55. Pielgrzymka Apostolstwa Chorych; fot. KG

W poniedziałek 6-go lipca odbyła się 55-ta pielgrzymka osób chorych i niepełnosprawnych na Jasną Górę. W tym roku zamiast kilkutysięcznych tłumów chorych, z racji na obostrzenia epidemiczne, w pielgrzymce wzięli udział jedynie imiennie zaproszeni przedstawiciele Apostolstwa Chorych i służby zdrowia. Mszy św., transmitowanej przez TVP 3 przewodniczył abp Wiktor Skworc, metropolita katowicki, który jest wdzięczny chorym za ich trwanie przy Chrystusie pomimo cierpienia.

– Chcę wyrazić najpierw słowo podziękowania, dlatego że chorzy to są ludzie, którzy są niezwykle solidarni, szczególnie ci, którzy żyją ideą apostolstwa chorych. Oni byli bardzo zaangażowani właśnie wewnętrznie, duchowo w tym zmaganiu się, z tym zagrożeniem jakim jest pandemia koronawirusa. Dlatego serdecznie im dziękujemy za modlitwę, za ofiarowanie cierpienia. To ma ogromną wartość przed Bogiem, ale także przed ludźmi. Dlatego serdecznie dziękujemy! – powiedział arcybiskup Katowic. – Oczywiście dalej prosimy o tworzenie tej wspólnoty Apostolstwa Chorych, żeby to swoje cierpienie, to trudne doświadczenie, które jest musiałem ludzkiego losu, żeby je zawsze przeżywać w łączności z Chrystusem. To nabiera zupełnie innego sensu, kiedy to nasze cierpienie przeżywamy z Chrystusem cierpiącym, ukrzyżowanym, ale ostatecznie perspektywie Zmartwychwstania wierzymy, że on nas weźmie za rękę i wprowadzi do tej rzeczywistości Ojca Niebieskiego – stwierdził Pasterz.

Abp Wiktor Skworc poprosił chorych, aby swoje cierpienia ofiarowali w aktualnie ważnych dla Kościoła intencjach.

– Zachęcam do włączenia się w to wielkie dzieło Apostolstwa Chorych. Chciałbym również zachęcić chorych, żeby towarzyszyli Kościołowi swoją modlitwą. Mamy takie aktualne intencje, które Kościół podaje nam, żebyśmy je zauważali. Niewątpliwie tą pierwszą intencją jest to zmaganie się z tym zagrożeniem, które jest w skali globalnej, ale też taką intencją – chciałbym o niej powiedzieć – i bardzo serdecznie poprosić o to, żeby była zauważana i obecna w modlitwie osób chorych, to jest sprawa powołań do wyłącznej służby Ewangelii. Prośmy Pana żniwa, żeby posłał robotników na swoje żniwo. To jest dzisiaj bardzo ważna i aktualna intencja – powiedział abp Skworc. – I módlmy się za ojczyznę, módlmy się za rodziny, które też przeżywają swoje różne formy zagrożenia, a są przecież fundamentem Kościoła i społeczeństwa – dodał.

Ks. Wojciech Bartoszek, krajowy duszpasterz Apostolstwa Chorych, przyznał, że dzięki transmisji telewizyjnej pielgrzymki, przesłanie płynące do chorych z Jasnej Góry, mogło dotrzeć do większej liczby osób niż zazwyczaj.

Tegoroczna pielgrzymka to jak zawsze spotkanie z Matką Najświętszą i z Panem Jezusem. Nic się nie zmieniło tyle, że jest ta inna forma, poprzez współczesne media, przez telewizję, przez radio. W taki sposób chorzy uczestniczyli. Można powiedzieć, że to taka błogosławiona, w sensie takim, że nas tutaj zawsze na Jasnej Górze gdzieś około 2 tys. osób, a przez te media może nawet i więcej w tym momencie osób mogło uczestniczyć w tej pielgrzymce. Oczywiście nic nie zastąpi bezpośredniego spotkania z Chrystusem w sakramentach i też spotkania bezpośredniego duszpasterza chorych – stwierdził kapłan. – To jest istota: z duszpasterstwa chorych, wyrasta apostolstwo chorych. Są to dwie powiązane ze osobą rzeczywistości. Niemniej w czasie, kiedy jest epidemia, wydaje się, iż to była słuszna decyzja, żeby zgodnie z tym, co rekomendował arcybiskup, chorzy pozostali w domu i łączyli się duchowo z nami tutaj, z Jasną Górą – powiedział duszpasterz.

Tematem, który w szczególny sposób zgłębiali chorzy na swojej pielgrzymce – jak powiedział ks. Wojciech Bartoszek – była Eucharystia.

– Szczególnie pochylamy się w piątym roku nowenny przed stuleciem Apostolstwa Chorych nad Eucharystią, nad spotkaniem z Chrystusem eucharystycznym. W tym czasie epidemii to spotkanie sakramentalne nieraz jest mocno utrudnione, dlatego taka prośba znowu do chorych, aby prosili też w swoich parafiach księży o to, by oni przybyli z tą posługą sakramentalną, z Komunią św. – powiedział ks. Bartoszek.

Krajowy duszpasterz chorych zwrócił uwagę, że potrzebne jest przypominanie na czym polega duchowość Apostolstwa Chorych.

