RZECZYWISTOŚĆ KONTRA MATYJASZCZYK?

matyjaszczyk7

Z dużą uwagą wysłuchałem dwóch wywiadów udzielonych przez prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka lokalnym mediom w tym tygodniu. Obie rozmowy w większej części dotyczyły problemów i spraw opisywanych przeze mnie na www.czestochowskie24.pl i na łamach tygodnika „7 dni” i portalu . Niestety z obu wypowiedzi wynika to samo – Matyjaszczyk z każdym kolejnym miesiącem sprawowania władzy coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością. Świadczy o tym chociażby teza godna czasów Bolesława Bieruta i stonki zrzucanej przez imperialistów z nieba, by zjadać polskie kartofle. Żali się bowiem nasz prezydent, że brak inwestorów i miejsc pracy w mieście to nie jest jego wina, tylko tych niedobrych ludzi, którzy ośmielają się opisywać nieprawidłowości w magistracie i to jeszcze tak sugestywnie, że zapukało tam CBA (które jak słusznie zauważa Matyjaszczyk, przeszkadza w robieniu interesów). Pozostaje mi tylko powtórzyć za trenerem II klasy Wacławem Jarząbkiem z Barejowskiego „Misia”: „Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza dla naszego miasta, prezydent Matyjaszczyk, naszego grodu „Tęcza”. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki!”. Tyle żartów, a teraz już na poważnie – zestawmy tezy Matyjaszczyka z twardymi faktami.

Sprawa Alei Najświętszej Maryi Panny 49

Krzysztof Matyjaszczyk w tej kwestii konsekwentnie zapomina o najważniejszym – majątek miejski to nie jest coś, co można w dowolny sposób – cytując prezydenta – „przekładać z lewej do prawej kieszeni”. Istnieją przepisy (ustawa o gospodarce nieruchomościami) nakazujące dysponowanie mieniem komunalnym w określonym trybie. Można je uważać za lepsze lub gorsze, ale wypadałoby się do nich stosować. Jak już napisałem, miasto rezygnując z inwestowania w nieruchomość we własnym zakresie, miało możliwość wystawić ją na sprzedaż w drodze przetargu nieograniczonego, należycie rozreklamowanego w mediach krajowych i lokalnych (taki był zdaje się pierwotny zamysł, co wynikało z pierwszej cytowanej przeze mnie odpowiedzi na interpelację radnego Jerzego Zająca). Można było w tym trybie w sposób dozwolony przepisami narzucić sposób zagospodarowania nieruchomości. Gdyby chociaż jeden taki przetarg NIEOGRANICZONY się odbył i zakończył wynikiem nierozstrzygniętym z uwagi na brak chętnych, mój artykuł prawdopodobnie nigdy by nie powstał. A tak, zamiast normalnego trybu, wymyślono karkołomną konstrukcję prawną, w wyniku której działka i tak trafi na końcu w prywatne ręce oraz będzie wykorzystywana na cele komercyjne wskazane przez inwestora. W tym miejscu cisną się na usta pierwsze z całego szeregu pytań:

  • W jaki sposób miejska spółka, Agencja Rozwoju Regionalnego, rozreklamowała i upubliczniła prowadzone przez siebie postępowanie, umownie nazwane „Dialogiem”, zmierzające do wytypowania inwestora?
  • Czy na pewno zarząd ARR dochował tu szczególnej staranności, skoro do  postępowania zgłosiło się „aż” 2 potencjalnych chętnych, w tym jeden (z całym szacunkiem dla szczytnych celów „Literackiego Towarzystwa Wzajemnej Adoracji”) o prawie zerowej wiarygodności dla tego typu przedsięwzięcia?

