Hamlet nagrodzony

06efb396b7392b4c4aca3aeb7ca9da3130 marca Maciej Półtorak odebrał nagrodę Dziennika Teatralnego im. Zbigniewa Grucy za tytułową rolę w „Hamlecie” w reżyserii Andre Hubnera – Ochodlo. „Hamleta” oglądać można na deskach Teatru im. Adama Mickiewicza w Częstochowie.

Maćku, jesteś laureatem nagrody Dziennika Teatralnego im. Zbigniewa Grucy za tytułową rolę w Hamlecie. – Jest mi bardzo miło, uważam, że jest to po prostu dobry spektakl. Bardzo się cieszę z wielu gratulacji, które otrzymuję. Spektakl doczekał się wielu dobrych recenzji. Hamlet w twojej interpretacji także. – Tak, to rzeczywiście jest prawda. Cieszy mnie też olbrzymia ilość gratulacji w związku z nagrodą, a jeszcze bardziej, by mnie cieszyło, gdyby gratulujący zobaczyli ten spektakl (śmiech). Spektakl pojawia się na deskach częstochowskiego teatru, nic straconego. – Serdecznie polecamy. Czy to prawda, że to jest pierwsza twoja nagroda? – Można tak powiedzieć. To pierwsza poważna nagroda.
A z niepoważnych? – Kiedyś dostałem nagrodę w konkursie drużynowym jeszcze w Liceum Muzycznym im. Fryderyka Chopina w Krakowie.  To był konkurs z przysposobienia obronnego zatytułowany „Sprawni jak żołnierze”. To był wyczyn dla naszej szkoły, zajęliśmy wtedy III miejsce pośród rożnych szkół (śmiech). Ale jednak nagroda im. Grucy jest pierwszą poważną dla mnie. Zdradziłeś mi przed chwilą, że to był swoisty prezent urodzinowy. – Tak, dokładnie. W dzień przed wejściem w poważny wiek (śmiech) otrzymałem nagrodę. Była to jeszcze dodatkowa okazja do świętowania. Jak się czujesz w poważnym wieku? – Czuję, że dźwigam na swoich barkach ciężar (uśmiech). Ogólnie bardzo dobrze. Właściwie to wiek się nie liczy. Dziwię się, że jestem już taki stary. Rozmawiam czasem z ludźmi 18, 23-letnimi i właściwie na wielu płaszczyznach, a nawet często na większości płaszczyzn porozumienie jest całkowicie partnerskie. A jak rozmawiasz z osobami starszymi? – Też. Jeżeli są fajnymi ludźmi, to wiek nie ma znaczenia i to jest jasne. To teraz porozmawiajmy przez chwilę o tej roli za którą zostałeś nagrodzony. Pamiętasz jeszcze początki, jak ją budowałeś, myślałeś po raz pierwszy, jaki będzie ten twój Hamlet? – Pamiętam niepewność. Pamiętam też rozmowę z kimś znajomym i porównanie zmierzenia się z Hamletem do wejścia na Mount Everest. Bałeś się o swoja kondycję? – Też, bo rzeczywiście Andre Hubner – Ochodlo wymaga ode mnie bardzo, bardzo dobrego przygotowania kondycyjnego. Lubi, żeby aktor oddal półtora kilo swojej wagi na każdym spektaklu. I mniej więcej tak to wygląda. Pamiętam to uczucie niepewności. Tym bardziej, że pomysł zaśpiewania wszystkich monologów Hamleta wydawał się karkołomny i rzeczywiście był, ale zafunkcjonowało to bardzo dobrze. Pamiętasz też pierwsze rozmowy z reżyserem, kiedy zastanawialiście się pewnie wspólnie nad tym jakim wasz Hamlet ma być? – Pamiętam pierwszą naszą rozmowę, kiedy Andre mówił, że ma w ogóle pomysł  na zmierzenie się z Hamletem, i że ja mam grać
tytułową rolę, co było – nie ukrywam – ol-brzymim zaskoczeniem.
Ale pozytywnym? – Tak, oczywiście, bo to fajnie, że ktoś widzi w aktorze możliwości zmierzenia się z taką rolą. Że ktoś widzi w aktorze Hamleta. – Na przykład. To jest po prostu fajne uczucie. Dziękuję mojej żonie Marcie i synkom Tobiaszowi i Horacemu, bo cały czas mnie wspierali w budowaniu tej roli. Śmiałem się później z żoną, że można było odmówić. Potem jako nobliwy pan mógłbym powiedzieć, że takich ról to nie przyjmowałem. Tego już powiedzieć nie będziesz mógł, ale masz jeszcze parę innych kwestii do wygłoszenia za parę dziesięcioleci. Wspomniałeś, że w budowaniu roli wspierali cię synowie, Tobiasz i Horacy. To teraz wytłumacz się z tego wsparcia i powiedz ile mają lat. – Tobiasz w kwietniu będzie miał lat 7, a Horacy w czerwcu 2. Wspierali mnie w taki sposób, że po prostu żona się nimi opiekowała i trzymała ich z daleka (uśmiech). To kto wspierał? Żona czy dzieci? – Dzieci! Dzieci swoją nieobecnością. Marta wzięła na siebie obowiązki rodzinne w 100%. Jej zawdzięczam tę przestrzeń do pracy nad tekstem, nad Hamletem. Jesteście małżeństwem aktorskim. To pomaga?
– Zależy w czym?
