Do trzech razy sztuka! Raków przed finałem Pucharu Polski

We wtorek, 2 maja zawodnicy Rakowa Częstochowa staną przed szansą obrony trofeum, które zdobyli już dwukrotnie. Rywalem częstochowian w finale Fortuna Pucharu Polski, rozgrywanym na Stadionie Narodowym w Warszawie będzie miejscowa Legia Warszawa.

Od zdobycia tytułu mistrzowskiego Raków dzieli już tylko jeden punkt. W Warszawie podopieczni Marka Papszuna staną przed szansą zdobycia dubletu w trwającym sezonie. Trener przed tym meczem podkreślił, że będzie to emocjonująca rywalizacja, choć jest jedna decyzja, która go dziwi:

Majówka, święto pracy, święto flagi, święto konstytucji, no i święto piłki. Cieszymy się, że możemy w nim uczestniczyć. Zapowiada się duży mecz na fantastycznym stadionie przy wreszcie komplecie, czy prawie komplecie publiczności. Bardzo się cieszymy, że po raz trzeci dotarliśmy do finału, to duża sprawa. I oczywiście będziemy chcieli go wygrać. Po to tu przyjechaliśmy. Jedyna decyzja, która mnie dziwi, to obsada sędziowska, bo grają dwie zdecydowanie najlepsze drużyny w Polsce, a nie sędziuje najlepszy sędzia. To jest sytuacja trochę niezrozumiała, ale decyzja już zapadła.

Poprzednie spotkanie, w którym mierzyły się obie drużyny zakończyło się wygraną legionistów 3:1. – Popularne wnioski zostały wyciągnięte, wiemy jak wygrywać takie mecze…– dodał trener Papszun:

Wierzę w chłopaków i w to, że wcielą plan i będą trzymali się strategii, grając na takim poziomie, do jakiego przyzwyczaili. Graliśmy już wiele meczów o stawkę. To nasz trzeci finał Pucharu Polski. W kadrze jest wielu zawodników, którzy brali w nim udział w zeszłym roku, ale myślę, że połowa składu grała jeszcze w meczu z Arką. To jest duże doświadczenie i drużyna wie, jak takie spotkania grać i przede wszystkim je wygrywać.

W tym sezonie Raków w drodze do finału wyeliminował: Zagłębie Sosnowiec, Pogoń Szczecin, Motor Lublin oraz Górnik Łęczna. Początek finałowego spotkania na Stadionie Narodowym w Warszawie zaplanowano na godzinę 16:00. Arbitrem głównym w tym meczu będzie Piotr Lasyk.

Skip to content