„Urok likwidacji” to dynamiczny spektakl muzyczny dotykający tematu transformacji, skrojony na miarę naszych czasów. Powstał na podstawie książki “Niepowtarzalny urok likwidacji. Reportaże z Polski lat 90” autorstwa Piotra Lipińskiego i Michała Matysa.

Reżyserka spektaklu, Agata Biziuk podkreśla, że jest to zbiór różnych elementów, które połączone są w jedną spójną całość:
– Będzie to musical transformacyjny. To znaczy, tak się śmiejemy, ale jest to tak naprawdę cykl reportażów, który przerobiliśmy na taki rozrywkowy spektakl muzyczny. Aktorzy są już zmęczeni na tej naszej ostatniej prostej, ale dzielnie dajemy rady. Mamy 10 songów, mamy 10 historii, zaczerpniętych z niepowtarzalnego „Uroku Likwidacji” Pana Matysa i Pana Lipińskiego. I to są historie i wzruszające, takie, które mówią o upadłych pomnikach, ale i zabawne, które mówią o magicznych odkurzaczach. Przede wszystkim jest to zbiór, nie mamy praw autorskich do wszystkich elementów. Mieliśmy prawa do około 20 historii, z czego ja wybrałam 7 bazowych, na których zasadzamy oś fabularną, ponieważ za dużo tworzyłoby też pewien przesyt. To są bardzo intensywne historie, trzeba pamiętać, że to są najczęściej reportaże z dużego formatu, więc one są bardzo ideologiczne, więc tworzenie z każdego poszczególnej historii tworzy nam już rodzaj patchwork. Więc też w tej mnogości tematów, które chciałoby się poruszyć, musieliśmy zrobić mocną selekcję, żeby opowiadało nam to w tej historii jednak jakąś fabularną oś dramaturgiczną, żeby zmierzało do jakiejś puenty i żeby poukładać to w logiczną całość.

Grzegorz Rdzak, kompozytor muzyczny inscenizacji zaznacza, że muzyka odnosi się w dużym stopniu do charakterów, jakie powstały w latach 90-tych:
– Te reportaże to charaktery konkretnych ludzi, to są nawet, powiedziałbym, charaktery konkretnych zjawisk, które miały miejsce w latach 90-tych. W latach 90. utarły się takie po prostu ścieżki, jakieś konkretne zawody, konkretne grupy społeczne, które mocno nam się odcisnęły. I ja mam poczucie, że po to jest ta muzyka też, żeby ten charakter postaci, ten charakter tego człowieka przemycić i po to jest ta muzyka i te piosenki.

Na deskach teatru będzie można zobaczyć wiele połączeń światła, które wprowadzą widzów w specyficzny klimat lat 90-tych. Więcej na temat gry światłem podczas sztuki mówi Maciej Iwańczyk, reżyser oświetlenia „Uroku Likwidacji”:
– Jeśli chodzi o całą koncepcję, przerabialiśmy całą dramaturgię tego dzieła razem z panią reżyser, ustawiając cały klimat, wchodząc w lata 90. Oglądając teledyski z lat 90-tych, łapiąc ten klimat i łapiąc to światło. I to był niesamowite boom, kiedy nagle w teledyskach wyszły nam scenografie. Od tego zacznijmy dużo mocnych kolorowych przestrzeni, elementów świecących w scenografiach, więc próbowaliśmy się odnieść do tego, żeby scenografia nam rozbłysła. To światło też jest bardzo mocno klimatyczne, filmowe. W latach 90-tych, jak wiemy, powstało mnóstwo dobrego kina. Więc tutaj próbowaliśmy się do tego odnieść. Odnieść się do tego, że najpopularniejszą taśmą filmową wtedy był Technicolor. Więc tutaj próbowaliśmy się odnieść właśnie do tych przesyconych, mocnych kolorów, ale zarazem, żeby nie zrobić z tego dyskoteki. Mamy w spektaklu świetlówki, które wiszą w przestrzeni. Myślę, że jest to charakterystyczny element, który wchodził w tamtych latach, czyli świetlówki, pojawiające się wszędzie, w każdej możliwej przestrzeni, nagle wymieniające wszystkie stare żarówki, więc mocno jesteśmy oparci na zwykłym białym świetle.

Premiera spektaklu już w najbliższy weekend na deskach częstochowskiego Teatru im. Adama Mickiewicza. Więcej szczegółów na stronie internetowej częstochowskiego teatru.

„Urok likwidacji” w częstochowskim teatrze
PJU

Skip to content