W budowaniu relacji, trwałości związku. Czasem ty pracujesz nad rolą, czasami Marta, a czasami razem. I co wtedy z życiem rodzinnym? Ja rozumiem, że Tobiasz i Horacy rosną i będzie coraz łatwiej, ale… – Jeszcze szkoła po drodze. Czy to pomaga? Nie wiem. Na pewno siebie dobrze rozumiemy. Znikasz i Marta wie o co chodzi? – Oczywiście, że to rozumie i wie, ale nie jest jej łatwo. Tym bardziej, że przy takiej dużej roli jest bardzo długi okres przygotowań. Można powiedzieć, że prawie 2 miesiące nie ma mnie w domu. Jak wpadam, to tylko na chwilę. Jestem gościem, przepakowuję plecak i wyjeżdżam. Pokazuję dzieciom, że jestem super tatą, przywożę jakiś prezent.
Nie czaszkę?
– Nie (śmiech). Trochę żartuję, ale rzeczywiście jest to obciążenie dla wszystkich członków rodziny. A z drugiej strony teatr to jest też wysiłek wszystkich twórców i realizatorów, bo żeby stworzyć miejsce na jakąś rzeczywiście fajną rolę, to wszyscy muszą się napracować i na swoim odcinku być po prostu najlepsi. Każdy tak, jak potrafi najlepiej. A czy ty dajesz żonie takie wsparcie, kiedy ona go potrzebuje? – Nie wiem, co ona na ten temat myśli, ale ja mam poczucie, że tak. Tobiasz przyszedł na świat niedługo po studiach, 2 lata po ich skończeniu, a nosi szekspirowskie imię, ponieważ w dyplomie u Jerzego Stuhra w „Wieczorze Trzech Króli” Szekspira grałem sir Tobiasza. Z kolei jedynym przyjacielem Hamleta jest Horacy. Z tym, że akurat Horacy (syn) był zdecydowanie przed Hamletem. I kiedy Ochodlo zaproponował mi rolę, to był taki dodatkowy smaczek, że Horacy już z nami był. Stwierdziliśmy, że to jakiś znak. Chciałam zapytać, ale tak nieśmiało, czy pojawią się kolejne imiona w waszym życiu? Może tym razem kobiece? – Tak, jest parę pomysłów, ale na razie trzeba je odłożyć (śmiech). Mam nadzieję nie będzie to Lady Makbet. – Dziewczynka byłaby wskazana do takiego towarzystwa. Ale teraz próbujemy ogarnąć to, co mamy, gdyż logistyka jest bardzo nadszarpana. Łączymy bowiem dwa miasta. Pracujemy w Częstochowie, a mieszkamy w Krakowie. Tu przedszkole, tam spektakl. Przynajmniej się nie nudzicie. – Tak i bardzo wspieramy drogowców, żeby drogi były jak najbardziej „drożne”. Może helikopter by się przydał? – No tak, ale wtedy i lądowisko i licencja, a tę z kolei łatwo stracić, bo przy jakiejś głupocie, jak się strzeli… To lepiej nie strzelać. Nad czym teraz pracujesz? – Obecnie pracuję nad spektaklem Trener Życia – Life Coach. Jest to sztuka Nicka Reed’a.  Reżyseruje Wojciech Malajkat, a gra-ją: Sylwia Karczmarczyk, tytułowy Trener Życia, Sambor Czarnota, który gościnnie z nami występuje, teraz z  Teatru Jaracza w Łodzi. Oprócz nich jeszcze Iwona Chołuj, no i Maciej Półtorak, czyli ja jako Alex. Bardzo serdecznie polecam. Mamy już w piątek, 10 kwietnia, pierwszy spektakl. Oficjalna premiera w sobotę, 11 kwietnia. Myślę, że warto przyjść. W ogóle do teatru warto się wybierać. – Generalnie warto być, nawet jeżeli komuś za pierwszym razem się nie spodoba. Warto iść drugi raz, bo każdy spektakl jest inny. Nawet z samego tytułu. Każdy egzemplarz jest inny. Nawet jak się było w podstawówce w teatrze i się nie podobało, to warto zaryzykować i pójść jeszcze raz. Zwłaszcza jeśli się już nie jest w podstawówce. – Tak, już bardziej w „ponadpodstawówce” (śmiech). Zapraszasz wszystkich do teatru jak najczęściej, a sam  chodzisz jako widz? – Ostatnio nadrobiłem zaległości. W słynnym filmie Miś jest kwestia: w życiu bym do teatru nie poszedł (śmiech), i wielu kolegów aktorów stosuję tę zasadę, ale to wynika z tego, że czasami nie ma na to czasu. Ostatnio policzyłem, że w zeszłym miesiącu byłem w teatrze jako widz 5 razy.
Dzieci chodzą? – Zdarza im się chodzić. Tobiasz bardzo to lubi, bo trochę wie jak to się je. Miał już swój debiut teatralny. W spektaklu Piotra Machalicy „Życie trzy wersje” nagrał głos dziecka. Jest nawet wymieniony w progra-mie.  Jesteśmy z niego dumni i on jest też z siebie bardzo dumny. A trzeba mu przy-znać, że zrobił to naprawdę dobrze. Można to sprawdzić oczywiście. Jeszcze raz gratuluję nagrody i dziękuję za rozmowę. Dziękuję serdecznie i pozdrawiam. Rozmawiała Aleksandra Mieczyńska

PZ

Polityka prywatności: Redakcja czestochowskie24.pl zastrzega wszelkie prawa do portalu. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości portalu informacyjnego czestochowskie24.pl wyłącznie do użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie zawartości niniejszego portalu lub jej sprzedaż (także framing i in. podobne metody), są bez uprzedniej pisemnej zgody redakcji zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim, ochronie baz danych i uczciwej konkurencji - będą ścigane przy pomocy wszelkich dostępnych środków prawnych.

Skip to content