„Była niezwykłą osobowością owianą aurą romantyczności” – wspominamy śp. Sabinę Lonty

Nietuzinkowa artystka, wielka osobowość, współtwórczyni Galerii Lonty-Petry, podróżniczka. Sabina Lonty to częstochowska malarka, która zmarła 27 września w wieku 78 lat. Pogrzeb odbędzie się 3 października w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, o godzinie 14:00.

– Sabina była jedną z tych artystów, którym udało się osiągnąć to, co najważniejsze – swój własny język artystycznego przekazu, będący w harmonii z jej osobowością.wspomina Sabinę Lonty Tadeusz Piersiak – były dyrektor OPK „Gaude Mater” i Muzeum Częstochowskiego, prezes Dyskusyjnego Klubu Filmowego „Rumcajs” Krytycy uważali, że potrafiła połączyć abstrakcję z realizmem, ale takie suche, lakoniczne stwierdzenie nie bardzo odzwierciedla charakter jej twórczości. Sabina była czarodziejką, niezwykłą osobowością w życiu codziennym owianym aurą romantyczności i to wszystko odnajdujemy w jej obrazach.

Piersiak poznał sztukę Lonty podczas jednej z jej pierwszych wystaw. Ekspozycja wywarła bardzo pozytywne wrażenia na prezesie Dyskusyjnego Klubu Filmowego „Rumcajs”:

– Ja funkcjonuję ze światem sztuki częstochowskiej od końca lat 70. Z Sabiną zetknąłem się niemal natychmiast. Powstawało wtedy Biuro Wystaw Artystycznych w Częstochowie. Tam gromadziły się osoby zainteresowane plastyką i tam spotkałem po raz pierwszy Sabinę. Te obrazy były inne, mocno na styku sztuki przedstawiającej i abstrakcyjnej, później pozycja Sabiny była coraz mocniej widoczna. Pomimo jej cichego, wycofanego usposobienia.

Dzieła, które wychodziły spod pędzla artystki są dość charakterystyczne. Owiane nutą oniryzmu obrazy przypominają ostatnie klatki sennego seansu:

– Bardzo często malowała kameralne pejzaże wiejskie, chałupy osadzone w bajkowym ogrodzie pełnym kwiatów. To wszystko rozmyte było i osnute obłoczkiem marzycielstwa, romantyzmu. Każdy, kto zetknął się z jej twórczością choć raz za kolejnym razem zawsze rozpoznał autorkę.

Piersiak przywołał w swoich wspomnieniach związanych z artystką jej męża, zmarłego w 2013 roku. Zwrócił uwagę, że para świetnie uzupełniała się, pomimo nieco odmiennych osobowości – Żeby mówić o Sabinie, trzeba mówić o Romanie. Była to para wzorcowa. – podkreślił – Sabina była Gdańszczanką. W tym mieście pojawił się Roman. Rozpoczął studia z zakresu architektury wnętrz, które ukończył. Pewnego dnia Sabinie jadącej autobusie uporczywie przyglądał się rosły mężczyzna. Potem spotkali się gdzieś tam przypadkiem. Przy drugim spotkaniu Roman oświadczył, że Sabina zostanie jego żoną. Od tego momentu czule się nią opiekował. Razem studiowali, po zawarciu małżeństwa wyprowadzili się do Częstochowy. Byli od siebie uzależnieni. Roman był wizjonerem, nieustannie projektował przyszłość. Szybki w działaniu, a jednocześnie skrupulatny w realizacji planów. Sabinka była obłokiem, indywidualnością romantyczną, stąpającą trzy kroki nad ziemią, zajętą zupełnie innymi sprawami niż praktyczna codzienność. Emanowała ogromnym urokiem osobistym, ciepłem w kontaktach z innymi ludźmi. Była subtelna, wrażliwa. Przekładało się to absolutnie na jej malarstwo. To właśnie jej osobowość wpływała na to, że jej dom, galeria przyciągały różne osobowości.

