W czwartkowy wieczór podopieczni Marka Papszuna po raz pierwszy w historii zagrali w europejskich rozgrywkach. Pomimo silnych starań czerwono-niebieskich wyjazdowy mecz zakończył się bezbramkowym remisem. W całym spotkaniu nie obeszło się bez kontrowersji, a z samego przebiegu meczu niezbyt zadowolony jest trener Częstochowian. Spotkanie rewanżowe odbędzie się 29 lipca na stadionie w Bielsku – Białej o godzinie 19:00.

Raków kontynuując swój najlepszy sezon, a właściwie już okres w historii może dopisać kolejny sukces. Tydzień temu zdobył Superpuchar Polski, a wczoraj zagrał w kwalifikacjach nowo powstałej Ligi Konferencji UEFA. O wczorajszym spotkaniu z wicemistrzem Litwy mówi trener Marek Papszun:

-Pierwszy mecz, debiut w pucharach zawsze jest emocjonalny i taki był też u nas. Wytrąciła trochę nas z równowagi ta kontuzja, brutalny faul na Benie Ledermanie. Nie mogliśmy się otrząsnąć, zawodnicy widzieli jak to wyglądało, ale trzeba grać i sobie radzić. Pierwsza połowa trochę nerwowo, na dwie, trzy wypracowane sytuacje można pokusić było się o bramkę. Druga połowa już pod nasze dyktando, ale brakowało nam takiego ostatniego wejścia, skierowania piłki do bramki. Kontrolowaliśmy ten mecz. Remis w pierwszym spotkaniu. Umiarkowany optymizm patrząc na to co tu się działo. Gospodarze jakimiś prymitywnymi trikami próbowali nie przygotować boiska. Coś niesamowitego, żeby w takich warunkach grać na takim poziomie. Tak jak powiedziałem jest remis, jest drugi mecz, idziemy dalej.

W składzie Rakowa zabrakło Davida Tijanicia, który szykowany jest do transferu. Zespół ma opuścić jeszcze w tym okienku. Oprócz tego pojawiły się komplikacje w postaci kontuzji Bena Ledermana oraz nieobecności Igora Sapały. Takie zrządzenia losu powodują wymuszone rotacje w składzie.

-Pierwszy mecz, debiut w pucharach zawsze jest emocjonalny i taki był też u nas. Wytrąciła trochę nas z równowagi ta kontuzja, brutalny faul na Benie Ledermanie. Nie mogliśmy się otrząsnąć, zawodnicy widzieli jak to wyglądało, ale trzeba grać i sobie radzić. Pierwsza połowa trochę nerwowo, na dwie, trzy wypracowane sytuacje można pokusić było się o bramkę. Druga połowa już pod nasze dyktando, ale brakowało nam takiego ostatniego wejścia, skierowania piłki do bramki. Kontrolowaliśmy ten mecz. Remis w pierwszym spotkaniu. Umiarkowany optymizm patrząc na to co tu się działo. Gospodarze jakimiś prymitywnymi trikami próbowali nie przygotować boiska. Coś niesamowitego, żeby w takich warunkach grać na takim poziomie. Tak jak powiedziałem jest remis, jest drugi mecz, idziemy dalej.

Sytuacje boiskową skomentował również szkoleniowiec litewskiej ekipy, który jest dumny ze swojego zespołu, ponieważ jak twierdzi dobrze bronili się przed dużo silniejszą drużyną. Natomiast w kwestii murawy stwierdził, że nawet gdyby przegrali po tym jak piłka odbiłaby się od dziury, to na pewno nie winiliby za to stanu przygotowania boiska.

Przy wczorajszym rezultacie sprawa awansu jest otwarta. O nastawieniu drużyny przed następną potyczką z Litwinami mówi Andrzej Niewulis – kapitan Rakowa Częstochowa.

– Tylko i wyłącznie optymizm. Podchodzę do tego w ten sposób, że dobra robota wykonana i myślę, że cały zespół tak podchodzi. Jesteśmy pewni siebie, idziemy z głową do góry. U siebie dominujemy, wygrywamy i przechodzimy dalej.

W niedziele zespół z Częstochowy czeka mecz z Piastem, a już 29 lipca na stadionie w Bielsku – Białej podejmą FK Suduvę Mariampol. Początek rewanżu o godzinie 19:00.

Raków: Kovačević, Arsenić, Niewulis, Rundić, Tudor, Papanikolaou, Lederman (7′ Poletanović), Kun, Ivi (79′ Arak), Cebula (79′ Szelągowski), Musiolik (83′ Gutkovskis)

KP

Skip to content