Niespodziewana przerwa w grze

azs-skra 24

Spotkanie AZS-u Częstochowa ze Skrą Bełchatów najbardziej zapamiętane zostanie nie z wielkich emocji na parkiecie, ale z niespodziewanej przerwy w pierwszym secie przy prowadzeniu częstochowian 19:16. Ci właśnie szykowali się do kolejnej zagrywki, kiedy w hali na Zawodziu rozległ się komunikat o konieczności opuszczenia hali z powodu wykrytego zagrożenia. Jak się później miało okazać winowajczynią okazała się czujka, która wskutek zwarcia wykryła zagrożenie pożarowe. Wszystko okazało się być fałszywym alarmem, ale przerwa w meczu trwała ponad godzinę i wybiła z rytmu częstochowian, którzy przegrali inauguracyjną partię 23:25.

Drugi i trzeci set toczyły się bez większej historii, a częstochowianie przegrali je do 20 i całe spotkanie 0:3. – Taka przerwa nigdy nie działa dobrze na zawodników. Byli w określonym rytmie meczowym, a przez ten alarm musieli się na nowo rozgrzewać i wchodzić w mecz. Graliśmy bez żadnej presji i momentami nawet nie wyglądało to źle. W środę czeka nas kolejny mecz z rywalem z podobnej półki. Do Rzeszowa jedziemy po kolejną cenną naukę – powiedział po meczu trener Marek Kardos.

Warto w tym miejscu zwrócić też uwagę na niezwykle sprawną ewakuację hali i zdyscyplinowanie częstochowskich kibiców. Bez większego marudzenia opuścili oni i obiekt i w komplecie powrócili na niego, gdy okazało się że alarm był fałszywy.

AZS Częstochowa – PGE Skra Bełchatów 0:3 (23:25, 20:25, 20:25)

Mariusz Rajek

Skip to content