Małe ręce dźwigają wielkie ciężary

W domu prowadzonym przez siostry opatrzności Bożej w Kamerunie przebywa 28 dziewczynek. Zanieśliśmy im pomoc! Wciąż chcemy zrobić więcej dla dzieci z całego świata.

Mała Manuela ma niecałe dwa lata. Jest najmłodsza spośród dzieci, jakimi w Ayos opiekują się Siostry Opatrzności Bożej. „By ją uratować potrzebna była transfuzja krwi. Została znaleziona pod drzwiami. Była wycieńczona. Mama jest osobą psychicznie chorą” – mówi siostra Amadeusza Sowińska, która na co dzień opiekuje się dziewczynką. Po tamtej historii nie ma już śladu. Mała Manuela uśmiecha się, przytula do sióstr, jest szczęśliwa, a uroku dodają jej splecione z włosów warkoczyki i kolorowe motylki na spodniach.

Siostry Opatrzności Bożej zaoferowały dziewczynce to, co mają najcenniejsze: miłość. Podobnie było w przypadku 27 innych dzieci, spośród których najstarsze mają po 18 i 19 lat. Z ust siostry Amadeuszy słyszymy, że w domu, jaki powstał z myślą o porzuconych i opuszczonych, udało się stworzyć wielką rodzinę. I trudno nie wierzyć w te słowa, kiedy do tej wielkiej rodziny zaproszenie otrzymało Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie i jego Darczyńcy.

„Przez ręce sióstr dziewczynki otrzymują edukację i wyżywienie” – zaznacza ks. Paweł Antosiak, który udał się do Ayos, by osobiście poznać podopieczne Sióstr Opatrzności Bożej.

W 2022 roku Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie wyszło z inicjatywą, by sierociniec w Kamerunie został wsparty przez wiernych z Rymanowa Zdroju. Co roku odbywa się tam festyn „W hołdzie prześladowanym chrześcijanom”, a z łącznej kwoty 90 tys., jaką udało się zgromadzić, większość powędrowała do małej Manueli i jej koleżanek.

„Staramy się, żeby każde z tych dzieci czuło się chciane, kochane” – mówi siostra Amadeusza. Podkreśla, że 28 historii, jakie wydarzyły się w życiu dziewczynek, to dowód na to, jak potrzebny jest dom, w którym zamieszkały.

Pomoc Kościołowi w Potrzebie wspiera edukację dzieci na całym świecie. We współpracy z diecezją kaliską przygotowaliśmy kampanię „Mój brat Pigmej” (WIĘCEJ: https://pkwp.org/kampanie/moj_brat_pigmej_1), wcześniej przyczyniliśmy się do wybudowania domu nadziei dla dzieci i młodzieży z Bidibidi, a także umożliwiliśmy zakup busów, którymi w Libanie najmłodsi syryjscy uchodźcy dotrą na lekcje.

Na Bliskim Wschodzie zapewnienie dziecku kształcenia kosztuje kilkadziesiąt dolarów miesięcznie. Dla wielu rodzin to zbyt wiele. Dajmy najmłodszym książkę do ręki, by otworzyć przed nimi przyszłość!

Pomóż teraz!

Źródło: Biuro Prasowe PKWP Polska

Skip to content