W Wielkanocny Poniedziałek, 10 kwietnia Raków Częstochowa na wyjeździe zremisował z Radomiakiem Radom. Spotkanie 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy zakończyło się wynikiem 0:0.

Choć mogło się wydawać, że spotkanie w Radomiu nie sprawi czerwono-niebieskim problemu w zdobyciu 3 punktów, to boisko jednak szybko zweryfikowało jakość drużyny gospodarzy i wyznaczyło tempo spotkania. Poniedziałkową rywalizację podsumował trener Rakowa Częstochowa, Dawid Szwarga:

Wiedzieliśmy do jakiego terenu przyjeżdzamy, wiedzieliśmy, jak gra Radomiak i mieliśmy plan na ten mecz, ale nie udało się go do końca zrealizować. Duża ilość stałych fragmentów, długich podań – musieliśmy się temu przeciwstawić. Nie pozostaje nam nic innego, przygotować się do kolejnego spotkania z Widzewem Łódź, bo teraz jest wszystko w naszych rękach.

Końcówka spotkania mogła przysporzyć wiele nerwów kibicom Rakowa, kiedy w 76. minucie padła bramka dla gospodarzy. Została ona zdobyta w sposób nieprawidłowy po faulu Machado na Svarnasie. Trener Szwarga skomentował sytuację z drugiej połowy meczu:

Duża szamotanina, ale można było jej uniknąć, gdyby sędzia właściwie odgwizdał faul. Tam nie było żadnych wątpliwości. Po braku odgwizdania przewinienia, jeden z zawodników Radomiaka zaczął krzyczeć na naszego gracza i zachowaliśmy się trochę emocjonalnie. Chcieliśmy bronić jednego z nas. Aczkolwiek być jednością, być drużyną to nie znaczy tracić kontrolę. Żeby dobrze ocenić tę sytuację musiałbym ją zobaczyć jeszcze raz.

W innym poniedziałkowym meczu Legia zremisowała 2:2 z Miedzią Legnica, dzięki czemu różnica punktowa w tabeli między wojskowymi, a Rakowem utrzymała się na poziomie 6 punktów. W następnej kolejce czerwono-niebiescy na własnym stadionie zmierzą się z Widzewem Łódź.

Skip to content