To nie był przypadek – „Krwawy Poniedziałek” w Częstochowie odbył się według planu

Po zaciętej obronie częstochowskiego pogranicza, 7. Dywizja Piechoty, zgodnie z rozkazem dowódcy Armii Kraków gen. Antoniego Szyllinga, wieczorem 2 września wycofała się w kierunku Koniecpola. Niemcy wkroczyli do Częstochowy następnego dnia. Nic nie zapowiadało wydarzeń, jakie dowództwo niemieckie zaplanowało na poniedziałek 4 września 1939 roku.

W dniu wkroczenia do Częstochowy, 3 września Niemcy wciąż byli nękani przez wycofującą się 7. Dywizję. Jednym z miejsc, gdzie najeźdźca wpadł w polską zasadzkę była ul. Warszawska. Jak relacjonuje Mariusz Grzyb, historyk Muzeum Częstochowskiego, początkowo zachowanie Niemców w okupowanej Częstochowie nie wskazywało na ich zbrodnicze zamiary.

Sam 3 września przebiegał dosyć spokojnie. Większość mieszkańców nie opuszczała swoich domów. Ci którzy trafiali na Niemców, z jakichś powodów wędrując po ulicach miast,a wręcz wspominają, że niemieccy oficerowie częstowali czekoladą, zachowywali się uprzejmie. Była to prawdopodobnie celowa akcja ośmielenia mieszkańców, ponieważ to, co się stało następnego dnia nosi znamiona zaplanowanej akcji.

Wermacht wjeżdżający na przedmieścia Częstochowy | Źródło: domena publiczna

Prawdziwe zamiary niemieckiego dowództwa wobec częstochowskiej ludności wyszły na jaw dopiero nazajutrz rano, gdy wojska niemieckie nieniepokojone już przez samodzielne oddziały częstochowskiej dywizji piechoty, mogły bez obaw poruszać się po mieście:

4 września prawdopodobnie już od godzin rannych Niemcy zaczęli od ludzi przebywających na ulicach – zaczęły się aresztowania. Kobiety kierowano do katedry i do kościoła św. Zygmunta, natomiast mężczyzn początkowo kierowano do więzienia na Zawodziu, a potem na place: magistracki za ratuszem i przed katedrą. Po zgarnięciu mieszkańców z ulic, Niemcy ruszyli do przeczesywania domów.

Mariusz Grzyb dotarł do wspomnień jednego z żołnierzy Wermachtu, który pisał wprost, że działania niemieckie w Częstochowie 4 września miały charakter metodyczny, odbywały się na rozkaz, oraz że ludzie byli z domów wyrzucani siłą. Ci, których wyprowadzono mieli stać z rękami uniesionymi do góry lub mieli leżeć twarzą do ziemi. Jeśli ktoś opuścił ręce lub podniósł głowę, czekała go śmierć:

Po dwóch godzinach przetrzymywania ludzi na placach […] Niemcy zaczęli przesiew – przeszukiwali tych ludzi i u kogo znaleźli brzytwę lub żyletkę (wyposażenie każdego golącego się mężczyzny), taki człowiek od razu był wrzucany do dołów. Jako masowe groby wykorzystano rowy przeciwlotnicze, które przygotowali mieszkańcy miasta na wypadek bombardowania. Takie rowy były na placu przed katedrą, na placu magistrackim i dwa takie rowy były na terenie podwórza Liceum Mickiewicza. Doprowadzonym tam ludziom kazano wykopać także trzeci.

Krwawy Poniedziałek w Częstochowie | Źródło: domena publiczna

Oficjalnie mówi się o 238 ofiarach Krwawego Poniedziałku. Do tej pory nie przeszukano jednak wszystkich miejsc kaźni. Ponadto w rejonie Politechniki Częstochowskiej rozstrzeliwano ludzi zwiezionych wcześniej z okolicznych miejscowości, których liczba też nie jest znana. Szacuje się, że Niemcy mogli tego dnia wymordować nawet tysiąc osób, często typowanych losowo, z Częstochowy i okolic:

Przede wszystkim ofiarą Niemców padali ludzie, którzy uciekając przed wojną nie potrafili wyjaśnić skąd się wzięli w danym miejscu i czasie. Wymordowane zostały też osoby w szpitalu polowym, zlokalizowanym w budynku Liceum Mickiewicza. Ponadto wymordowano też właścicieli sklepów, które żołnierze niemieccy także plądrowali.

Ofiary Krwawego Poniedziałku doczekały się wprawdzie upamiętnienia, jednak do tej pory nie przebadano wszystkich rowów, stąd nieznana jest dokładna liczba ofiar. Jednak nie tylko one czekają na odnalezienie. Starsi częstochowianie wspominają, że już po wojnie masowe mogiły znaleziono także w okolicach Dworca Stradom. Wówczas to władze komunistyczne nie wydały zgody na przeprowadzenie ekshumacji. Pokazuje to, że w kwestii odzyskiwania pamięci o ofiarach II wojny światowej w Częstochowie jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia.

Co roku 4 września ofiary Krwawego Poniedziałku upamiętniane są Mszą św. w częstochowskiej archikatedrze. Tegoroczne uroczystości pod przewodnictwem abp. Wacława Depo rozpoczną się o godz. 18:00. Po Mszy św., na palcu katedralnym zostanie odegrany patriotyczny spektakl w wykonaniu uczniów i absolwentów Szkoły Podstawowej nr 35. Po spektaklu nastąpi złożenie kwiatów pod tablicą pamiątkową, znajdującą się na placu przed katedrą.

Cała wypowiedź Mariusza Grzyba na temat Krwawego Poniedziałku:

Skip to content