W ostatnich dnia spacerując w okolicach aptek można było zobaczyć wywieszone w witrynach kartki, na których napisane było „Płyn Lugola w sprzedaży”. Wprawdzie był i jest on dostępny cały czas, jednak teraz zainteresowanie nim znacznie wzrosło. Spowodowane to jest sytuacją za wschodnią granicą Polski.

Jodek potasu, bo tak właściwie nazywa się płyn Lugola, to jedno ze wspomnień z 1986 roku. W momencie gdy doszło do katastrofy elektrowni w Czarnobylu, w Polsce ten płyn podawano prewencyjnie. O tym czym właściwie jest oraz jakie zagrożenia niesie ze sobą jodek potasu mówi doktor nauk medycznych Andrzej Kałmuk – onkolog:

Jest to lek, który jest stosowany w chorobach tarczycy pod nadzorem lekarza w ściśle określonych sytuacjach i ściśle określonych dawkach. Przedawkowanie może prowadzić do stanów zagrożenia życia, nawet ze skutkiem śmiertelnym. Natomiast najczęściej występują objawy zaburzenia czynności tarczycy. Co jest niekorzystne, może prowadzić do supresji tarczycy, a nawet do nowotworu tarczycy.

Płynu Lugola nie powinno się stosować na własną rękę, ani panicznie wykupować go z aptek. Przyjmowanie tego preparatu na wszelki wypadek może być bardzo niekorzystne dla organizmu, a w szczególności dla tarczycy:

Przyjmowanie leków musi się odbywać pod ścisłym nadzorem, na określone polecenie czy zarządzenie władz. Natomiast wykupowanie płynu Lugola niesie za sobą ryzyko, że można mieć niekontrolowany promil tego leku, które nie mają wskazań w tym momencie.

Według ekspertów Rządowego Centrum Bezpieczeństwa zagrożenie promieniowaniem jądrowym w Polsce jest minimalne. Jednocześnie podkreślają oni, że nasz kraj jest gotowy na walkę ze skutkami kolejnej w historii ewentualnej awarii elektrowni jądrowej.

Skip to content