Dawna hurtownia ryb w Kamyku wciąż stanowi zagrożenie

Trwa prokuratorskie śledztwo ws. porzucenia w Kamyku dużej ilości chemikaliów. Odpady zlokalizowane w niedziałającej już hurtowni ryb wciąż stanowią zagrożenie dla środowiska i okolicznych ujęć wody. W niedzielę 25 września miało tam po raz kolejny dojść do wycieku toksycznej substancji. Na jakim etapie jest śledztwo?

Sprawa składowania niebezpiecznych substancji wyszła na jaw w lipcu zeszłego roku. Wtedy postępowanie wszczęła częstochowska Prokuratura Rejonowa, natomiast w grudniu dochodzenie zostało przejęte przez Prokuraturę Okręgową. Składowisko ujawnił właściciel nieruchomości, który po zakończeniu okresu dzierżawy odkrył na swoim terenie porzucone odpady. O tym co śledczy znaleźli w pojemnikach mówi prokurator Piotr Wróblewski z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie:

Uzyskano opinię biegłego, z której wynika, że w tych pojemnikach składowane są odpady przemysłu chemicznego, petrochemicznego, farbiarskiego, lakierniczego, motoryzacyjnego oraz drukarskiego. Substancje te mogą być być niebezpieczne dla życia ludzkiego a nadto posiadają właściwości łatwopalne.

Śledztwo prowadzone jest w oparciu o art 183 kodeksu karnego, który w pierwszym paragrafie zabrania składowania odpadów w sposób, który może zagrażać życiu i zdrowiu ludzi, powodować pogorszenie jakości wody, powietrza lub ziemi oraz degradację środowiska naturalnego. We wrześniu zeszłego roku postawiono pierwsze zarzuty, jednak śledztwo nadal jest prowadzone:

Materiały dotyczące tego mężczyzny zostały wyłączone i przeznaczone do odrębnego rozpoznania. Sprawa została zakończona skierowaniem do Sądu Okręgowego w Częstochowie aktu oskarżenia. Natomiast w pozostałym zakresie śledztwo toczy się w dalszym ciągu, w celu ustalenia potencjalnych innych osób, które mogły współdziałać z oskarżonym.

Tydzień temu na miejscu miało dojść do niegroźnego wycieku z jednej z beczek. Jak wówczas podawał asp. Kamil Raczyński z kłobuckiej Policji, wyciek został zabezpieczony na poziomie posadzki i nie zdołał przeniknąć wgłąb ziemi. Szacuje się, że w hali znajdują się co najmniej 23 tony chemikaliów.

Wszystko wskazuje na to, że po zakończeniu czynności śledczych, kosztami usunięcia toksycznego ładunku obciążony zostanie właściciel nieruchomości. Taka sytuacja miała miejsce w marcu tego roku na działce przy ul. Legionów w Częstochowie. Dopiero po utylizacji, poszkodowany właściciel nieruchomości będzie się mógł domagać od oskarżonego rekompensaty za poniesione koszty.

Skip to content