Uprzedzając trochę fakty – zarząd ARR przesłał do redakcji portalu czestochowskie24.pl i tygodnika „7 dni” wniosek o zamieszczenie sprostowania dot. mojego artykułu. Wprawdzie nie do mnie należy decyzja w tej sprawie, ale jestem gorącym orędownikiem opublikowania tego dokumentu w całości – choćby po to, by Państwo Czytelnicy mogli samodzielnie zapoznać się za stanowiskiem obu stron i wyrobić sobie własny pogląd. Nie mogę się jednak oprzeć pokusie i zestawię już dziś dwa całkowicie sprzeczne dokumenty podpisane przez ten sam zarząd Agencji Rozwoju Regionalnego:

  • „Ogłoszenie o realizacji przedsięwzięcia inwestycyjnego” – (opublikowane w BIP-ie Agencji Rozwoju Regionalnego – grudzień 2012)„Po wniesieniu wkładu pieniężnego do SPV [spółki celowej, czyli „Promenada Dewelopment” – przyp. aut.] przez Inwestora, ARR wniesie do SPV wkład niepieniężny w postaci własności trzech nieruchomości opisanych w pkt. III niniejszego ogłoszenia. Za wniesiony wkład niepieniężny ARR obejmie udziały w podwyższonym kapitale zakładowym SPV.”… „Po zrealizowaniu inwestycji przez SPV, SPV zostanie zlikwidowana lub też ARR wystąpi z SPV, zaś udziały ARR zostaną objęte przez Inwestora lub wskazany przez niego podmiot. Założeniem jest, aby infrastruktura powstała w wyniku realizacji Przedsięwzięcia Inwestycyjnego została w całości przejęta przez jednego ze wspólników SPV – Inwestora.
  • „Sprostowanie do tekstu „Market na miejskiej działce…” – marzec 2014 r.Autor błędnie zakłada, że nieruchomość została wniesiona aportem do nowej spółki. Nieruchomość pozostaje własnością ARR w Częstochowie S.A. i nie została wniesiona przez ARR w Częstochowie S.A. do żadnej spółki. W przyszłości ARR w Częstochowie S.A. nie planuje wniesienia opisywanej nieruchomości w formie aportu rzeczowego do jakiejkolwiek spółki”.

Odpowiedź na pytanie, w którym momencie i dlaczego minęli się z prawdą panowie Kozak i Szczeszek, wypadałoby pozostawić pod rozwagę odpowiednim służbom. Nawiasem mówiąc obaj panowie nie uzgodnili zeznań z prezydentem Matyjaszczykiem, który w wywiadzie radiowym jednoznacznie stwierdził, że przeniesienie własności nieruchomości nastąpi. Jak widać, tylko prawda jest zawsze prosta i nieskomplikowana. Biblijna zasada „Niech mowa wasza będzie: tak, tak; nie, nie” w tym przypadku nie znajduje zastosowania.

Sprostowanie zawiera wiele innych zabawnych sformułowań – m.in. takich, że dobrze znana prezesowi ARR Kozakowi firma „Kar-bud” (i jej właściciel Karol Pilchowiec) nie jest stroną postępowania, więc prawdą jest, że cyt. „zupełnie nie wiedział czego się spodziewać” [po zwycięskiej spółce „Promenadzie Częstochowskiej” – przyp. aut.]. Pikanterii temu fragmentowi sprostowania dodaje fakt, że p. Pilchowiec osobiście wszedł w skład zarządu nowo utworzonej spółki celowej „Promenada Dewelopment” (o czym nie wiedziałem, pisząc tydzień temu pierwszy artykuł). W całej tej sprawie smaczków i zbiegów okoliczności jest oczywiście dużo więcej – tak się np. przypadkiem składa, że ponad rok temu rodzona córka Karola Pilchowca została pracownicą Urzędu Miasta – Wydziału Mienia i Nadzoru Właścicielskiego, zajmującego się m.in. sprzedażą działek i nadzorem nad spółkami komunalnymi.

