Sytuacja w Ukrainie jest bardzo dynamiczna i niebezpieczna. Od początku rosyjskiej agresji do Polski przybyło ponad 1 mln 300 tys. uchodźców, głównie matek z dziećmi. Dla tych osób niezwykle ważna jest pierwsza pomoc udzielana już na granicy.
Dotyczy ona nie tylko wydawania żywności i najpotrzebniejszych artykułów, ale też kierowania w odpowiednie miejsca. W Dzień Kobiet na granicę nieopodal Przemyśla pojechały trzy młode kobiety z Częstochowy. Ich celem jest zaangażowanie w wolontariacką pomoc, której zdaniem Marty Kluczniak, jednej z częstochowskich wolontariuszek, nieustannie tam brakuje.
– Potrzeba wolontariuszy głównie na dworcu, aby kierować ludzi przyjeżdżających pociągami z Ukrainy w odpowiednie miejsca pomocowe. Jak przyjechałyśmy na miejsce, tutejsi wolontariusze od razu zagarnęli nas do pracy. Na początku robiłyśmy wszystko, co się dało. Najpierw pomagałyśmy mamom z dziećmi, później na kuchni. Ostatecznie skierowano nas na Dworzec Główny, aby kierować ludzi, którzy przyjeżdżają do odpowiednich punktów – mówiła częstochowianka.
Częstochowianki są na co dzień zaangażowane w różnych wspólnotach archidiecezji częstochowskiej, m.in. w Ruchu Światło-Życie oraz Szkole Nowej Ewangelizacji. Jak dodała Marta Kluczniak, aby pomagać, wystarczy naprawdę niewiele. Wszelkie kwestie formalne można załatwić już w kilka minut.
– Przede wszystkim trzeba wejść na główną stronę Caritas w Przemyślu, aby wypełnić formularz przeznaczony dla wolontariuszy. Osoby odpowiedzialne za delegowanie dzwonią, pytając, skąd jesteśmy, na jak długo przyjeżdżamy, czy mamy gdzie spać, co chcemy robić oraz czy jesteśmy pełnoletni. Oni wszystko organizują i koordynują – wyjaśniła Marta Kluczniak.
Na granicy wszyscy mają nadzieję, że Polska to tylko chwilowy dom, a wojna wkrótce się skończy. Według relacji częstochowskich wolontariuszek wiele osób z Ukrainy decyduje się wrócić do swojego kraju już teraz, co powoduje, że ruch graniczny jest jeszcze większy, co wymaga też większego nakładu pracy.
BNO