W czwartek 7 września na Jasnej Górze rozpoczęto obchody wigilii święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. W uroczystej Eucharystii, poprzedzonej procesją na Wałach Jasnogórskich, uczestniczyli Ojcowie Paulini oraz przedstawiciele innych bractw i stowarzyszeń modlitewnych, osoby życia konsekrowanego i reszta wiernych.
O. Waldemar Pastusiak, kustosz sanktuarium jasnogórskiego wyjaśnia, w jaki sposób to wyjątkowe święto uzmysławia wiernym obecność Matki Bożej na Jasnej Górze:
– Oczywiście wszystkie święta związane z Matką Bożą na Jasnej Górze staramy się przeżywać bardzo doniośle i uroczyście, a także uzmysławiając wszystkim pielgrzymom, którzy przybywają na Jasną Górę, jak wielkim znaczeniem jest nie tylko obecność Marii na Jasnej Górze, ale także, by wpatrując się w jej życie naśladować ją. Więc w Wigilię Święta Narodzenia Najświętszej Marii Panny wspólnie wyruszamy w procesji, biorąc na swoje ramiona wizerunek Matki Bożej, aby obejść tradycyjnie wały jasnogórskie dookoła, wielbiąc Marię, śpiewając litanie oraz odmawiając różaniec.
O tym co Kościół pragnie osiągnąć za pośrednictwem obchodów święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, mówi o. Marcin Ciechanowski:
– W to narodzenie Maryi, czego nie ma w Biblii, tylko mówi o tym tradycja. Otrzymujemy rodowód z Ewangelii Mateusza, 36 pokoleń. Tam są wymienione kobiety, które łączy jedno, że były bardzo grzeszne, między innymi nierządnica, Rachab, a z drugiej strony na końcu jest Maryja. I jakby właśnie w to święto Kościół chciał przekazać nam, że jak pierwszy grzech stał się przez kobietę, tak przez niewiastę Bóg chciał, żebyśmy dostąpili zbawienia. To, co pierwsza niewiasta Ewa zepsuła, tak niewiasta Maryja naprawiła.
Zdaniem duchownego Zbawienie można osiągnąć także za pośrednictwem Matki Bożej:
– Dzięki Maryi i jej otwarciu, dostępujemy zbawienia. Oczywiście pośrednio, bo jedynym zbawicielem jest Jezus Chrystus, ale Matka Boża z racji przyjęcia słowa, stała się żywym słowem Boga, który do nas przychodzi właśnie przez nią.
Czy Zbawienie człowieka zaczęło się już od Maryi? O. Ciechanowski uważa, że jest to słuszne podejście:
– Skoro w rodowodzie są takie niewiasty, a na końcu Maryja, to też jest fakt, że od Maryi zaczęło się zbawienie, skoro od niewiasty zaczął się grzech. Więc Bóg przez niewiastę, przez Matkę Bożą chciał ludzkości udostępnić życie wieczne. Dlatego też radujemy się jej narodzeniem i błogosławimy jej imię.
Duchowny w trakcie przewodniczenia Mszy św. zwrócił szczególną uwagę na brak wstydu, jaki Bóg ma mieć względem nawet najgorszych spośród grzesznych ludzi:
– Zwykle wstydzimy się takich członków rodziny, którzy mają trudną przeszłość. Ukrywamy pokrewieństwo z nimi. Natomiast, ewangelista Mateusz, i to w rodowodzie Jezusa ośmielił się takie imiona wpisać, ponieważ w tym pokoleniu urodził się Chrystus z najgorszych z braci. Bo Bóg nie wstydzi się najgorszych, nie lęka się spokrewnić z takimi ludźmi, którzy nawet sami siebie się boją i sami siebie wstydzą. W dzisiejszych czasach nazwalibyśmy tę rodzinę z pewnością patologiczną, a na pewno dysfunkcyjną. Ale Bóg chciał do takiej przynależeć, by nikt z nas, by ani ja, ani ty, nawet najpodlejszy człowiek, nie wątpił, że Bóg może go kochać i ma dla niego łaskę i miłosierdzie.
Celebrans podkreślił także, że Bóg pała ogromną miłością, ale i przebaczeniem, względem swoich naśladowców:
– W Chrystusie Jezusie każdy najgorszy grzesznik i każde najgorsze grzechy mogą zostać przebaczone. Każde najokrutniejsze przekleństwo może zostać zdjęte, byle byśmy tylko zapragnęli zwrócić i nawrócić się w skrusze do Boga uznając swoje grzechy w konfesjonale.
Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny przypadające w piątek 8 września to jedno z najstarszych chrześcijańskich świąt. Tego dnia wspominana jest pierwsza papieska koronacja Cudownego Obrazu Matki Bożej z 1717 r., a także rocznica oddania Polski Niepokalanemu Sercu Maryi z 1946 r., której dokonał Episkopat Polski pod przewodnictwem Prymasa Augusta Hlonda.
EG
Galeria: Radio Fiat
