Jak co roku Główny Urząd Statystyczny opublikował dane statystyczne z różnych dziedzin życia Polaków. W 64. edycji Małego Rocznika Statystycznego Polski znajdują się również dane dotyczące wierzeń i wyznawanych religii przez mieszkańców Rzeczpospolitej Polskiej. Czy liczba Polaków należących do Kościoła katolickiego spadła w ostatnim czasie?
Do Kościoła katolickiego wszystkich obrządków, czyli łacińskiego, bizantyjsko-ukraińskiego, ormiańskiego i bizantyjsko-słowiańskiego należy niecałe 32,5 mln wiernych. Większość z nich stanowią wierni obrządku łacińskiego, których liczba według GUS-u wynosi 32 mln 440 tys. 722 wiernych. W porównaniu z rokiem ubiegłym to mniej o 20 262 wiernych, a jeśli chodzi o rok 2019 jest to spadek aż o 470 143 wiernych. Kościół łaciński ma 10256 jednostki kościelne – o 18 mniej niż rok wcześniej – i 30489 duchownych, których liczba spadła o 239 osób. O to jakie dane są brane pod uwagę przy tworzeniu Rocznika zapytaliśmy dyrektora Departamentu Badań Społecznych GUS, Piotra Łysonia.
– W przypadku danych, które ostatnio ukazały się w Małym Roczniku Statystycznym, to są dane pochodzące od Kościoła. Innymi słowy, w przypadku Kościoła rzymskokatolickiego mamy do czynienia z danymi zbieranymi poprzez diecezje, z poziomu parafii na podstawie kartotek parafialnych i to są informacje o aktualnej liczbie ochrzczonych w parafii. Te dane zbierane są za pomocą Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. W wielu wymiarach takich na pograniczu religijności, spraw kościelnych czy związanych z Kościołem rzymskokatolickich pracuje on z Głównym Urzędem Statystycznym – stwierdził dyrektor Piotr Łysoń. – Ta ilość metodologii zbierania danych jest duża. Te dane są zbierane dokładnie tak samo od wielu, wielu lat. Różnica polega tylko na tym, że ze względu tylko na sytuację covidową, w ostatnim Roczniku dane są zaprezentowane z roku 2019, zamiast z roku 2020. Mamy nadzieję, że w Dużym Roczniku będą już dane z roku 2020 – powiedział mężczyzna.
Jak zaznaczył dyrektor Piotr Łysoń, w przypadku liczby katolików w Polsce, nie widać jakichś dużych wahań w porównaniu z poprzednimi latami.
– Oczywiście, tak jak w wielu innych obszarach mamy do czynienia z procesami demograficznymi. Wiemy, że od wielu, wielu lat – z niewielkimi wyjątkami – mamy nieco większą liczbę zgonów niż urodzeń. Mamy też procesy migracyjne, które też wpływają na bilans ludności. Pochodną tego jest również liczba katolików. Katolików – w takim sensie w jakim mówimy o liczbie wiernych publikowanej w Roczniku statystycznym, czyli na podstawie oficjalnych danych kościelnych – według liczby ochrzczonych – powiedział Piotr Łysoń. – Natomiast zupełnie czym innym jest badanie częstotliwości praktyk religijnych czy głębokości przeżywanej wiary. Tutaj takim najczęściej i najszerzej wykorzystywanym badaniem, jest badanie prowadzone przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, czyli coroczne zliczanie wiernych i osób praktykujących, czyli tych, które przystępują do Komunii św. i tych, którzy uczestniczą we Mszy św. Tu mamy do czynienia rzeczywiście z delikatnym spadkiem liczby osób uczestniczących regularnie we Mszy św. o kilka punktów procentowych – w ciągu około 10 lat ta liczba spadła – ale nadal jesteśmy na poziomie około 40 czy nieco poniżej 40% w skali całego kraju – powiedział dyrektor. – Występują, natomiast, bardzo istotne zróżnicowania terytorialne. Z jednej strony, takimi miejscami w Polsce, gdzie religijność jest najniższa jest północno-zachodnia Polska i punktowo okolice Łodzi i Zagłębie Dąbrowskie, natomiast, tradycyjnie najwyższa religijność występuje na terenie dawnego zaboru austriackiego, w Galicji i we wschodniej Polsce – stwierdził Piotr Łysoń.
Wyniki badań Głównego Urzędu Statystycznego zawarte w Małym Roczniku Statystycznym Polski są ważne dla Kościoła katolickiego, ale – jak stwierdza rzecznik archidiecezji częstochowskiej ks. Mariusz Bakalarz – nie pokazują one pełnego obrazu religijności Polaków.
