Fot. Radio Fiat

W sobotę 22 maja na Jasną Górę przybyła pielgrzymka ocalałych więźniarek obozu koncentracyjnego dla kobiet w niemieckim Ravensbrück. Mszy św. przewodniczył bp Andrzej Przybylski.

KL Ravensbrück był jednym z najcięższych niemieckich obozów koncentracyjnych. Ten zlokalizowany 90 kilometrów od Berlina, leżący na prywatnych włościach Heinricha Himmlera obóz zasłynął potwornymi eksperymentami medycznymi, których niemieccy lekarze dopuszczali się na więźniarkach.

Maria Lorens, wiceprezes Stowarzyszenia Rodzin Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück opowiada o ponurych realiach tego niemieckiego obozu:

120 tysięcy kobiet z 27 narodowości. Około 40 tysięcy Polek, czyli blisko 1/3. Wróciło około 8 tysięcy. Liczby są szacunkowe gdyż wszelkie dokumenty spalili Niemcy. Do Ravensbrück trafiały kobiety po wyrokach. Najlepsze z najlepszych. Młodziutkie dziewczyny, harcerki. Wrogiem Rzeszy była na przykład 14-letnia Stanisława Śledziejewska-Osiczko. Harcerka, która z wyrokiem śmierci trafiła do Ravensbrück. Operowana pseudomedycznie aż czterokrotnie. Na niej wyroku nie zdążono wykonać. Rozstrzelano natomiast około 180 Polek. Działo się tak, że wyprowadzano je albo w „Tottengangu”, czyli tzw. „szczelinie śmierci” między komendanturą a szpitalem lub w pobliskim lesie. Tam rozbierano do naga, rozstrzeliwano, ich mundurki w paski wracały dla następnych więźniarek a je ładowano i wywożono do Fürstenbergu, na cmentarz komunalny. One idąc na rozstrzelanie jeszcze wspierały te, które zostały i głowy miały podniesione. Nawet Niemcy o tym piszą.

Więźniarki Ravensbrück | Źródło: Instytut Pamięci Narodowej

Jedną z osadzonych w Ravensbrück była piętnastoletnia wówczas Krystyna Paradyż:

Byłam wzięta w czasie Powstania Warszawskiego i dostałam się w pierwszych dniach, to był pierwszy transport z Warszawy. No i byłam tam Ravensbrücku 3 miesiące – wiadomo, jaka tam gehenna była – szczęście, że tak krótko byłam, bo byłam później wywieziona do Buchenwaldu i tam pracowałam w fabryce amunicji po 12 godzi. Miałam wtedy 15 lat.

Więźniarki Ravensbrück pomimo pobytu w „piekle kobiet” nie myślały wyłącznie o sobie, o swojej niedoli i swoim cierpieniu. Przeciwnie! Często z niemożliwą do wyrażenia słowami ofiarnością poświęcały się dla innych. Altruistycznie i bezinteresownie! Bp Andrzej Przybylski podkreślał szczególnie testament, jaki „ Ravensbrüczanki” pozostawiły po sobie dla następnych pokoleń dziewcząt i kobiet:

Te kobiety, które były torturowane, na których prowadzono różne doświadczenia medyczne w Ravensbrück, napisały tam taki „testament królewski”. Królewski nie dlatego, że królewny go napisały, ale te kobiety, które były brutalnie doświadczane, poddawane eksperymentom medycznym, nazywane były żargonem obozowym „króle” czyli króliki doświadczalne. I powstał taki testament królewski tych kobiet, gdzie te kobiety sobie obiecały, że zrobią wszystko, żeby stworzyć na wolności taką szkołę wychowania dla kobiet. Żeby były silne, niezłomne kobiety, które kierując się wiarą, wartościami, doprowadzą do tego, żeby się już nigdy wojna nie powtórzyła. Myślę, że ten testament my mamy do spełnienia. Żeby wychowywać i mówić dziewczynom i kobietom o właśnie takiej niezłomności. I że od nich też zależy bardzo dużo, czy świat się pogrąży w niepokoju, w wojnie, czy tej wojny nigdy nie będzie.