 Jedno jest pocieszające – być może faktycznie klamka jeszcze nie zapadła i jest szansa na normalne, zgodne z prawem, rozstrzygnięcie właścicielskie w tej sprawie. Warunkiem jest oczywiście przekazanie działki ponownie w ręce Gminy Miasto Częstochowa. Tak na marginesie, nie jest to pierwszy tego typu przypadek w latach rządów SLD w Częstochowie. W czasach poprzedzających prezydenturę Tadeusza Wrony miały miejsce podobne publiczno-prywatne „konglomeraty” („Częstochowska Grupa Kapitałowa”, „Zieleń Miejska”). Skończyło się to wieloletnimi postępowaniami sądowymi (o ile mnie pamięć nie myli, nie tylko cywilnymi), długoletnim dochodzeniem przez Miasto zwrotu wniesionego majątku i nieodwracalną utratą jego części.

Sprawa stowarzyszenia „Wybierzmy przyszłość” i pozyskiwania informacji

Nie będę się pastwił nad prezydentem Matyjaszczykiem i jego tłumaczeniami w tej sprawie, chcę jednak pogratulować cywilnej odwagi redaktorowi Kudlikowi z TV Orion. Okazuje się, że można stawiać trudne pytania i to nie z pozycji kolan. Niestety, prezydent i jego służby mają problem z udzielaniem odpowiedzi. Przykłady?

1) Mija właśnie miesiąc od ostatniej sesji Rady Miasta i złożenia do Kancelarii Urzędu Miasta Częstochowy pisma, dotyczącego żądania wyjaśnienia szczegółów zwycięskiego dla „Wybierzmy przyszłość” konkursu na „Inicjatywę lokalną”. Pod pismem podpisało się czterech miejskich radnych (różnych ugrupowań) oraz członkowie partii „Twój Ruch” i „Platforma Obywatelska”. Wygląda na to, że w magistracie nie obowiązuje już kodeks postępowania administracyjnego ani regulamin organizacyjny (na interpelacje radnych odpowiada się w terminie 14 dni), bo odpowiedzi jak dotąd nikt nie otrzymał.

2) Redakcja Tygodnika „7 dni” wystąpiła w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej do Urzędu Miasta Częstochowy, o udzielenie wyjaśnień w kwestii dotacji dla podmiotów przewijających się w naszych publikacjach, takich jak: stowarzyszenia „Wybierzmy przyszłość” (prezes Anna Turlej, a wcześniej Ewelina Balt), „Speedway fan club” (speedrower – radny Janusz Danek) oraz fundacja „Mozaika”. W ostatnim dniu terminu wynikającego z ustawy, redakcja „7 dni” otrzymała pismo podpisane przez p.o. Dyrektora Generalnego Urzędu Piotra Gerascha, z której wynika że odpowiedzi w terminie nie będzie, bo wnioskujemy o zbyt dużą ilość materiałów. Poczekamy zatem cierpliwie kolejne 14 dni…

3) We wspomnianych wypowiedziach dla mediów prezydent Matyjaszczyk narzekał, że publikuje się nieprzychylne mu artykuły bez zasięgnięcia informacji u źródła. Panie Prezydencie, a jak mamy to robić, skoro pańscy urzędnicy (jak widać w świetle powyższych przykładów) utrudniają dostęp do informacji? Pański zastępca (może nawet więcej niż zastępca?), Jarosław Marszałek w odpowiedzi na interpelację radnego Marcina Biernata, proszącego wprost o pokazanie pełnomocnictw do popisywania zarządzeń w czasie Pana obecności w pracy udaje, że nie rozumie prostego pytana. W Biuletynie Informacji Publicznej, podstawowym narzędziu dla każdego mieszkańca do zasięgania informacji o Urzędzie Miasta, nie ma nawet aktualnej struktury organizacyjnej Gminy (te same wydziały są opisane jako podlegające Mirosławowi Soborakowi i Wandzie Kukli), nie mówiąc już o takich drobiazgach jak aktualna wyszukiwarka osób zatrudnionych w Urzędzie (proszę spróbować wyszukać np. Martynę Ćwik – stowarzyszenie „Wybierzmy przyszłość).

