekcja MOPS oskarżyła o zniesławienie. Przebieg batalii sądowej omówił pokrótce radny Paweł Ruksza:
Dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oskarżyła o zniesławienie Monikę Pohorecką, która jako pierwsza upubliczniła całą tę aferę o kradzieży danych osobowych. Sąd umorzył postanowienie, na co pani dyrektor odwołała się do sądu drugiej instancji. Sąd tym razem już okręgowy również umorzył postępowanie.
Jak relacjonuje Monika Pohorecka, Sąd Okręgowy w swoim postanowieniu z 13 stycznia br. stwierdził, że radna jako osoba pełniąca mandat publiczny miała prawo do ujawnienia nieprawidłowości w funkcjonowaniu miejskiej instytucji jaką jest MOPS:
Sąd Okręgowy jasno wskazał, że radni m. Częstochowy są szczególnie uprawnieni do podejmowania tematów, których celem jest obnażenie nieprawidłowości w instytucjach administracji miejskiej, jeśli takowe występują. Sąd wskazał jednoznacznie, że ja jako radna m. Częstochowy miałam nie tylko prawo, ale i obowiązek podjąć temat, który miał na celu wskazanie nieprawidłowości, jakie potencjalnie zostały dokonane w miejskiej instytucji.
Dyrektor MOPS domagała się od radnej Pohoreckiej m.in. zadośćuczynienia w wysokości 30 tysięcy złotych wpłaconego na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy oraz publicznych przeprosin we wszystkich częstochowskich mediach. Prawdopodobnie powodem takiej reakcji był wniosek Pohoreckiej do władz miasta o zawieszenie Małgorzaty Mruszczyk w pełnieniu obowiązków dyrektora MOPS. Jak wyjaśnia radna, Sąd odniósł się również do tego:
W ocenie sądu, domaganie się w tych okolicznościach (nie tylko przeze mnie ale i pozostałych radnych) zawieszenia dyrektor MOPS w pełnieniu funkcji do czasu wyjaśnienia sprawy jest normalnie praktykowanym działaniem, podejmowanym w takich okolicznościach przez zwierzchnika (w tym wypadku prezydenta miasta) do czasu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości i ustalenia tożsamości osób odpowiedzialnych za nieprawidłowości.
Okazuje się, że sprawa może mieć drugie dno. Jak poinformował radny Konrad Jarzyński, istnieją pewne przesłanki, pozwalające podejrzewać, że dyrektor MOPS-u mogła wiedzieć o wycieku danych lub innych nieprawidłowościach w swojej jednostce już w grudniu 2020 roku:
Z posiadanych informacji możemy jednoznacznie powiedzieć, że pani dyrektor częstochowskiego MOPS-u posiadała wiedzę (już w grudniu 2020 roku) o tym, że w jednostce, którą kieruje, dzieje się coś złego. O tym, że zachodzą tam jakieś dziwne okoliczności i prowadzone są gry czy zachowania, związane – jak się potem okazało – z kradzieżą danych osobowych i fałszowaniem głosowania w Budżecie Obywatelskim.
W związku z tymi podejrzeniami, Monika Pohorecka złożyła 23 stycznia br. zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu, o możliwości popełnienia przez Małgorzatę Mruszczyk przestępstwa związanego z niedopełnieniem obowiązków urzędniczych. Prokuratura w Sosnowcu przesłuchała do tej pory ponad tysiąc świadków, spośród których około 120 osób także zdecydowało złożyć wnioski o ściganie sprawców kradzieży danych. O dalszych ustaleniach w sprawie będziemy jeszcze informować.