W kwietniu 1945 roku do obozu wkroczyła Armia Czerwona. Nie zastali już ani jednego Niemca. Niemiecka załoga Ravensbrück przed tym rzekomym wyzwoleniem obozu wyprowadziła kobiety w tzw. „marszu śmierci”, który trwał przez wiele kilometrów bez jedzenia i bez wody. W samym obozie zostały tylko te więźniarki, które z powodu wycieńczenia i eksperymentów medycznych nie były w stanie same się poruszać. Razem z nimi zostały opiekujące się nimi polskie harcerki. Rzekome “wyzwolenie” przez sowietów przyniosło tym kobietom kolejną falę cierpienia.

Właśnie wtedy jedna z więźniarek zainicjowała tradycję pielgrzymowania na Jasną Górę, o czym szerzej opowiada Maria Lorens ze stowarzyszenia:

W kwietniu, wspaniała kobieta Józefa Kantor ps. „Ziuta”, która utworzyła konspiracyjną, harcerską drużynę „Mury”, żeby odgrodzić się murami od rzeczywistości obozowej z hasłem „Trwaj i pomóż przetrwać innym”. Bierze swoje harcerki (ona była nauczycielką przedwojenną, więc to młode dziewczyny). One konspiracyjnie przekazują sobie tą informację dalej, że kto przeżyje, 3 maja spotyka się na Jasnej Górze. Był to 3 maj 1946 roku, przybył tłum. Niektóre tutaj się rozpoznawały „wróciłaś, udało Ci się!”. Różne były losy powrotów. Nikt ich taksówką nie przywiózł.

Ocalałe z Ravensbrück kobiety kultywowały tą tradycję do 2008 roku. Przybyło ich wówczas na Jasną Górę dwanaście. W następnych latach kwestie organizacyjne pielgrzymek wzięło na siebie Stowarzyszenie Rodzin Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück.

Podczas pielgrzymki odczytano wiersz młodej, obiecującej poetki, Grażyny Chrostowskiej. Była to niespełna osiemnastoletnia dziewczyna skazana na śmierć, z której wyrokiem Niemcy czekali do jej osiemnastych urodzin. Została rozstrzelana wraz ze swoją siostrą Polą w kwietniu 1942 roku. Wiersz ten napisała w pełni świadoma zbliżającej się egzekucji:

Chowamy w sercu bolącą, krwawą różę,

Ale jeśli nieprawda? Jeśli serce puste?

Śmierć ma oczy jasne, zawsze jest daleka,

Kędyś tam przyczajona, widzi mnie i czeka,

Nic o niej jeszcze nie wiem, powiedz…

Miała „szopenowskie” ręce?

Była dla Ciebie gwiazdą przewodnią przez światy nieznane?

I czemu tak wcześnie… zbyt wcześnie…przybyła?

Kochanie, czas stanął, cisza jest głęboka,

Osowiała martwota wykarczowanego lasu,

Każda z naszych postaci to Ty… to ja…,

Nieme, zaklęte drzewa, kiedyś dotknęły wierzchołkami nieba,

A dziś w ciszy, skarłowaciałe bryły…

Myślimy, że to są olbrzymy.

To tylko zbyt wcześnie dotknęło mnie cierpienie,

Że cała się spaliłam na martwy, jasny popiół,

I pozostało tylko wytrwałe milczenie…

Wszak wciąż stoję w ogniu…

Do Ravensbrück trafiła także młoda dziewczyna z Częstochowy, Hanna Krzemińska. Idąc na śmierć powiedziała: „Idziemy dumne i spokojne. Umieramy za Ojczyznę. Polska nam tego nie zapomni”.

