Kolejna porażka Rakowa w Lidze Europy

Premierowy występ w fazie grupowej Ligii Europy w roli gospodarza piłkarze Rakowa Częstochowa nie będą mogli zaliczyć do udanych. Po bezbarwnej grze ulegli na stadionie ArcelorMittal Park w Sosnowcu wicemistrzowi Austrii Sturmowi Graz 0:1.

Początek spotkania to przede wszystkim gra w środku pola. Sturm wykazał jednak większą wolę walki i w 24. minucie spotkania przyniosło to efekt w postaci bramki Williama Bövinga. Na przerwę zawodnicy schodzili przy wyniku 1:0 dla Austriaków. W drugiej połowie spotkania gra Rakowa nieco się poprawiła, ale nie przyniosło to efektów bramkowych. Ostatnich kilka minut meczu to napór częstochowian, którzy dążyli do wyrównania wyniku, ale niestety nieskutecznie. To druga porażka Rakowa w dwóch meczach fazy grupowej Ligi Europy.
Tak spotkanie podsumował trener Rakowa Dawid Szwarga:
– Byliśmy dość blisko strzelania bramki w tym spotkaniu i tego najbardziej żałujemy jako drużyna, że nie strzeliliśmy tej jednej bramki, na którą w moim odczuciu w drugiej połowie zapracowaliśmy. Oczywiście drużyna przeciwna również stworzyła sytuacje, natomiast grając w Europie, grając w sposób bardziej otwarty po straconej bramce, trudno zapobiec każdej fazie przejściowej na jakie przeciwnik liczył chcąc ten mecz zamknąć. Jako drużyna w następnym meczu musimy po prostu od początku być bardziej zdecydowani, bardziej tak odważni w pressingu. Nie zapominając oczywiście o kwestiach taktycznych, które jestem przekonany o tym, że zawodnicy chcieli realizować na maksa swojej możliwości. Gratulacje dla przeciwnika. Pomimo porażki słowa uznania dla zawodników, bo wiem, że chcieli zrobić wszystko, aby pierwszy punkt bądź punkty w Lidze Europy zdobyć.

Na pomeczowej konferencji padły pytania, czy zdaniem trenera był to najgorszy mecz Rakowa w tym sezonie. Zastrzeżenia budziła również indywidualna gra zawodników, przez co Raków był drużyna słabszą w pressingu i w ataku:
– Nie był to najsłabszy mecz Rakowa w europejskich pucharach. Myślę, że nawet biorąc pod uwagę tylko i wyłącznie atak, to pewnie w żadnym spotkaniu do tej pory nie wykreowaliśmy tylu sytuacji. To jest pierwsza kwestia, druga kwestia, to są pojedynki. Te pierwsze 30 minut faktycznie mogło wyglądać lepiej, jeżeli chodzi o ten obszar, natomiast jest to powiązane z intensywnością taktyczną, bo gdybyśmy częściej szli do pressingu na bramkarza, dawali mniej czasu, częściej wiązali pressingiem, i wtedy ten zawodnik z piłką musiałby zagrać pewnie do gracza, który byłby już pod presją, nie miałby tyle czasu, żeby patrzeć wyżej, co jest z tym powiązane. Ale w drugiej połowie uważam, że w tych 30 minutach, kiedy już taka bojaźń znikł w działaniach pressingowych i byliśmy bardziej odważni w tym pressingu, no to uważam, że sprowadzanie wszystkiego do pojedynku byłoby dużym uproszczeniem. I te pojedynki, do których można sprowadzić każde spotkanie, trudniej wygrać niż zespołami, które nie są aż tak bardzo fizyczne.

Napastnik mistrza Polski Fabian Piasecki podsumował spotkanie okiem zawodnika, zaznaczając że duży wpływ na jakość gry Rakowa miała zła murawa:
– Myślę, że nawet nie w Europie, bo ogólnie w całym sezonie to był nasz najgorszy mecz. Chodzi o fazy przejściowe i o stworzenie sytuacji. Tak czułem z boiska, że mamy niemoc w tej ofensywie i nie możemy po prostu nic stworzyć. Dopiero pod koniec meczu, jak troszkę zdominowaliśmy rywala, to tych sytuacji było więcej. Ale na moje nieszczęście, już nie było mnie na boisku. Ja miałem może jedną sytuację, gdzie powinienem się lepiej zachować, sytuację jeden na jeden, ale mi się nie udało. Wydaje mi się, że niemoc nasza wynika ze stanu murawy, bo chcemy grać piłkę, a plan był taki, żeby te szóstki schodziły nisko, próbowały rozgrywać, a nie wychodziło. Na pewno też nasza jakość, ale też duży wpływ na to ma stan murawy, który nie pomaga.

Do 59. minuty w zespole gospodarzy spotkanie rozgrywał Marcin Cebula, który po spotkaniu wziął winę za porażkę również na siebie. Zwrócił też uwagę, że Raków czeka w najbliższą niedzielę ważny mecz:
– Takie momenty też się zdarzają gdzieś tam w sezonie gorsze i ten moment musimy po prostu przełamać i wrócić do tego, co było tym, co nam dawało punkty. Przyczyna porażki to błędy indywidualne na pewno i nie było jakoś na pewno w ofensywie pomysłu. I tutaj ja mówię na pewno też w szczególności o sobie, bo trzeba zawsze zaczynać od siebie. Jeżeli nie zrobimy tej przewagi w ofensywie, to tak to będzie wyglądało. Tutaj nie ma co szukać przyczyny w zmęczeniu, bo myślę, że nie wyglądaliśmy najgorzej. Tak mecz tak miał wyglądać, jak to wyglądało pod koniec meczu, a to, że my go nie realizowaliśmy, to tylko nasza wina. Niestety nie zaczęliśmy tak jak chcieliśmy, ale też nie ma co się załamywać w tym momencie i trzeba się podnieść z tego. I w szczególności teraz patrzeć na niedzielę, bo to jest najważniejsze.

Drużyna „Medalików” do gry wróci już w najbliższą niedzielę. Zespół trenera Dawida Szwargi na wyjeździe zagra z Legią Warszawa. Kolejny mecz w europejskich pucharach rozegra natomiast w czwartek, 26 października. W Sosnowcu podejmie Sporting CP.

Skip to content