kamienica

Dzięki zdobyczom techniki, czyli możliwości śledzenia przebiegu sesji Rady Miasta w internecie, miałem możliwość kilkukrotnego wnikliwego przeanalizowania fragmentu obrad dotyczącego sprawy „miejskiej” inwestycji na wspomnianej w tytule działce. O ile po napisaniu pierwszego artykułu miałem wątpliwości, czy faktycznie na tym etapie jest to sprawa dla Prokuratury, o tyle po obejrzeniu „popisów” zastępcy prezydenta Mirosława Soboraka i prezesa Agencji Rozwoju Regionalnego Marcina Kozaka, zaczynam się utwierdzać w przekonaniu, że „Twój Ruch” składając zawiadomienie do w/w instytucji wykonał ruch właściwy.

Dziesięć grzechów głównych

1) Prezydent Krzysztof Matyjaszczyk już na samym początku nie dochował swojego obowiązku wobec radnych. Bowiem nawet zapisy „kulawej” uchwały z dn. 26.01.2012 r., dającej mu na rok pełną swobodę w zakresie wnoszenia aportów do miejskich spółek, nakazywały prezydentowi poinformować Radę Miasta o zaistnieniu takiego faktu – w terminie miesiąca od zdarzenia. W przypadku nieruchomości położonej w Alei Najświętszej Maryi Panny 49 nic takiego nie nastąpiło.

2) Przez ponad rok trwania procedury „Dialogu…” z inwestorami Agencja Rozwoju Regionalnego ograniczyła do minimum wypływ informacji na zewnątrz o toczącym się postępowaniu. Jedyne informacje, jakie ARR przekazywała, to komunikaty w Biuletynie Informacji Publicznej, do których umieszczania spółka była zobowiązana przepisami prawa. O olbrzymich wątpliwościach w zakresie należytego rozreklamowania i upublicznienia procedury „Dialogu…” przez ARR już pisałem – wyjaśnienia panów Soboraka i Kozaka, że „przecież było dwóch oferentów”, pominę w świetle podanych przeze mnie wcześniej szczegółów litościwym milczeniem.

3) Informacja o zawiązaniu przez ARR (spółkę ze 100% udziałem kapitału Gminy) spółki-córki z kapitałem mieszanym, mniejszościowym w wydaniu ARR, została starannie utajniona przed opinią publiczną. Agencja Rozwoju Regionalnego nie raczyła nawet o tym poinformować w swoim BIP. Dopiero po moim artykule ujawniającym kulisy postępowania „konkursowego”, posypały się sążniste wyjaśnienia i opowieści o niewątpliwym „sukcesie” miejskiej spółki – na stronach internetowych Urzędu Miasta i lokalnych portali-gadzinówek.

4) Wystąpienie Mirosława Soboraka na sesji Rady Miasta można skwitować krótko – zastępca Prezydenta Miasta minął się z powołaniem. Po raz kolejny oglądaliśmy parateatralny, emocjonalny show (tę samą metodę, jednak z coraz mniejszym powodzeniem Soborak uskuteczniał ostatnio na spotkaniach z mieszkańcami Kiedrzyna, Zawodzia czy też wkurzonymi przedsiębiorcami). Punktem kulminacyjnym miało być zawezwanie radnych do nie tracenia swojego cennego czasu na zajmowanie się sprawą Alei 49. Tym razem jednak nie poskutkowało – radni wszystkich ugrupowań poza SLD zadali mnóstwo wnikliwych, trafnych pytań…

5) Zwracam uwagę na sprzeczności w zeznaniach przedstawicieli urzędującej władzy. Mirosław Soborak mocno podkreślał, jaką to nowatorską, jedyną w Polsce procedurę, zastosowano Częstochowie w odniesieniu do przekazania kamienicy w Alei 49 w prywatne ręce. Szkoda, że nie słuchał wcześniej wypowiedzi swojego pryncypała Krzysztofa Matyjaszczyka, który z kolei podkreślał, że zastosowane rozwiązanie jest standardowe, wręcz banalnie oczywiste. Wspomniałem już, że w wypowiedziach przedstawicieli władz miasta nie ma zgodności nawet w tak oczywistej kwestii, jak ta, czy w ogóle finalnie dojdzie do przeniesienia własności nieruchomości w ręce prywatne. Który z panów mija się z prawdą?