Warto przypomnieć również o Galerii Lonty-Petry – wspólnym dziele Romana i Sabiny, miejscu kultowym, zrzeszającym „śmietankę towarzyską” świata kultury, sztuki, ale nie tylko:

– Galeria Lonty-Petry była jednym z życiowych dzieł zarówno Sabiny, jak i Romana. Z pewnością tym motorem napędowym tego wyjątkowego tandemu był Roman. Roman marzyciel, wiecznie zabiegany, wciąż zajmujący się nowymi projektami. To on zaprojektował ich rodzinny dom, który na poły był galerią z zapleczem w postaci pracowni Sabinki, magazynu obrazów. Galeria miała popularyzować pracownię malarki, ale Sabina postanowiła dzielić się tym miejscem z innymi, w tym m.in. przyjacielem małżeństwa – Dudą-Graczem. Galeria szybko stała się cenionym miejscem towarzyskich. Mnie samemu to miejsce pozwoliło na spotkanie fantastycznych ludzi nie tylko pędzla, ale też przedstawicieli teatru, rozrywki i wielu innych dziedzin.

Sabina Lonty była artystką klasy światowej. Jej obrazy pojawiały się na wystawach m.in. w USA, Grecji, Holandii czy w Niemczech:

– Każdy artysta stara się, by jego sztuka miała jak najszerszy zasięg. Pamiętajmy o tym, że Sabina i Roman byli przedstawicielami pokolenia, które żyło w PRL-u. Państwo z jednej strony opiekowali się artystami, z drugiej – nie potrafiło zbudować żadnego rynku sztuki. Wówczas Polacy byli nie byli na tyle zamożni, by było ich stać na kupno obrazów. Ci którzy mieli pieniądze, zwykle nie kupowali obrazów. Sabina była w Stanach na dłuższym pobycie, gdzie sprzedała prace, co stało się wyznacznikiem jakości jej prac.

Teresa Kobic-Rabenda, była dziennikarka i bliska przyjaciółka zmarłej malarki wspomina, że z Lonty właściwie od razu złapały wspólny język. Tematy do rozmów nigdy się nie kończyły i najczęściej oscylowały wokół literatury i sztuki:

– Poznałyśmy się po jej pierwszej wystawie, przyszłam do jej domu, gdzie wiele rozmawiałyśmy o jej malarstwie. Była osobą, która odbierała na tych samych częstotliwościach, co ja. Lubiłyśmy ze sobą spędzać czas, gadać przez całe dotychczasowe życie. Była osobą niezwykle ciekawą, o bardzo złożonej osobowości. Wiele podróżowała. Nie była osobą, która lubiła zajmować się codzienną prozą życia, nie było to w ani jej, ani w moim spektrum zainteresowań.

Joanna Matyja z Miejskiej Galerii Sztuki zdradziła, że artystka pochodząca z Gdańska związana była z częstochowską galerią sztuki od samego początku:

– Wystawa malarstwa Sabiny Lonty była początkiem istnienia galerii. Wtedy jako Biuro Wystaw Artystycznych Galeria została powołana w 1978 roku. Wtedy jeszcze w innej lokalizacji, przy ul. Wolności. Tam mieściła się wówczas wystawa prac Sabiny Lonty. Ta informacja ma ogromne znaczenie, bo to podwalina naszej działalności. Żywsza współpraca z panią Sabiną trwała w latach 80 i 90. nie było wystawy indywidualnej, ale były wystawy zbiorowe, m.in. z Marianem Michalikiem, czy Jerzym Dudą-Graczem. Galeria wspierała wystawę pani Sabiny w Pradze. Później już wystaw nie było, ale relacje przyjacielskie pozostały.

– Dzieła pani Sabiny Lonty można było oglądać na wystawach środowiskowych. Miejska Galeria była współorganizatorem razem ze Związkiem Artystów Plastyków Okręg Częstochowski. Pani Sabina była od czasu do czasu uczestniczką plenerów „Jurajska Jesień”. – przypomniała Matyja – Obecność pani Lonty na plenerach i wystaw poplenerowych była bardzo istotna. Stanowiła swego rodzaju autorytet również dla innych artystów. To, co zostało po artystce, to jej dzieła, wiele z nich znajduje się w kolekcji Miejskiej Galerii Sztuki, także w wystawach retrospektywnych. Możemy sięgać do tych zbiorów i prezentować jej twórczość.

Sabina Lonty urodziła się w 1945 roku, gdzie też studiowała na wydziale malarstwa Akademii Sztuk Pięknych. Galeria Lonty-Petry, współtworzoną z mężem, znajdowała się przy ul. Rocha. Pamięć o artystce nigdy nie zaginie, swoiste monumentum pozostawiła bowiem w postaci niezwykłych obrazów, które będą o niej przypominać.

LN

Fot.: Tadeusz Piersiak

Skip to content