4) Jeden z bohaterów moich artykułów, p.o. dyrektora Biura Inicjatyw Lokalnych i Konsultacji Społecznych, Piotr Urbaniak (zarazem członek stowarzyszenia „Wybierzmy przyszłość”) zaniemógł w ostatnim czasie i przebywa na zwolnieniu lekarskim. Nieobecność zapowiada się na dłuższą, bo obowiązki dyrektora Biura powierzono Naczelnikowi Wydziału Promocji Zatrudnienia i Spraw Społecznych, Adrianowi Starońkowi. Panu Piotrowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i mniej stresów, wszak prezydent Matyjaszczyk zapowiedział w wywiadzie radiowym, że kontrola wewnętrzna wypadnie pozytywnie.

 

Insynuacje Matyjaszczyka i publikowanie sprostowań

O tym, jak bardzo prezydent mija się z prawdą w kwestii niekorzystnych dla niego publikacji, świadczą te fragmenty wypowiedzi, w których zarzuca swoim adwersarzom dorabianie się na jego krytyce. Wyjaśniam niezorientowanym – moje publikacje ukazują się dwutorowo: na niekomercyjnym portalu czestochowskie24.pl oraz w bezpłatnie dystrybuowanym tygodniku „7 dni”. Nie pobieram z tytułu pisania pieniędzy – pracuję „pro bono”. Traktuję to co robię, jako działanie o charakterze uświadamiającym mieszkańcom, jak słaba i szkodliwa w perspektywie dalszych losów miasta jest dla Częstochowy obecna władza wykonawcza. Jeżeli moje słowa czyta coraz szerszy krąg odbiorców, to nie dlatego, że gonię za sensacją. Wręcz przeciwnie – staram się zawsze cierpliwie i dokładnie wytłumaczyć mechanizmy prawne i układy personalne w różnych pokrętnych działaniach podejmowanych przez administrację Matyjaszczyka. Szanuję swoich Czytelników i dziękuję im za to, że zadają sobie trud przebrnięcia przez niekiedy skomplikowaną materię spraw opisywanych przeze mnie. Zdarza się i mnie popełnić niekiedy drobne błędy, np. ostatnio napisałem „Promenada Investment” zamiast „Promenada Dewelopment” (lub „Promenada Development” – zarząd ARR jak widać, też nie może się zdecydować, jak nazwał spółkę-córkę), co do zasady jednak przed poruszeniem jakiegoś tematu, przepatruję dziesiątki, a nawet setki dokumentów.

Pan prezydent zmartwił się ostatnio ciężkim losem swojego rzecznika prasowego, który zdaniem Matyjaszczyka, powinien dostawać „wierszówkę” z tytułu sprostowań publikowanych na łamach w/w mediów.  Wyjaśniam – decyzję o zamieszczeniu sprostowania (lub odmowie, jak np. w przypadku Janusza Danka lub fundacji „Mozaika”) podejmuje indywidualnie redakcja, kierując się także chęcią skłonienia czytelników do wyrobienia sobie własnego osądu. Czasami bywa to nawet zabawne, kiedy trafia nam w ten sposób w ręce materiał dowodowy, z którego niemalże jednoznacznie wynika, że „ciężko zapracowany” rzecznik prasowy Włodzimierz Tutaj wprawdzie podpisał sprostowanie, ale prawdopodobnie napisał mu je negatywny bohater publikacji o „Wybierzmy przyszłość”, Piotr Urbaniak.

