Kiedy zapisało się datę urodzenia, to nieuchronnie nadejdzie taki dzień, kiedy w kalendarzu naszego życia trzeba będzie zapisać datę naszej śmierci- tymi słowami ks. Piotr Zaborski, dyrektor Radia Fiat, rozpoczął liturgię pogrzebową za śp. Tadeusza Morawskiego. Pogrzeb aktora, który przez wiele lat związany był z Teatrem im. Adama Mickiewicza w Częstochowie, odbył się dziś (11.12) na częstochowskim cmentarzu Kule. Podczas kazania ks. Piotr Zaborski nawiązał do jego aktorskiego życia:
– Tadeusz był aktorem myślącym. Nie uznawał on grania pod nosem. Chciał by sens jego wypowiedzi na scenie docierał do każdego widza, a głos miał bardzo dobry, można powiedzieć piękny. Jak już nie grał na scenie, to w swoim pokoju mieszkał ze sztuką, jak z ukochaną żoną, jak z ukochaną osobą. Przygotowywał sobie Żyda z „Wesela” Brandstaettera.
Swoimi wspomnieniami o zmarłym Tadeuszu Morawski podzielił się również Adam Hutyra, aktor z częstochowskiego teatru, który miał okazję współpracować z Tadeuszem:
– 25 lat temu przyszliśmy tutaj do teatru, z moimi trzema kolegami, prosto ze szkoły teatralnej. Wtedy odbył się nasz debiut sceniczny, w którym Tadeusz nie grał, ale oglądał go ze sceny. Debiut ten zakończył się katastrofą sceniczną. Tadeusz pojawił się po premierze za kulisami, poklepał mnie po plecach. Powiedział mi, że nie od razu Kraków zbudowano, że potrzeba pracy, cierpliwości. Powiedział rzecz, która zapamiętam sobie do końca życia, że nawet od najgorszego reżysera można się nauczyć jak nie należy grać.
Tadeusz Morawski na scenie częstochowskiego teatru stworzył blisko pięćdziesiąt ról. Zadebiutował Papkinem w „Zemście”. Zagrał też min. Senatora w „Dziadach” czy Gnębona Puczymordę w „Szewcach” Witkacego. Zmarł w wieku 77 lat.
PKr