Częstochowa w budowie (od co najmniej roku bez przerwy). Niestety, niektóre ze zrealizowanych inwestycji mają niewiele wspólnego z użytecznością. Poczucie estetyki przy planowaniu inwestycji w mieście nie powinno być chyba ważniejsze niż praktyczność.
Przykładem braku funkcjonalności jest np. centrum przesiadkowe przy ul. Piłsudskiego, którego wiaty autobusowe – mimo swojego nowoczesnego, niemalże futurystycznego wyglądu – nie zapewniają ochrony przed warunkami atmosferycznymi. Podobny problem dotyczy parkingów położonych na skrzyżowaniu ul. Piłsudskiego z Aleją NMP, które choć wyglądają pięknie, mają niewiele wspólnego z użytecznością, czymś co w centrum miasta powinno być najważniejsze.
Jednak według Macieja Hasika, rzecznika prasowego częstochowskiego MZD, problemy i złość mieszkańców wynikają z niewłaściwego użytkowania zatoczek. Ich rozmiar jest dokładnie przemyślany i ma pozwolić na swobodny wjazdy oraz wyjazd, ale tylko jednemu samochodowi na raz. Dodatkowo rzecznik przypomina, że centrum miasta nie jest tylko dla kierowców.
Mimo wyjaśnień rzecznika, dla mieszkańców problemem nadal jest to, że zatoczki są zdecydowanie zbyt duże na pojedynczy samochód, lecz zbyt małe, by pomieścić bez problemu dwa auta. Z tego powodu spora przestrzeń okupowana jest przeważnie przez jeden tylko pojazd, a ruch jaki panuje na ul. Piłsudskiego sprawia, że przez dłuższy okres dnia zajęte są wszystkie zatoczki.
Częstochowianie chociaż doceniają jakość i styl wykonania, nie mogą zrozumieć dlaczego zdecydowano się na takie rozwiązanie. Wyrażają się bardzo negatywnie względem zbudowanych zatoczek, niektórzy z nich proponują nawet przebudowę odcinka drogi tak, by zamiast kilku mniejszych, stworzyć jedną, długą zatokę.
Casus centrum przesiadkowego pokazał nam, że projekty władz miasta nie zawsze pokrywają się z oczekiwaniami mieszkańców. W kwestii zatoczek nadal pozostaje jedno pytanie: czy miasto nie uwzględniło potrzeby częstochowian, czy jedynie tłumaczy się z błędu, jaki popełniono?