Częstochowska grupa błękitno-biała jest już na Jasnej Górze

Od początku 311. Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej towarzyszyliśmy każdego dnia idącej z nią częstochowskiej „siedemnastce”. Pątnicy z archidiecezji częstochowskiej zakończyli właśnie swoją pielgrzymkę u stop Jasnej Góry po raz 45. Pielgrzymów w Alejach powitał abp Wacław Depo.

Nie obyło się bez radości, uścisków i błogosławieństw. Metropolita Częstochowski witał zmierzające na Jasną Górę grupy pielgrzymkowe. Szczególnie wyczekiwał jednak częstochowskich pątników. Abp Wacław nie ukrywa dumy z pielgrzymów i wdzięczności wobec ks. Marka Olejniczaka za jego wieloletnie dzieło:

Bardzo się cieszę, że oni od źródła pojechali do Warszawy, a teraz wracają do domu i dlatego jak zawsze w Domu Matki mamy swoich reprezentantów, ale jednocześnie cieszymy się, że dzisiaj cała Polska wchodzi na szczyt. Jesteśmy – bym powiedział – współświadkami tej drogi do Maryi i jako takiego „zapośredniczenia łaski”, które przez Nią otrzymujemy. Dlatego jestem wdzięczny ks. Markowi Olejniczakowi, który tak wiernie od wielu lat nasze grupy.

Abp Wacław wita pielgrzymów

Tegoroczna grupa błękitno-biała składa się w głównej mierze z pielgrzymów z Częstochowy i Wołomina. Ks. Marek Olejniczak, duszpasterz grupy nie ukrywa, że pielgrzymi są zmęczeni, ale jednocześnie pełni satysfakcji:

Doszliśmy, wrażenia są euforyczne. Czy się podpieramy zębami, czy idziemy o własnych silach, to cieszymy się ,że Jasna Góra już jest widoczna. Już byśmy chcieli być w Kaplicy Matki Bożej i od samego rana żyjemy tym pragnieniem, żeby się tam znaleźć. Teraz możemy już stanąć przed Maryją i spojrzeć Jej w oczy.

Jak już relacjonowaliśmy, niektóre odcinki dawały się pielgrzymom mocno we znaki. Zwłaszcza leśne bezdroża sprawiały niektórym osobom kłopoty. Ks. Wojciech Winek z Ostrołęki, który szedł z naszą pielgrzymką, nie ukrywa, że była ona dla niego sporym wyzwaniem:

Jest długa i męcząca. Ale z Bożą pomocą, krok za krokiem dajemy radę – cały czas do przodu. W tym roku osobiście mnie doświadczyło, bo troszkę chorowałem. Było ciężko do samego końca, bo też ze stopami jakieś problemy, ale dzięki Bogu doszliśmy razem. Gdyby nie wspólnota, nie grupa, to sam bym nie dał rady. Jak się idzie razem, jeszcze mając cel, że się idzie do Matki, to damy radę.

Zupełnie innego zdania jest Jerzy Ibereza z Wołomina, który już po raz 18. idzie z błękitno-białą. Jego zdaniem było lekko. A jako weteran pielgrzymowania, zaprasza do wybrania się z grupą ks. Marka w przyszłorocznej pielgrzymce:

W tym roku bardzo lekko, bo była pogoda idealna. Zachęcam wszystkich do brania udziału, bo to daje siłę i ducha na cały rok. Zapraszam wszystkich, kto nie może to też, bo tu zdrowi nie chodzą. Przeważnie wszyscy jakieś choroby mają. […] Ks. Marek i ks. Wojciech pięknie prowadzą, można się wyciszyć, wymodlić i zaufać Bogu.

Pielgrzymka wystartowała w sobotę 6 sierpnia, spod kościoła św. Anny w Warszawie. Pielgrzymi przez dziewięć dni przemierzyli około 267 kilometrów. Mierzyli się z bezdrożami, lasami i skwarem asfaltu. Zawędrowali nawet na koniec świata, skąd po trzech dniach dotarli do Częstochowy. A jutro, w poniedziałek 15 sierpnia, o godz. 11:00 będą uczestniczyć w uroczystej Mszy św. przed jasnogórskim szczytem, której przewodniczyć będzie abp Wacław Depo.

Błękitno-biała WPP AG 17

Skip to content