Podczas swojej homilii bp Przybylski podkreślił prawdziwe przyczyny wybuchania wojen:

Wojny wybuchają i zamieniają się w takie miejsca kaźni jak obozy koncentracyjne, jak mordowanie ludzi. Ale to nie wtedy się wojny zaczynają. Wojny zaczynają się dużo wcześniej:” gdy człowiek nie idzie za prawdą, gdy człowiek zdradza Boga, pozwala sobie na niesprawiedliwość. Kiedy człowiek jest przeciwko życiu. Kiedy nie jest za taką aksjologią i takimi wartościami, to prędzej czy później doprowadzi do nienawiści. Bo jeżeli człowiek rości sobie prawo do tego, żeby zabijać drugiego człowieka, to prędzej czy później zbuduje piekło na ziemi.

Jesienią na ulicach polskich miast rozszalały się wielotysięczne protesty kobiet i młodych dziewczyn, które pod hasłem „piekła kobiet” domagały się nieograniczonego dostępu do aborcji. W świetle słów bp. Przybylskiego można dojść do konkluzji, że hasło „piekło kobiet” nie było w ustach organizatorek tych protestów przestrogą, tylko postulatem, który chcą urzeczywistnić.

Bp Andrzej Przybylski podczas homilii zwrócił także uwagę, że kobiety, które przeszły przez prawdziwe „piekło kobiet” znają wartość ludzkiego życia:

Dlatego do dziś te kobiety walczą o życie. Są przeciwko aborcji, przeciwko eutanazji. Bo one na własnej skórze, niewiarygodnie boleśnie doświadczyły co to znaczy, kiedy człowiek ma prawo zabijać drugiego człowieka. Co to znaczy, kiedy inni mogą eksperymentować na ludzkim organizmie. To prędzej czy później doprowadza do wojny, do wzajemnego mordowania się ludzi. Zapamiętajmy to. Wojny wybuchają w takim czy innym czasie, ale zaczynają się wtedy, kiedy człowiek odchodzi od Boga. Kiedy zaczyna być nieuczciwy, zaczyna kombinować, kiedy chodzi po ulicach i głosi prawo do aborcji, prawo do zabijania chorych, starszych. To wszystko jest początkiem czegoś takiego, co prędzej czy później prowadzi do wojny.

Obecna na pielgrzymce Irena Cyrankiewicz, która przeżyła „piekło kobiet” w Auschwitz-Birkenau, chciała przekazać uczestniczkom tych protestów:

żeby się opamiętały. I po prostu [występowały] za życiem, a nie za zabijaniem. Niech zaglądną do historii, gdzie zabijano nas w obozach. I jeszcze dalsze są zabijania. Możemy tylko je objąć modlitwą o opamiętanie dla nich.

Trzeba pamiętać, że to właśnie Adolf Hitler jako pierwszy zalegalizował w Polsce tzw. „aborcję na życzenie”. Ten sam Adolf Hitler, który sprowokował najkrwawszą wojnę w historii ludzkości, wysłał miliony ludzi na śmierć i zachęcał do eksperymentów medycznych na młodych dziewczętach w „piekle kobiet” w Ravensbrück.

Historia tego obozu powinna być przestrogą dla wszystkich przyszłych pokoleń. Bo gdy przekroczy się granice, których przekraczać nie wolno, następuje zazwyczaj lawina skutków tak potwornych, że ich okrucieństwa nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Ocalałe z „piekła kobiet” więźniarki, póki żyją, będą o tym przypominać.

Całość przejmującej i mocno dającej do myślenia homilii bp. Andrzeja Przybylskiego można odsłuchać tutaj:

[audio:https://czestochowskie24.pl/wp-content/uploads/2021/05/X_pielgrzymka_ravensbruck_homilia_21_05.mp3]

RG

Fot. Radio Fiat
Fot. Radio Fiat
Fot. Radio Fiat
Fot. Radio Fiat
Fot. Radio Fiat
Fot. Radio Fiat
Fot. Radio Fiat
Fot. Radio Fiat
Skip to content