Kawałek historii i kulisy niektórych inwestycji

Tak się niestety składa, że byłem jednym z częstochowian, którzy jesienią 2010 r. dali się nabrać. Przyznaję się – w drugiej turze wyborów prezydenckich głosowałem na Krzysztofa Matyjaszczyka, traktując to trochę jak wybór mniejszego zła, a trochę wierząc w młodość, przebojowość i energię prezydenta. Złudzenia minęły mi dość szybko – kulminacyjnym momentem był 25.07.2011 r., kiedy to na moje zaproszenie (jako ówczesnego wiceprezesa spółki „Operator ARP”) do Polski i Częstochowy przybył dr Filip Thon, członek zarządu koncernu RWE East. Mogę teraz już napisać otwarcie, że koncern był wtedy mocno zaangażowany w projekt zlokalizowania na terenach pohutniczych w Częstochowie inwestycji, jakiej w naszym mieście dotąd nie było – dużej mocy elektrowni. Kilka miesięcy trwały wspólne działania przygotowawczo-studialne spółek „Operator”, „ELSEN” i koncernu RWE. Wizyta pana prezesa Thona była uwieńczeniem wykonanych wcześniej prac związanych z doprowadzeniem do stanu oczekiwanego przez RWE terenu  przyszłej elektrowni (chodzi o połowę obszaru, który przed dwoma dniami znalazł się w Mieleckiej Strefie Ekonomicznej). Do realizacji inwestycji niestety nie doszło, głównie z przyczyn zewnętrznych – kryzys na rynku europejskim. Jednak przy okazji wyszedł wtedy tzw. „profesjonalizm” niektórych osób w Urzędzie Miasta Częstochowy. Dopiero mój telefon z awanturą do osobistej asystentki prezydenta, obecnie pełniącej obowiązki zastępcy dyrektora generalnego Urzędu spowodował, że do spotkania pana Thona z władzami miasta w ogóle doszło (Krzysztof Matyjaszczyk był mocno zajęty, bo obchodził tego dnia w pracy imieniny).

W trakcie trwania rozmowy z inwestorem zostałem wywołany przez Jarosława Marszałka do sąsiedniego pokoju, a po chwili dołączył do nas także prezydent we własnej osobie. Niestety, dla obu panów ważniejsze od szczegółów planowanej inwestycji okazały się posiadane przez nich informacje, iż krytykuję osobę Krzysztofa Matyjaszczyka (co w 2011 jeszcze mi do głowy nie przyszło – może szkoda…). Kilka tygodni później dowiedziałem się od osób blisko z prezydentem związanych, że władze miasta pomysł inwestycji w elektrownię uważają za dobry, ale taki sam zgłosił przysłowiowy już „chiński partner” i to on będzie w razie dwóch konkurencyjnych projektów bliższy sercu niektórym miejskim „szarym eminencjom”. Jak widać, nie wypalił żaden z wariantów – szkoda, bo bezrobocie w mieście rośnie…

Kolejnym przykładem inwestycji – tym razem udanej (którą prezydent Matyjaszczyk był uprzejmy się pochwalić na swojej stronie facebookowej), jest otwarty właśnie przy ulicy Koksowej magazyn firm „Galicja” i „Ravi”, w którym zatrudnienie znajdą 142 osoby. Szkoda, że prezydent nie wspomniał ani słowem, komu tę inwestycję zawdzięcza. Może dlatego, że nie wie? Ówczesny mój zastępca w częstochowskim oddziale spółki „Operator ARP”, Sławomir Skroczyński, dokonywał cudów przekonując podczas kolejnych spotkań właściciela „Galicji”, pana Rafała Kidawę (serdeczne pozdrowienia), że Częstochowa jest najlepszym możliwym miejscem w Polsce dla kupna działki i lokalizacji tej inwestycji, włącznie z  gwarancją braku powodzi (bo taki przypadek losowy też gdzieś w Polsce „Galicji” się zdarzył). Prezydenta przy tym nie było… Gdybym był złośliwy napisałbym pewnie, że te 142 miejsca pracy, to więcej niż ekipie Matyjaszczyka udało się stworzyć w mieście przez całe 3 lata. Zostawmy to – podkreślam jeszcze raz: krytyka władz miasta nie ma w tym przypadku żadnego podłoża osobistego ani emocjonalnego, żadnej krzywdy personalnej Krzysztof Matyjaszczyk mi nie wyrządził, jest po prostu kiepskim prezydentem (choć był bardzo przyzwoitym posłem Ziemi Częstochowskiej) i tyle…