– Statystyki – zwłaszcza te, które publikuje Główny Urząd Statystyczny – są zawsze obrazem jakiegoś przekroju społeczeństwa, są obrazem pewnych zjawisk i procesów – stwierdził kapłan. – Także, te ostatnie statystyki, które obrazują liczbę osób przynależących czy deklarujących przynależność do Kościołów i związków wyznaniowych. Są dla nas pewną podpowiedzią, ale nie o liczby chodzi. Liczby są ważne, bo przekazują pewne procesy, które się dzieją i które obserwujemy, ale przecież doskonale wiemy, że liczba osób, które deklarują swoją przynależność albo liczba ochrzczonych i tych, które istnieją w pewnej ewidencji poszczególnych Kościołów czy związków wyznaniowych, to nie jest tak naprawdę liczba wiernych – zaznaczył ks. Mariusz Bakalarz. – To są osoby przynależące, ale dobrze wiemy i to widzimy – choćby czas pandemii mocno to pokazał – że osób wierzących, praktykujących jest zdecydowanie mniej niż osób, które są w owych statystykach. Te liczby są dla nas też, dla Kościoła, pewnym wyzwaniem, jakimś zadaniem, by było tak pięknie kiedyś, żeby te wszystkie liczby mogły się zgadzać – by liczba osób deklarujących się, była taka sama jak osób rzeczywiście praktykujących i wierzących – stwierdził rzecznik archidiecezji częstochowskiej. – To ciągłe zadanie i od 2000 lat pewnie to jest wielką troską Kościoła, by wszyscy, którzy deklarują przynależność do Kościoła rzeczywiście wierzyli i praktykowali – dodał ks. Bakalarz.
Z punktu widzenia Kościoła ważne jest nie tylko spełnianie zewnętrznych wymogów bycia członkiem takiej czy innej wspólnoty religijnej, ale rzeczywiste życie wiarą danego człowieka i nawrócenie, które ma się dokonywać w sercu wierzącego. Jak zaznaczył przewodniczący Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji w Archidiecezji Częstochowskiej ks. Michał Krawczyk, jedną z form budzenia żywej wiary w ochrzczonych i prowadzenia ich do osobistej więzi z Chrystusem są m. in. wspólnoty podejmujące dzieło nowej ewangelizacji.
– Katolik – w prawie kanonicznym – to jest ktoś, kto jest ochrzczony, kto przyjmuje wszystkie dogmaty i ktoś, kto jest posłuszny papieżowi. Według statystyk, oczywiście, wygląda to wspaniale, natomiast przyjęcie tych danych jako jedyny wyznacznik tego, czy ktoś jest katolikiem czy nie, oznaczałoby, że ktoś może świadomie wybierać grzech, żyć bez Pana Boga i dalej być katolikiem. W dziele nowej ewangelizacji – to, co słyszymy w ostatnich latach od papieży, w ich nauczaniu – cały czas chodzi o osobistą relację z Jezusem, czyli nie o tylko te trzy wymiary, które sprawiają od strony prawa, że jesteśmy katolikami, ale bardziej myślę, że mamy być uczniami Jezusa – stwierdził ks. Krawczyk. – Całe działanie Zespołu, wszystkich ruchów i wspólnot z naszej archidiecezji, zmierza do tego żeby żyć tym, co zostało nam dane w chrzcie św., a więc żeby żyć i stawać się uczniem, czyli żeby iść nieustannie za Jezusem – dodał. – Lubię określenie, które mówi, że mam widzieć plecy Jezusa, bo wtedy znaczy, że idę za Nim. To jest – moim zdaniem – priorytetowe, żeby wprowadzać człowieka ochrzczonego, który przyjmuje dogmaty i który jest jedno z papieżem, w tajemnicę, właśnie, pójścia za Jezusem – stwierdził ks. Michał Krawczyk. – W praktyce naszego Kościoła częstochowskiego mamy różnorodność wspólnot tak, jak to się dzieje w Kościele. Każda z tych wspólnot ma w charyzmacie – bo taki jest Kościół – ewangelizację, czyli czynienie kolejnych, dawanie tego, co się samemu otrzymało – powiedział przewodniczący Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji Archidiecezji Częstochowskiej. – Jest neokatechumenat, jest Ruch Światło-Życie, jest Szkoła Nowej Ewangelizacji, jest Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, są różne stowarzyszenia wiernych katolickie w naszej archidiecezji, które – wierzę, że w jedności – realizują (oczywiście na różnych polach i różnymi metodami) to, co przed chwilą powiedziałem – stwierdził kapłan.
