11 lipca 1943 roku, w czasie II Wojny Światowej, ukraińscy nacjonaliści zorganizowali zmasowaną akcję ludobójczą, w ramach której zaatakowano prawie 100 miejscowości. Tego dnia rzezi dokonywano z reguły w kościołach, podczas niedzielnych Mszy św.. Wydarzenie to nazwane zostało „Krwawą Niedzielą.

Adam Kiwacki, prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Częstochowie, którego rodzina również została doświadczona ukraińskimi zbrodniami, wyjaśnia jak kulisy działalności oddziałów ukraińskich w tamtym czasie:

11 lipca 1943 roku to była kulminacja rzezi, ludobójstwa na Kresach Wschodnich. Moim zdaniem, jest to największy dramat w historii Polski, bo to nie była wojna. Tam nie było takich paraleli jak powstania, jak jakieś regularne walki. W nocy przychodzili bardzo często sąsiedzi, inspirowani przez ukraińskich nacjonalistów i mordowali w bardzo dramatyczny sposób swoich sąsiadów. Często swoich krewnych, bo tam była taka zasada, że jeżeli małżeństwo było mieszane, to Polak albo Polka musiała zginąć i to z ręki swojego współmałżonka. Dramatyczne sytuacje! 11 lipca ponad 90 miejscowości na Wołyniu zostało zaatakowanych jednocześnie. Nazywamy to Krwawą Niedzielą. Nie był to jedyny taki przypadek, ale właśnie wtedy działo się najwięcej tych dramatycznych rzeczy.

Krwawa Niedziela, której rocznicę obchodzimy 11 lipca, była tylko częścią wielkiego planu Ukraińskiej Powstańczej Armii. Planu, który zakładał wyludnienie województw wołyńskiego, lwowskiego i tarnopolskiego z polskiej ludności. Potocznie ludobójstwo to nazywane jest „Rzezią Wołyńską”. Przez lata mówienie o tym było w Polsce zakazane. Władze komunistyczne bardzo nieprzychylnie odnosiły się do każdej próby walki o pamięć pomordowanych. Adam Kiwacki zauważa jednak, że z roku na rok widocznie poprawia się świadomość społeczna na temat tych straszliwych wydarzeń:

Z satysfakcją muszę powiedzieć, że pomimo tego dramatu, staje się coraz bardziej powszechne, że chcemy czcić pamięć tych ludzi, którzy zostali tam zamordowani. Ale nie głównie po to, żeby pamiętać to co złe, ale też po to, żeby przestrzegać młodzież, do czego może doprowadzić nienawiść. […] W ubiegłym roku zostały odsłonięte na Jasnej Górze dwie tablice poświęcone temu właśnie wydarzeniu. Jedna w okolicach skarbca, ku czci pomordowanych Polaków. A obok jest druga tablica, poświęcona Ukraińcom, którzy pomagali Polakom.

Co roku, w okolicach 11 lipca, środowiska kresowe w Częstochowie starają się upamiętniać ofiary modlitwą, chwilą zadumy i kwiatami, składanymi właśnie pod tymi tablicami.

RG

Skip to content