„Do tego bowiem jesteście powołani” – seminarzyści na pierwszym roku w WMSD

W Wyższym Międzydiecezjalnym Seminarium Duchownym w Częstochowie na pierwszym roku formację do kapłaństwa odbywa siedmiu seminarzystów. Pierwsze miesiące są bardzo ważne dla kleryków, bowiem to właśnie w tym czasie rozeznają swoje powołanie.

Seminarzyści są wspierani w rozpoznawaniu powołania, mając do dyspozycji grupę formatorów, odpowiedzialnych są za ich formację duchową, intelektualną, ludzką i duszpasterską. Są oni swego rodzaju towarzyszami drogi. Pomagają rozeznać powołanie oraz wspierają na różnych etapach i wymiarach obecności kleryków w seminarium. Pierwszy rok ma wyznaczonego swojego ojca duchownego, z którym prowadzą rozmowy, dotyczące rozwoju życia duchowego, ale także prefekta etapu propedeutycznego, który jest odpowiedzialny za zewnętrzny wymiar formacji w seminarium. W przypadku obecnego pierwszego rocznika prefektem jest ks. dr Kamil Zadrożny, który wyjaśnił, na czym dokładnie polega pierwszy etap formacji w seminarium:

– W naszym seminarium pierwsze miesiące formacji to jest tzw. etap propedeutyczny, czyli taki etap przygotowawczy. Celem tego czasu przygotowawczego, czasu propedeutycznego jest poznanie siebie. To położenie solidnych podwalin pod życie duchowe, a zatem seminarzyści pierwszego roku, w pierwszych tygodniach i miesiącach swojego pobytu w seminarium, najwięcej czasu mają poświęcić na modlitwę na życie duchowe, życie sakramentalne. W ten sposób przygotowują się także do kolejnych etapów formacji.

Ks. dr Zadrożny wytłumaczył, że oprócz przygotowania duchowego, seminarzyści pierwszego roku zdobywają podczas formacji niezbędną wiedzę teoretyczną:

– Seminarzyści pierwszego roku uczestniczą także w wykładach, które przewidziane są w programie studiów na pierwszy rok, przede wszystkim z przedmiotów filozoficznych, ale także z przedmiotów elementami teologicznymi, teologia duchowości, czy historia Kościoła, historia sztuki. Ważnym elementem tego pierwszego etapu formacji w seminarium dla kandydatów do kapłaństwa jest wejście w ścisłą relację z Panem Jezusem po to, aby rozeznać, czy rzeczywiście ten głos, który jest w ich sercach, to powołanie do kapłaństwa.

Klerycy w seminarium funkcjonują według ściśle ustalonego grafiku, który z jednej strony ułatwia organizację dnia, z drugiej narzuca pewną rutynę, na co zwrócił uwagę Aleksander Kozarewski:

– Myślę, że dostosowywanie się do takiego określonego programu, do tego, że jest wiele obowiązków, wiele zadań, do których trzeba się dostosować, które trzeba wypełniać. No i to czasami robi się takie monotonne i to stanowi największą trudność, żeby dostosować się do tego. Myślę, że sama radość z bycia przy Panu Bogu to jest taka największa motywacja tego, że tu jestem.

Franciszek Wojtyła zdradził, jak wyglądają poranki w seminarium. Pobudka zwykle jest o 6:30:

– Codziennie rano mamy rozmyślanie, potem Mszę św. Gdy się rozpoczyna dzień od modlitwy, od Mszy św. tym bardziej, to dzień całkiem inaczej wygląda. Już to zauważyłem na swoim przykładzie wiele razy, jak zaczynałem dzień bez modlitwy, a z modlitwą. Inne ma się spojrzenie na cały dzień, jest łatwiej.

Igor Mesjasz stwierdził, że mimo dość napiętego planu dnia, bardzo cieszy się z podjętej decyzji. Motywację do działania odnajduje przede wszystkim w Bogu:

Siłę do działania przede wszystkim daje modlitwa do Pana Boga o potrzebne łaski, ale też taką maszyną napędzającą, myślę, jest tutaj wspólnota, którą tworzymy, że jakby nie jestem w tym miejscu sam, nie jestem sam w modlitwie, nie jestem sam w codziennej nauce, tylko jednak jestem w całej wspólnocie seminaryjnej i szczególnie tutaj z chłopakami właśnie z naszego rocznika się wspieramy, rozmawiamy często i to też daje taki motorek napędzający całą formację w seminarium.

