O sytuacji powodziowej

warta

Straty spowodowane przez powódź w latach 2010 i 2013 tylko w infrastrukturze drogowej w powiecie częstochowskim sięgnęły blisko 140 mln zł. Stan rzek i cieków wodnych wskazuje na duże zaniedbanie w zakresie ich regulacji i konserwacji. To przykładowe wnioski z debaty poświęconej bezpieczeństwu przeciwpowodziowemu na terenie powiatu częstochowskiego, która odbyła się wczoraj (23.05) w Starostwie Powiatowym.

Głównym celem zorganizowania debaty było poinformowanie przedstawicieli władz samorządowych – radnych, wójtów i burmistrzów – o stanie powiatu i drogach postępowania w przypadku wystąpienia klęski żywiołowej. Podczas spotkania sytuację powodziową w powiecie zreferował starosta częstochowski. – Niestety leżymy w takim terenie, gdzie spośród 16 gmin 13 jest zagrożonych powodziami. Czy to będą wody powodziowe pochodzące z roztopów śniegowych, pozimowych czy też opadowych. […] Do dziś usuwamy szkody. Gdybym miał powiedzieć, w jakim stopniu te szkody zostały usunięte, w infrastrukturze drogowej w 80-ciu procentach, mimo że upłynęło już parę lat od roku 2010, a z powodzi z 2013 w ok. 25-ciu procentach – mówi starosta Andrzej Kwapisz.

W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie, Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu i Śląskiego Zarządu Melioracji i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Nie bez podstaw. Na terenie powiatu częstochowskiego znajduje się 58 km rzeki Warty, podlegającej Poznaniowi, oraz 13 km Pilicy, będącej pod pieczą Zarządu w Warszawie. Na obu rzekach wymagane są zabiegi konserwacyjne, jak choćby usuwanie zwalonych pni drzew czy zarośli, które wrastają w koryto rzeki.

Przygotowanie do stanu klęski jest istotne. W przypadku wystąpienia powodzi, żywioł ten jest prawie nieobliczalny. – Oczywiście zdjęcia lotnicze i wcześniej czynione rozpoznanie terenu wskazują na obszary o szczególnym zagrożeniu, ale nie da się wszystkiego do końca przewidzieć. Mogą być tutaj zagrożone i urządzenia komunalne, oczyszczalnie ścieków, ujęcia wody. Niestety nie są to tylko drogi, mosty, upusty, ale także gospodarstwa rolne, magazyny nawozów, środków ochrony roślin – wyjaśnia Andrzej Kwapisz. Zebrani w starostwie dyskutowali również m.in. nad funkcjonowaniem małych elektrowni wodnych, które mogą być przyczyną zamulenia, a w konsekwencji rozlania rzek, nad działalnością bobrów, które jednocześnie pozostają pod ochroną i powodują straty materialne, czy nad budową domów mieszkalnych na terenach zagrożonych powodziami.

Krzysztof Rygalik

Skip to content