Pewni szlachcice polscy, którzy zbyt rozrzutnie roztrwonili swoje majątki po ojcach (…) przekonani, że klasztor Częstochowa (…) ma wielkie skarby i dużo pieniędzy (…) dobrawszy sobie rabusiów z Czech, Moraw i Śląska, w uroczystość Wielkiejnocy (…) napadają na tenże klasztor – tak o zuchwałym i udanym napadzie na jasnogórskie sanktuarium pisał polski kronikarz Jan Długosz. W wyniku ataku według legend ikona Czarnej Madonny miała zostać uszkodzona, stąd rysy na wizerunku Matki Bożej.
Rabunek dokonany przez rycerzy króla Jagiełły 14 kwietnia 1430 roku, do dzisiaj jest jednym z najbardziej niesławnych wydarzeń w historii Jasnej Góry i całego polskiego rycerstwa. Jednak co dokładnie wydarzyło tamtej pamiętnej nocy? Jak mówi historyk Mariusz Grzyb, grupa polskich, zubożałych acz nadal bardzo ważnych na terenie Śląska, pchana opowieściami i legendami nt. nieprzebranych skarbów skrywanych we skarbcach klasztornych, zdecydowali się zaatakować i złupić monastyr. Nie odnajdując żadnych gór złota, rozwścieczeni rycerze i ich najemnicy zrabowali relikwiarze, złote puchary, kielichy czy inne przedmioty używane w czasie liturgii oraz pomordowali wielu spośród zakonników.
Atak na klasztor oo. paulinów przez wieki był tematem tabu, wokół którego narosły legendy oraz teorie spiskowe. Według historyków spowodowane to było świadomym i konsekwentnym milczeniem Kościoła nt. rabunku, który utrzymywał że winowajcami byli walczący wtedy w rejonach Częstochowy reformatorscy husyci. Dopiero niedawno polskim badaczom udało się odkryć tożsamość prawdziwych winowajców, którymi okazali się być przede wszystkim dwaj polscy szlachcice: starosta Sanocki, Jan Kuropatwa herbu Szreniawa oraz Jakub Nadobny z Rogowa herbu Działosza.
Jednak najdziwniejszą częścią historii rabunku klasztoru może być to, że nie był to wcale odosobniony przypadek czy ewenement na skalę Europejską, ponieważ co ciekawe, średniowieczne rycerstwo nie miało oporów przed napadaniem na kupców, obleganiem niezależnych miast czy plądrowaniem świętych miejsc – takich jak jasnogórski klasztor. Istnieje nawet specjalne słowo określające tego typu rycerzy: raubritter, z niemieckiego dosłownie rycerz-rozbójnik.
Co jednak stało się z winowajcami? Nic, bowiem po krótkim uwięzieniu, król Władysław Jagiełło uwolnił wszystkich rabusiów. Niektórzy potem dołączyli do armii polskiej i zginęli w walce z Krzyżakami, inni wrócili na swoje ziemie gdzie dożyli spokojnej starości. Co ciekawe przywódca napadu, Jan Kuropatwa, jako wierny sługa Władysława, a potem Kazimierza Jagiellończyka, pełnił funkcję marszałka nadwornego. Co więcej, doradzał również monarsze w trakcie wojny trzynastoletniej z Krzyżakami.