Kandydaci na kapłanów, zanim trafią do seminarium, muszą poczuć w sercu Boży głos, innymi słowy – powołanie. By je rozpoznać i rozpocząć jego realizację, muszą współgrać ze sobą trzy czynniki. Przybliża je ojciec duchowny ks. dr Michał Pabiańczyk:

W sercu człowieka pojawia się pragnienie, z możliwością do zrealizowania i potwierdzeniem ze strony Kościoła. To trzy kluczowe elementy. Jeśli ktoś czuje się powołany, może rozpoznać je po pragnieniu głoszenia Ewangelii jako ksiądz. Czasem występują dylematy dotyczący założenia rodziny lub kariery zawodowej. Przy powołaniu, chęć bycia księdzem przewyższa te pragnienia. Kiedy człowiek zdecyduje się na kapłaństwo, odczuwa w sobie pokój i radość, pomimo odpuszczenia dotychczasowych planów.

Sebastian Rzepka powiedział, że powołanie poczuł nagle, można by rzec – niespodziewanie:

– Już w szkole średniej poczułem, że chcę głosić Pana Jezusa, no i dlatego zdecydowałem się przyjść, choć nie była to łatwa decyzja. Też na pewno dużo wątpliwości miałem wewnętrznych. Ja ogólnie na przykład nigdy nie chciałem być księdzem i to też dlatego. No ale jakoś tak poczułem, że to jest po prostu droga dla mnie, że do tego mnie Pan Jezus powołuje i dlatego taka droga.

Łukasz Syrek swoje powołanie odkrył relatywnie późno. Stało się to podczas modlitwy:

– Gdy pewnego dnia modliłem się w zaciszu usłyszałem głos od Pana Boga. Zadałem mu pytanie, o co chodzi w moim życiu, gdzie moje miejsce. Z taką dość dużą mocą, że tak to nazwę, i z takim pokojem w sercu przyszła ta myśl, że Pan Bóg widzi mnie właśnie jako kapłana. Gdzieś tam potrzebowałem troszkę czasu, żeby się z tą myślą pogodzić. Bo ja właśnie też jestem w takim wieku, że już pracowałem, skończyłem studia w zupełnie innym kierunku. Jednak był taki niepokój w sercu, jakby ta droga, którą podążam, że nie jest dokładnie tą drogą, którą Pan Bóg by chciał, żebym podążał. I wtedy w szczerości i ciszy usłyszałem ten głos powołania.

Patryk Pożarlik przyznał, że przed pójściem do seminarium odczuwał rozdarcie. Nie mógł zdecydować, jaką drogę wybrać, jednak ostatecznie poszedł za głosem Boga:

– Przed wstąpieniem do seminarium zastanawiałem się czy lepiej realizować swój plan czy zaufać Panu Bogu. Ogarnęła mnie z jednej strony radość, z drugiej strony strach i obawa, ale postanowiłem zaufać Panu Bogu i realizować Jego plan i mam nadzieję, że to zaufanie, które obdarzyłem Pana Boga będzie mnie kierował ku większej Jego chwale i miłości do Niego.

Paweł Woźniak stwierdził, że owo wzywanie przez Boga jest trudne do wyjaśnienia. Przeżycie to określił mianem „tajemnicy”:

– Generalnie to jest pewna tajemnica, więc do końca tego się nie da wytłumaczyć, bo nawet sam człowiek, który podejmuje taką decyzję, do końca nie potrafi wytłumaczyć czemu. To po prostu jest pewien głos, który człowiek słyszy w sercu, głos Pana Boga, który subtelnie, lecz stanowczo, woła „Pójdź za Mną”. I po prostu na to wezwanie trzeba odpowiedzieć, bo ten głos stale człowiekowi towarzyszy.

Obecnie w diecezji częstochowskiej na kapłanów formuje się 25 seminarzystów, natomiast w sosnowieckiej – 11.

 

Skip to content