Już tylko dwie doby dzielą nas od wielkiego sportowego święta w Częstochowie. W środę, punktualnie o godzinie 20:00, w Hali Sportowej Częstochowa rozpocznie się eliminacyjny bój o awans do grudniowych mistrzostw Europy piłkarek ręcznych: Polska – Czarnogóra. O wybór naszego miasta na organizatora tego spotkania zapytaliśmy przebywającego w Częstochowie sekretarza generalnego Związku Piłki Ręcznej w Polsce – Andrzeja Góralczyka. – Ja pochodzę ze Śląska i zawsze dziwiło mnie, dlaczego w Częstochowie nie ma tradycji piłki ręcznej. To miasto żużla i siatkówki, a szczypiorniak nie potrafił się tu na dłużej zadomowić. Od jakiegoś czasu czyniłem starania, aby takie miasto jak Częstochowa obudzić dla piłki ręcznej. Nie było zatem chyba lepszego sposobu, jak organizacja meczu międzypaństwowego o dużą stawkę. W związku z sukcesami, jakie w ostatnich czasach odnosili zarówno panowie, jak i panie na każdym ich meczu gromadzi się niemalże komplet publiczności. Spodziewany się kompletu również w środę w Częstochowie – powiedział członek ZPRP.
Przy okazji meczu z Czarnogórą, w naszej hali odbędzie się również finał dziecięcych zmagań “Szczypiorniak na Orlikach”, w którym wezmą udział najlepsze szkoły podstawowe w tej dyscyplinie z całej Polski. Dziś wszystkie zespoły miały okazję zapoznać się z obiektem i wziąć udział w prezentacji. Andrzej Góralczyk wierzy, że sam mecz z Czarnogórkami, jak i dwudniowe zmagania młodzieży rozkochają naszych mieszkańców w tej dyscyplinie sportu. – Jeżeli częstochowianie “kupią” piłke ręczną, to niewykluczamy w przyszlosci meczu reprezentacji męskiej w tym mieście. Podopieczni Michaela Bieglera póki co grają w halach pod 10-tysięcznych, zainteresowanie meczami jest ogromne, ale w przyszłości wszystko jest możliwe – dodał sekretarz ZPRP.
Stawka środowego meczu dla Polek jest naprawdę spora. Rywalki, aktualne mistrzynie Starego Kontynentu zapewniły już sobie awans, ale nie ma możliwości, aby odpuściły mecz z teamem Kima Rasmussena. Ewentualne powodzenie może niezwykle ułatwić naszym grę w ostatnim meczu z Czeszkami trzy dni później w Brnie.
Mariusz Rajek