Są zdrowe, pięknie pachną i kuszą wyglądem. O czym mowa? O owocach sezonowych, które w sierpniu zapełniają stragany. Śliwki, borówki, wiśnie… To tylko niektóre z darów lata, dostępne na targowiskach.
Dietetyk Monika Przystalska słusznie zwraca uwagę na to, by zakupione owoce i warzywa sezonowe nie zostały pochłonięte „na raz”. Należy zachować umiar, mimo walorów nie tylko smakowych, ale też zdrowotnych:
– Najlepsza jest zasada złotego środka. Pamiętajmy, że naszemu organizmowi jest potrzebne wiele różnych składników. Nie jeden, który zrobi całą robotę. Z pożywienia mamy czerpać coś, co nam daje energię, nas buduje, naprawia ściany naczyń krwionośnych, nabłonek żołądek, jelita i błony śluzowej. Pamiętajmy, że człowiek jest cały czas regenerowany i odtwarzany. Więc to wszystko, co idzie z pożywienia to właśnie są elementarne składniki i budulce, które się tym zajmują. Co z tego, że my sobie dostarczymy do naszego organizmu jedną cegiełkę, jak brakuje zaprawy. Muru z tego nie zrobimy. Zawsze podkreślam, że jeżeli jemy jakiś posiłek to zbilansowana różnorodność w posiłku sprawia, że jeden dostarczy cegiełkę, drugi zaprawę, a trzeci konstrukcję nośną. Dopiero wtedy coś z tego zbudujemy.
Przystalska podkreśla, że nie powinno się jeść na okrągło jednego rodzaju owoców czy warzyw. Warto je połączyć z innymi, by odpowiednie składniki mogły zacząć ze sobą „współgrać” i dzięki temu zacząć odpowiednio oddziaływać na nasz organizm.
– Na przykład karoten z marchewki będący prowitaminą, antyoksydantem, wejdzie sobie do organizmu i podejdzie do błony jakiejś naszej komórki. Będzie chciał tam wejść, ale braknie jakiegoś składnika, który coś zbuduje razem z nim. My musimy to wykorzystać. Stąd różnorodność to takie komponowanie, więc dołóżmy coś jeszcze do tej marchewki. Wtedy dopiero się to odzwierciedli w naszym organizmie.
Sprzedawcy, którzy mogą pochwalić się bogactwem zdrowych, sezonowych towarów na swoich stoiskach, zdradzili, na jakie owoce częstochowianie najczęściej się decydują:
– Agrest, wiśnia, truskawka, czarna porzeczka, bób.
– Wszystkie. To zależy od człowieka i jego upodobań. Maliny, czereśnie, boróweczki.
– Prawie jednakowo, równomiernie. Nie ma tam żadnych owoców, które klienci najwięcej kupują. Trochę wiśni, trochę czarnej porzeczki. Jeśli już, to najbardziej idzie malina.
Jesień powoli wkrada się w letnią aurę. Zanim się obejrzymy, sezon na pyszne owoce i warzywa się zakończy, warto zatem nacieszyć się nimi, póki czas.