Wśród danych statystycznych zawartych we wspominanym Roczniku, dla Kościoła ważne są również kwestie związane z liczbą zawieranych małżeństw oraz roczna liczba urodzeń i zgonów. To, co widać na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat, to sukcesywny spadek liczby zawieranych małżeństw. W roku 2020 – w porównaniu z rokiem 2010 – małżeństwo zawarło o 83,3 tysiąca mniej par. Pomimo rozlicznych działań rządu, mających na celu poprawę sytuacji demograficznej w Polsce, spada również liczba nowych urodzeń. W roku 2020 urodziło się 58 tys. mniej dzieci niż w roku 2010. Pocieszać może natomiast fakt, że o 10 tys. zmalała liczba rozwodów. O tym, co Kościół częstochowski robi w trosce o małżeństwo i rodzinę i jak wychodzi naprzeciw powstającym nowym wyzwaniom współczesności mówi ks. Robert Grohs, dyrektor Archidiecezjalnego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin „NAZARET”.
– W duszpasterstwo rodzin są zaangażowani, a przynajmniej powinni być, praktycznie wszyscy duszpasterze, wszyscy księża, którzy pracują w parafiach, posługują w różnych wspólnotach i także wszystkie rodziny wierzące są według Jana Pawła II – i my tak to się staramy praktykować – podmiotem duszpasterstwa rodzin, natomiast ten zespół, takich szczególnie posługujących – czy księży, czy doradców, czy innych osób specjalistów, którzy współtworzą nasz Archidiecezjalny Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin – ma za zadanie działać dwufalowo: po pierwsze, pobudzać wszystkie rodziny do tego żeby pomagały sobie nawzajem i księży. Drugie nasze zadanie to jest działać w sytuacjach szczególnie trudnych i też inspirować takie działania – bo nie w każdej parafii już są ludzie na tyle dojrzali, żeby innym pomagać, we wszystkich środowiskach – stwierdził ks. Robert Grohs. – Pamiętam taką sytuację pewnego małżeństwa, które znajdowało się w bardzo poważnym kryzysie, ale nikt z rodziny męża czy żony nie podjął się w ogóle rozmowy. Wszyscy skapitulowali. Ksiądz, który dowiedział się o ich problemach, odesłał ich do mnie, dlatego czasem tak jest, że, po prostu, trafiają do nas osoby, które w danej sytuacji nie mają jakiejś pomocy wokół siebie – powiedział kapłan. – Ogólnie chodzi o to, żebyśmy głosili Ewangelię rodziny i życia, i byli świadkami tego, że w to wierzymy. Pamiętam taką sytuację z uroczystości chrzcielnej mojej bratanicy kilka lat temu. Podszedł do mnie jeden z moich kuzynów – niegdyś taki bardziej zaangażowany w Kościele – i zadał mi pytanie, czy ja w to jeszcze wierzę, “czy ty w to jeszcze, Robert, wierzysz?”. Więc to jest myślę takie bardzo ważne, że my wierzymy w miłość małżeńską, w małżeństwo, w rodzinę i my też jesteśmy dla nich – powiedział ks. Robert Grohs.
To, co może martwić, to ujemny przyrost naturalny w naszym kraju. Jedną z przyczyn – oprócz spadku dzietności – jest to, że w przeciągu 10 lat wzrosła liczba zgonów niemal o 100 tys. osób. Na liczbę zgonów na pewno miała wpływ pandemia, co widać na podstawie danych z lat 2019 i 2020. Różnica między jednym, a drugim rokiem wynosi prawie 70 tys. osób. Jeśli chodzi o przyrost naturalny nasz kraj jest na 19 miejscu w rankingu światowy za takimi krajami, jak m.in. Turcja (kraj o najwyższym przyroście naturalnym), Irlandia, Cypr, Chiny, Luksemburg czy Stany Zjednoczone. Niewiele wyższy przyrost naturalny od Polski mają Austria, Czechy czy Słowenia. W gorszej sytuacji demograficznej zaś znajdują się m.in. Estończycy, Hiszpanie, Finowie i Niemcy. Najgorzej, jeśli chodzi o przyrost naturalny na świecie, sytuacja wygląda na Litwie, w Japonii, na Łotwie, Ukrainie i w Bułgarii.