6) Przy okazji wypowiedzi Soboraka wyszło na jaw, że władze miasta i ARR spodziewały się wcześniej czy później ataków w sprawie wybranego rozwiązania. Stąd długie i zawiłe wyjaśnienia (poparte wymachiwaniem korespondencją z dwoma ministerstwami), dlaczego nie zastosowano do wyboru partnera prywatnego nasuwającej się ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym. Sęk w tym, że tego akurat w swojej publikacji ARR-owi nie zarzuciłem. Grzech jaki popełniono, jest moim zdaniem znacznie cięższy – przez stworzenie pozorów „konkurencyjności” złamano przepisy samorządowej „Biblii”, czyli ustawy o gospodarce nieruchomościami.

7) Najwięcej argumentów i materiału do pytań dostarczył jednak radnym swoim wystąpieniem prezes Agencji Rozwoju Regionalnego, Marcin Kozak. Najpierw dwukrotnie zdecydowanie sprzeciwił się tezom wygłoszonym przez Mirosława Soboraka (grunt to nie uzgodnić wcześniej zeznań), by potem na pytanie radnego Jacka Krawczyka (PO), co zamierza ARR zrobić z zarobionymi w przyszłości 3 milionami, brawurowo odpowiedzieć, „Nie wiem…”. Zszokowani radni kilkakrotnie ponawiali pytanie, aż doczekali się kolejnej błyskotliwej odpowiedzi: „ARR przeznaczy te pieniądze na cele statutowe”. Czyli mówiąc z polskiego na nasze, 3 miliony publicznych środków, które powinny zasilić miejski budżet, zostaną przez miejską spółkę przejedzone, co prezes tegoż podmiotu wyjaśnił z miłym uśmiechem na ustach. Gratulacje dla radnych za refleks – słusznie radny Krawczyk zauważył, że w takim razie lepiej byłoby ARR zawczasu zlikwidować, bo przynajmniej pieniądze się nie zmarnują. Na przykładzie tej dyskusji najlepiej widać miałkość i intelektualną słabość w działaniach władz miasta. A można było uzgodnić zeznania i opowiedzieć radnym np. bajkę o rozbudowie za te pieniądze parku przemysłowo-technologicznego…

8) Popisów prezydenta Soboraka i prezesa Kozaka ciąg dalszy. Najpierw starannie wyliczono Radzie Miasta procentowe ujęcie poszczególnych rodzajów powierzchni użytkowej w planowanym do wybudowania obiekcie, co radni słusznie spuentowali, że zmiana tych ustaleń to kwestia jednego podpisu zarządu Agencji Rozwoju Regionalnego. „Jaki handel? Jaki dyskont?” – rwał włosy z głowy prezydent Soborak, zaklinając, że ponad 40% powierzchni obiektu to funkcja biurowa, a handelek tylko tak w tle – ot, marne 30%.
Parę minut później okazało się, że kłamstwo ma krótkie nóżki. Kolejne zabójcze pytanie padło z sali pod adresem prezesa Kozaka: „Dlaczego ARR nie buduje obiektu za własne środki wsparte funduszami unijnymi po to, by nim następnie samemu zarządzać – tak jak ma to miejsce w przypadku budynków Częstochowskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego na Wałach Dwernickiego i na ulicy Legionów?”. Domyślacie się już Państwo, co odpowiedział Marcin Kozak? Sens był mniej więcej taki: „ARR nie specjalizuje się w zarządzaniu powierzchniami handlowymi, a taką specyfikę ma ten obiekt, więc dziękujemy, ale nie…”