Mały apel do radnych

Szanowne Panie i Panowie radni – w czwartek sesja, a w jej porządku obrad projekt uchwały w sprawie powierzenia zadania promocji inwestycyjnej Gminy Miasta Częstochowy miejskiej spółce – znowu w roli głównej Agencja Rozwoju Regionalnego. Nie bójcie się pytać…

  • Dlaczego prezydent pozbywa się kontroli (i odpowiedzialności) nad tak ważnym zagadnieniem?
  • Kto będzie teraz odpowiedzialny za ewentualny dalszy brak efektów w kwestii ściągania do Częstochowy inwestorów?
  • Dlaczego w uzasadnieniu do uchwały nie ma ani słowa o tym, że powierzenie zadania wiąże się z przekazaniem ARR dużych pieniędzy na ten cel (200.000 zł)?
  • Czyżby ARR był w kłopotach finansowych i jest to zawoalowana próba podjęcia ratowania budżetu spółki?

Fascynuje mnie również, dlaczego nikt z radnych do tej pory nie zapytał o 35 mln zł krótkoterminowego debetu, który w imieniu prezydenta zgodził się zarządzeniem zaciągnąć (na rachunku bieżącym miasta w komercyjnym banku) Jarosław Marszałek? Gdzie się podziała ta sławetna budżetowa nadwyżka operacyjna? Może już pora na przebudzenie Rady Miasta? Jutrzejsza sesja będzie, podobnie jak poprzednia, transmitowana na żywo w internecie – każdy będzie mógł sam przekonać się, jak to z aktywnością Rady w tej kadencji bywa…

Odrobina humoru na koniec

 Nie chcę wypadać na jednostronnego krytyka, a zatem raz na jakiś czas będę pisać coś pozytywnego. Miło mi poinformować, iż po jednym z moich ostatnich tekstów, w którym ujawniłem, że prezydent w miarę trwania kadencji odpuścił sobie podpisywanie zarządzeń, Urząd Miasta zadrżał w posadach. To Krzysztof Matyjaszczyk uwolnił swoją energię i osobiście w marcu podpisał 18 kolejnych zarządzeń (wcześniej w 2014 r. tylko 4 z 85, a resztę jego zastępcy…). Brawo, Panie Prezydencie! Zastanawiam się tylko, czy nie oznacza to także pośrednio przyznania, że wszystko co napisałem o dotychczasowej sytuacji jest prawdą?

Na koniec dwa cytaty z ostatnich medialnych wypowiedzi złotoustego prezydenta:

  • O krytycznych publikacjach prasowych na temat Alei 49: „To się odbywa ze szkodą dla tego, co chcemy zrobić” Święta racja, Panie Prezydencie – sam bym lepiej tego nie ujął…
  •  O negatywnych konsekwencjach artykułów prasowych i wizyt CBA: „Który z inwestorów będzie chciał rozmawiać z Czestochową?” A który inwestor teraz chce rozmawiać? No tak, „Promenada”… Może już być tylko lepiej. I będzie …

ARTUR SOKOŁOWSKI

Autor jest mieszkańcem Częstochowy – z zawodu geodetą, specjalistą i doradcą w zakresie gospodarki nieruchomościami. Pracował jako urzędnik samorządowy i manager w państwowych podmiotach. Regularnie pisuje na łamach lokalnej prasy częstochowskiej specjalizując się w sprawach gospodarczych, współpracuje również z ogólnopolskim portalem www.wpolityce.pl

zdjęcie pochodzi ze strony:http://www.matyjaszczyk.info/index.php/dla-prasy

czestochowskie24

Polityka prywatności: Redakcja czestochowskie24.pl zastrzega wszelkie prawa do portalu. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości portalu informacyjnego czestochowskie24.pl wyłącznie do użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie zawartości niniejszego portalu lub jej sprzedaż (także framing i in. podobne metody), są bez uprzedniej pisemnej zgody redakcji zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim, ochronie baz danych i uczciwej konkurencji - będą ścigane przy pomocy wszelkich dostępnych środków prawnych.

Skip to content