Po wybuchu pandemii koronawirusa w Polsce rozpoczęła się inna epidemia. Tym razem bohaterem jest panika. Z półek sklepów znikają konserwy, makarony i ryże. W Częstochowie sytuacja wcale nie jest lepsza.
Eksperci twierdzą, że zaopatrywanie się w żywność „na zapas” nie jest konieczne. Wiele osób uległo jednak panice i masowo ruszyło do sklepów. Jak tłumaczy Beata Gizler, psychoterapeuta, na takie zachowanie wpływa psychologia tłumu.
-Kiedy wchodzimy do sklepu i widzimy innych kupujących, sami zaczynamy to robić. Powinniśmy więc unikać dużych skupisk ludzi np. galerii handlowych. Wykorzystajmy te 14 dni na odpoczynek w domu. Zagrajmy z planszówki, a zamiast wiadomości włączmy dobą komedię.
Władze apelują o zachowanie spokoju. Część społeczeństwa woli jednak przygotować się na ewentualne problemy, czego efekty widać na sklepowych półkach. Choć niektórych towarów masowo ubywa, panika nie ogarnęła wszystkich. Zapytaliśmy mieszkańców Częstochowy, co sądzą o problemie.
-Nie powinno się panikować. Sklepy dalej są otwarte, więc po co kupować tak duże ilości produktów. Ja próbuję zachować normalność.
– Ta panika szaleje bardziej niż wirus. To nie jest dobre, ponieważ społeczeństwo zaczyna wariować.
Narastający lęk przed koronawirusem spowodowany jest niepewnością co do przyszłości. Obywatele próbują radzić sobie z narastającym napięciem i brakiem poczucia kontroli. W taki sposób problem nie zostanie jednak rozwiązany. Rządzący apelują więc o niepanikowanie oraz wykorzystanie kilkunastu dni kwarantanny na odpoczynek w domu w gronie rodziny.
ABK