9) Jednak mistrzostwo świata w opowiadaniu nonsensów pobił Marcin Kozak w odpowiedzi na pytanie, w jakim trybie ARR zakończy działalność spółki celowej i „wyjdzie” z tego interesu. Dwukrotnie (i dobrze, bo nie uwierzyłbym własnym uszom) poinformował radnych, że nastąpi to w oparciu o ustawę o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych. Szkoda, że nie wymienił w tym momencie np. kodeksu prawa kanonicznego, bo oba te przepisy mają takie samo zastosowanie do działalności Agencji Rozwoju Regionalnego – żadne. Dla wyjaśnienia – kodeks prawa kanonicznego też zawiera przepisy regulujące zasady sprzedaży nieruchomości, tyle że stanowiących majątek Kościoła. Ustawa o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych to z kolei przepis, w oparciu o który przekształcano i prywatyzowano kilkanaście lat temu majątek państwowy np. Huty „Częstochowa”, cały przemysł stoczniowy, wydobywczy czy energetyczny. Jeżeli takie są kompetencje prezesa zarządu ARR i znajomość przepisów regulujących działanie, za które jest przecież bezpośrednio odpowiedzialny, to w zasadzie nie mam więcej pytań – gratuluję inwestorowi dobrego interesu, bo wygląda na to, że miał do czynienia ze słabeuszami. No, chyba, że ta wypowiedź to jednak nie była niekompetencja, tylko świadome kłamstwo wygłoszone pod adresem Rady Miasta…

10) Szkoda, że zgodnie z wygłoszoną deklaracją nie czyta nas radny Bartłomiej Sabat, bo nie dowie się, że najtrafniej spuentował zaistniałą sytuację jednym prostym pytaniem: „Czemu u licha Urząd Miasta Częstochowy nie zastosował jednego z dwóch-trzech wielokrotnie sprawdzonych, zgodnych z prawem rozwiązań?” Można było nieruchomość sprzedać w trybie przetargu nieograniczonego. Jeżeli miasto chciało mieć większą kontrolę nad tym, co na niej powstanie, można było ją w trybie przetargowym wydzierżawić długookresowo (np. na 30 lat). Można wreszcie było, skoro została już przekazana ARR-owi sięgnąć po pieniądze unijne (np. z „Jessiki”) i wybudować obiekt, którego właścicielem (oraz zarządcą) zostałaby miejska spółka. Prawdziwą odpowiedź w kwestii, dlaczego żaden z tych wariantów się nie ziścił, zna może kilku ludzi. Czy kiedyś pozna ją opinia publiczna? Dobre pytanie…

Gratuluję Radzie Miasta wnikliwości i spostrzegawczości. Trzeba było obecności kamer na sali sesyjnej, żeby nasi rajcowie przebudzili się i zaczęli się zachowywać (wreszcie!!!) tak, jak z ustawy o samorządzie gminnym wynika. Radni PO, PiS i niezależni zadali władzom miasta mnóstwo szczegółowych, dociekliwych pytań – wymieńmy kilka najbardziej aktywnych osób: Jacek Krawczyk, Artur Gawroński, Konrad Głębocki, Bartłomiej Sabat, Maciej Wawrzkiewicz, Krzysztof Świerczyński, Przemysław Wrona, Beata Kocik, Ryszard Majer (przepraszam wszystkich pominiętych). O roli radnych SLD w dyskusji litościwie nie wspomnę… Dobrze, że w tej sprawie udało mi się „obudzić energię” Rady Miasta. Miejskiej władzy wykonawczej należy patrzeć na ręce – jeżeli nie zrobią tego radni, zostaną w listopadzie rozliczeni przez wyborców. Bezlitośnie…

ARTUR SOKOŁOWSKI

czestochowskie24

Polityka prywatności: Redakcja czestochowskie24.pl zastrzega wszelkie prawa do portalu. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości portalu informacyjnego czestochowskie24.pl wyłącznie do użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie zawartości niniejszego portalu lub jej sprzedaż (także framing i in. podobne metody), są bez uprzedniej pisemnej zgody redakcji zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim, ochronie baz danych i uczciwej konkurencji - będą ścigane przy pomocy wszelkich dostępnych środków prawnych.

Skip to content