– Wydaje się to nie raz może, że to taki poziom ekspert, najwyższy poziom duchowości, czyli te ofiary i cierpienia przeżywać w zjednoczeniu z Chrystusem, ale dla samych osób chorych, cierpiących to jest takie światło, które przypomina im o tym, że to, co w danym momencie przeżywają, to że to ma naprawdę wielki sens. To rodzi pokój w sercu i radość –  właśnie z tego odkrycia. To jest szczególne miejsce tego uzdrowienia, które dokonuje się przez spotkanie z Chrystusem w sercu tego człowieka – zaznaczył ks. Wojciech Bartoszek.

Wśród pielgrzymów była Madzia Buczek, założycielka Podwórkowych Kółek Różańcowych Dzieci Radia Maryja.

– W domu Matki jest najbezpieczniej. Możemy tutaj Maryi przedstawić wszystkie nasze prośby, nasze sprawy, trudy, cierpienia, przede wszystkim prosząc o to, abyśmy potrafili każde swoje cierpienie przyjmować z miłością, jednoczyć je z cierpieniami Jezusa i ofiarować Bogu, aby to cierpienie nie było nigdy zmarnowane, ale żeby ono przyniosło owoce na chwałę Bożą. Wtedy jest o wiele łatwiej znosić wszelki trud, wszelkie cierpienia. To pielgrzymowanie do Maryi zawsze jest szczególne i wyjątkowe. Umacnia, dodaje sił. Doświadczamy takiego przytulenia przez Maryję, pocieszenia – stwierdziła Madzia. – Wiadomo, że w tym roku nie wszyscy mogli przybyć fizycznie, ale wierzę, że jednak  duchowo każdy doświadczył tych łask, tej szczególnej bliskości Jezusa i Maryi – dodała.

Madzia na Jasną Górę przyjechała ze swoją mamą, Pelagią Buczek, która pomimo licznych swoich chorób i podeszłego wieku, z wielką radością – jak powiedziała – towarzyszyła córce w wizycie u Matki Bożej.

– Chociaż wiąże się to z trudami, ale po prostu w tym momencie nic nie jest ważne – tylko żeby tu być. Pielgrzymowanie do Maryi daje wielkie umocnienie zawsze, taką nadzieję na lepsze jutro i też dużo sił. Jest to szczególne miejsce. Tu Maryja jak gdyby zabiera wszystko co złe z życia codziennego i jak matka przytula po prostu. Odczuwam to tak jakbym to nie ja niosła ten krzyż, tylko po prostu idę obok. Niesie Jezusa, a ja po prostu idę obok. Modlę się wciąż o taką stuprocentową ufność, bo wiadomo, że po prostu człowiek jest słaby, ale naprawdę Bóg jest hojny i dziękuję za to, że w każdy dzień mogę służyć – powiedziała Pelagia Buczek.

Pelagia Buczek opowiedziała, jak przyjęła wiadomość o tym, że jej córka jest niepełnosprawna.

– Madzia urodziła się 15 lat po starszej córce. Byłam już po dwóch operacjach ginekologicznych i raczej było to niemożliwe i to naprawdę jest cud, że się poczęła. W czasie całej ciąży jakoś szczególnie sobie upodobałam drogę krzyżową do odmawiania każdego dnia. Poród był bardzo ciężki. Urodziłam ją siłami natury i wydawało się, że obie nie przeżyjemy. Kiedy Madzia się urodziła nastała zupełna cisza. Lekarze tylko spojrzeniami się wymieniali i usłyszałam jak gdyby wyrok: Pani córka ma tylko 5 dni życia – wspominała kobieta. – Gdzieś w moim sercu była taka nadzieja, że nie, Boże, ja ofiaruję ci swoje życie za jej życie. Wierzyłam w to święcie, że Bóg zabierze moje życie, a ona będzie żyła. Kiedy całą noc się modliłam, bo Madzia się urodziła 21:15 w niedzielę, powiedziałam: Boże, nie przyjąłeś mojego życia, więc proszę Cię, pozwól mi ją wychować dla Ciebie. Nigdy nie zdałam pytania „dlaczego?”, tylko przyjęliśmy oboje to z mężem– to na pewno nie jest żadna zasługa moja – ale to po prostu była łaska Boża. Myślę, że to też Bóg przygotował mnie do tego przez tę drogę krzyżową, że nigdy nie zadawałem pytania dlaczego i nigdy się nie buntowałam. Może dzięki temu, bo dał mi taką laskę – stwierdziła Pelagia Buczek. – Chciałbym poprosić wszystkich, żeby nigdy nikt nie przyjmował tego, jako jakiś ciężki krzyż, żeby go to przygniotło. Naprawdę jesteśmy bardzo szczęśliwe. Mąż odszedł 19 lat temu. Też były to trudne nawet do wyobrażenia, ale też naprawdę jeszcze większą opiekę Boga czuję, czuję Opatrzność Bożą nad nami, a taką umiłowaną towarzyszką we wszystkim jest Maryja, to jest taka moja ostoja – stwierdziła.

Na koniec Mszy św. chorzy pomodlili się aktem zawierzenia Matce Bożej Bolesnej Piusa XII. Za cztery lata Apostolstwo Chorych będzie obchodziło 100-ną rocznicę swojego istnienia.

KG

Skip to content