W 12. kolejce II ligi piłkarskiej Raków Częstochowa zremisował na wyjeździe ze Stalą Stalowa Wola 1-1. Po raz pierwszy nasz zespół poprowadził duet trenerski: Krzysztof Kołaczyk i Przemysław Cecherz. Ich zdaniem z wywalczonego punktu meczowego trzeba się cieszyć, choć z drugiej strony to czerwono-niebiescy bardziej zasłużyli na zwycięstwo.
– Oczywiście przed meczem doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas ciężka przeprawa i przebieg spotkania dokładnie tę tezę potwierdził – mówi Krzysztof Kołaczyk, prezes i trener w jednej osobie. – Nie było to dla nas żadnym zaskoczeniem, bo w tej rundzie po prostu nie ma łatwych meczów. Dodatkowo natomiast Stal Stalowa Wola od kiedy jestem w klubie, zawsze była dla nas niewygodnym rywalem. Zwłaszcza, kiedy graliśmy przeciwko niej na jej obiekcie.
Bramkę dla Rakowa zdobył Rafał Figiel w 32. (trzydziestej drugiej) minucie, wyrównał sześć minut później z rzutu karnego Damian Łanucha.
– Odczuwamy jednak niedosyt, bo uważamy, że to taki remis ze wskazaniem na nas – uważa Krzysztof Kołaczyk. – Nasza przewaga przejawiała się chociażby w tym, że stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, w których mogłaby wpaść druga bramka dla naszego zespołu. Dodam też, że sytuację, po której sędzia podyktował rzut karny, uważam za nieco problematyczną. Nie pozostaje jednak nic innego, jak pogodzić się z decyzją sędziowską. By wywieźć ze Stalowej Woli zwycięstwo, zabrakło naszym piłkarzom odrobiny spokoju i choć faktycznie w naszej grze pojawiało się sporo niedokładności, to jednak uważam, że byliśmy tego dnia lepsi.
Częstochowianie utrzymali 5. pozycję w tabeli II ligi, jednak do lidera – Stali Mielec tracą już osiem punktów.